Od 2021 r. znika dotychczasowa ulga abolicyjna. Na forach polonijnych wrze.
"Jak będzie trzeba, to się z Polski wymelduję i zrzeknę polskiego obywatelstwa. Nie dostaną ode mnie pensa!" - napisał rozżalony Marek Kacprzak, od roku mieszkaniec Leeds. Dodał: "Przecież rząd brytyjski nie wyda polskiej skarbówce aż 500 tysięcy Polaków, którzy odprowadzają tu podatki. To niemożliwe!".
Identyczne wpisy pojawiły się również na forum dla Polaków mieszkających w Holandii.
Pracujący od trzech lat w Hadze Jacek Pazdan nie przebiera w słowach: "Dla mnie wybór jest prosty: zrzekam się polskiego obywatelstwa! Nie po to wyjechałem za pracą z kraju, by teraz płacić polskie podatki. Polski rząd likwiduje ulgi dla pracujących za granicą i sięga coraz głębiej do naszych kieszeni, chociaż niedawno obiecywał, że tego nie zrobi. Nie dość, że wygnanie i poniewierka, to teraz jeszcze nas ograbiają!".
To, co jedni na razie tylko deklarują, inni wprowadzili już w życie. Wydział Konsularny i Polonii Ambasady RP w Hadze informuje, że od początku tego roku przyjął 74 wnioski o zrzeczenie się polskiego obywatelstwa, a w styczniu 2020 r. 77 naszych rodaków oddało polskie paszporty za zgodą naszego prezydenta.
Fora internetowe skupiające pracujących za granicą Polaków od kilku dni pełne są bardzo emocjonalnych komentarzy. Polacy pracujący w Irlandii, Wielkiej Brytanii, Austrii, Belgii, Holandii, Norwegii, a także na Litwie faktycznie mają powody do zdenerwowania.
W krajach tych obowiązuje bowiem Konwencja MLI z 2017 r. oraz metoda proporcjonalnego odliczania. Oznacza to, że będą zmuszeni do rozliczania się nie tylko w państwie, w którym osiągają dochód, ale też w państwie swojego stałego zamieszkania.
Ulga abolicyjna do zmiany
Przypomnijmy: Ministerstwo Finansów zapowiedziało, że obowiązująca od 2008 r. ulga abolicyjna zostanie od nowego roku zlikwidowana. Tak można było wyczytać m.in. z opisu projektów ustaw podatkowych, który został umieszczony w wykazie prac legislacyjnych i programowych rządu.
- Oznacza to, że wielu polskich rezydentów uzyskujących dochody w tych krajach (m.in. marynarze, pracownicy delegowani) będą musieli zapłacić podatki również w Polsce – tłumaczy doradca podatkowy Mariusz Makowski.
Jak przypomina, ulga abolicyjna ma na celu wyrównywanie obciążeń podatkowych wynikających z dwóch metod unikania podwójnego opodatkowania: wyłączenia z progresją i proporcjonalnego odliczenia.
Pracujesz za granicą? Zapłacisz wyższy podatek
Ulga dotyczy podatników, którzy uzyskiwali dochody z tych krajów, z którymi umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania przewiduje stosowanie metody proporcjonalnego odliczenia.
- Metoda ta jest bardziej niekorzystna od metody wyłączenia z progresją, stąd ulga umożliwia podatnikom uzyskującym dochody w tych krajach wyrównanie obciążeń podatkowych w stosunku do podatników stosujących metodę wyłączenia z progresją – ocenia Makowski.
Jeżeli ulga abolicyjna zostanie zlikwidowana, Polacy pracujący w krajach, które konwencję przyjęły, będą rozliczali się zarówno za granicą, jak i w kraju.
By uniknąć podwójnego opodatkowania, w Polsce zapłacą podatek pomniejszony o ten zapłacony już za granicą.
I tu dochodzimy do sedna problemu. Wynagrodzenia Polaków pracujących za granicą są często na tyle niskie, że nie podlegają one w tych krajach żadnemu opodatkowaniu. W Polsce już będą.
Weźmy pierwszy przykład z brzegu. W Wielkiej Brytanii kwota wolna od podatku wynosi aktualnie 11 tysięcy funtów (przyjmijmy, że jest to 50 tys. zł). Jeśli ktoś wyjeżdża na Wyspy pracować sezonowo i zarobi tam przez kilka miesięcy pobytu mniej niż 11 tys. funtów, nie zapłaci brytyjskiemu fiskusowi podatku wcale.
