W poniedziałek Sunak zwrócił się do niezależnego doradcy ds. standardów o zbadanie nabrzmiewającej od kilku dni afery dotyczącej zaległości podatkowych Zahawiego. Doradca w przesłanej Sunakowi czterostronicowej opinii wskazał, że "zaniedbania" Zahawiego w tej kwestii "stanowią poważne niewywiązanie się ze standardów określonych w kodeksie ministerialnym".
Podkreślił, że Zahawi ani razu, gdy był nominowany na stanowiska ministerialne, nie zadeklarował tego, że objęty jest dochodzeniem urzędu ds. podatków i ceł (HMRC) w związku z niezapłaconymi podatkami i ze zwłoką korygował swoje nieprawdziwe publiczne oświadczenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zwolnienie z funkcji
"Kiedy w zeszłym roku zostałem premierem, zobowiązałem się, że rząd, któremu przewodzę, będzie cechował się uczciwością, profesjonalizmem i odpowiedzialnością na każdym szczeblu. (...) Po zakończeniu dochodzenia prowadzonego przez niezależnego doradcę - którego wynikami podzielił się z nami obydwoma - jest jasne, że doszło do poważnego naruszenia kodeksu ministerialnego" - napisał Sunak w liście do Zahawiego, informując go o jego zwolnieniu z funkcji przewodniczącego partii oraz wiceministra bez teki.
W brytyjskim systemie politycznym na czele partii stoi lider, a przewodniczący zajmuje się administracyjnym zarządzaniem i jest powoływany oraz odwoływany przez lidera.
Firma na Gibraltarze
Podatkowe "zaniedbania" Zahawiego związane były z zarejestrowaną na Gibraltarze firmą Balshore Investments Limited, w której zdeponował on akcje współzałożonej przez siebie w 2000 r. pracowni badania opinii publicznej YouGov. Dzięki temu, że formalnie nie był on właścicielem akcji, nie płacił w Wielkiej Brytanii podatków od zysków kapitałowych. Jak się podejrzewa, pozwoliło mu to zaoszczędzić kilka milionów funtów - zwłaszcza że firma YouGov odniosła później duży sukces, stając się jednym z najważniejszych graczy w branży.
Zahawi przed tygodniem przyznał, że zawarł ugodę z HMRC, zgodnie z którą zapłacił zaległe należne podatki, ale nadal przekonywał, że sprawa była efektem jego "nieuwagi". Ugoda miała zostać zawarta latem zeszłego roku, a według dziennika "The Guardian" chodziło o 4,8 mln funtów, w czym 30 proc. stanowiły kary za zwłokę,