Dochód ten będzie jednak podlegał już opodatkowaniu w Polsce. Po odliczeniu kwoty wolnej od podatku (przy kwocie 50 tys zł. jest to 3089 zł), do opodatkowania pozostanie ponad 46 tys. zł i od tej kwoty trzeba będzie odprowadzić 17 proc. podatku.
W większości państw Unii kwoty wolne od podatku są znacznie wyższe niż w Polsce. W Niemczech wynosi ona 9 tys. euro, a w Holandii – 7030 euro. Różnice w opodatkowaniu pomiędzy podatkiem polskim a zagranicznym będą więc znaczące.
– Jeśli ktoś zarabia w Holandii duże pieniądze i odprowadza tam duże podatki, prawdopodobnie w Polsce już nic nie zapłaci – pociesza Makowski.
Dlaczego rząd polski chce znieść ulgę abolicyjną? Politycy powołują się na Konwencję MLI z 2017 r., której sygnatariuszem jest również Polska.
Kraje, które ją podpisały (nie ma wśród nich m.in. Niemiec czy Francji), zmieniają dotychczasowe umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Doszły bowiem do wniosku, że stosowana dotychczas metoda wyłączenia z progresją prowadziła do nadużyć, gdyż pozwalała na podwójne nieopodatkowanie osiąganego za granicą dochodu (był on przykładowo zwolniony z opodatkowania zarówno w kraju, gdzie był osiągany, jak i w kraju faktycznego zamieszkiwania podatnika).
Dlatego zdecydowano się na zmianę i tzw. proporcjonalne zaliczanie.
Metoda ta w dużym skrócie polega na tym, że w Polsce będzie trzeba zapłacić różnicę pomiędzy tym, ile wynosić będzie podatek w Polsce od tego dochodu, a tym, co już zapłacono zagranicznemu fiskusowi.
Przykładowo, jeśli w Wielkiej Brytanii zarobimy równowartość 87 tys. zł, zapłacimy tam 15 proc. podatku. W Polsce przy takim dochodzie wpadniemy już w drugi próg podatkowy. Dopłacimy więc polskiemu fiskusowi różnicę.
- Ministerstwo Finansów, opisując konsekwencje przystąpienia do Konwencji MLI, uspokajało podatników, że zastąpienie metody wyłączenia z progresją metodę proporcjonalnego odliczenia nie spowoduje płacenia przez osoby wyższych podatków – przypomina Makowski.
Likwidacja ulgi abolicyjnej dotknie tych Polaków, którzy wciąż mają miejsce zamieszkania w Polsce, ale pracują w innych państwach.
Przy czym nie jest istotne, czy mają one nadal polski meldunek, ale czy faktycznie tu przebywają (mają rodzinę, np. dzieci, które uczęszczają do polskiej szkoły).
- Po likwidacji ulgi abolicyjnej wiele osób zarabiających za granicą dokona zmiany rezydencji i wyprowadzi się z Polski. Oczywiście organy podatkowe będą mogły badać, czy zmiana miejsca zamieszkania nie jest czasem fikcyjna – uważa ekspert podatkowy.
Resort odpowiada
Ministerstwo Finansów uspokaja, że ulga abolicyjna od nowego roku całkowicie nie zniknie. Projekt ustawy proponuje wprowadzenie limitu odliczenia z tytułu ulgi abolicyjnej do wysokości 1360 zł.
Jak czytamy w komunikacie przesłanym do money.pl, limit ten odpowiada kwocie zmniejszającej podatek, o której mowa w art. 27 ust. 1a pkt 1 ustawy PIT, przewidzianej dla podstawy obliczenia podatku nieprzekraczającej kwoty 8 tys. zł.
"Z ulgi abolicyjnej będą zatem mogli nadal korzystać wszyscy podatnicy (bez znaczenia pozostaje, czy wykonują pracę na terytorium UE, czy poza tym terytorium), tylko odliczenie od podatku z tytułu ulgi nie będzie mogło przekroczyć kwoty 1360 zł" – napisało biuro prasowe MF.
Urzędnicy powołują się też na dane z 2018 r., kiedy to z odliczenia od podatku z tytułu ulgi abolicyjnej skorzystało 67 tys. podatników na łączną kwotę 261 mln zł.
W grupie tej kwotę odliczenia z tytułu ulgi abolicyjnej przekraczającą 1360 zł wykazało 26 tys. podatników.