Rozliczasz się wspólnie z małżonkiem i liczysz na ulgę dla klasy średniej? Wcale nie jest takie pewne, że ją otrzymasz. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" skutek zmian przewidzianych w Polskim Ładzie nie będzie jednakowy dla wszystkich par.
Ulga, nad którą pracuje Sejm, ma przysługiwać zatrudnionym, których przychody mieszczą się w przedziale od 68 412 zł do 133 692 zł rocznie. Co jednak kiedy małżonkowie rozliczają się razem i jeden mieści się w limicie, a drugi go przekracza?
Jak pisze "DGP", takich trudnych zagadań jest więcej. Czy w takim układzie ten podatnik, któremu pracodawca w ciągu roku uwzględnił ulgę na koniec, będzie musiał ją zwrócić?
Albo czy małżeństwu, w którym jeden współmałżonek nie zarabia, a drugiego dochody nie mieszczą się w limicie przy wspólnym rozliczeniu, mają szansę na zmieszczenie się w uldze?
Problem w tym, że przepisy nie zawierają odrębnych uregulowań co do stosowania ulgi dla klasy średniej w przypadku wspólnego rozliczenia małżonków.
Jak wyjaśnia na łamach "DGP" Rafał Sidorowicz, doradca podatkowy i menedżer w MDDP, możliwość uwzględnienia ulgi w zeznaniu powinna być oceniana z perspektywy rocznych przychodów danego podatnika.
Co to oznacza? Że nie średnia przychodów męża i żony, a indywidualny przychód małżonka zdecyduje o tym, czy małżeństwo załapie się na tzw. ulgę dla klasy średniej.
W praktyce, jeżeli jeden z małżonków uzyskał roczny przychód z pracy mieszczący się w limicie, to skorzysta z niej bez względu na wysokość przychodów drugiego małżonka. Ale jeśli przekracza ten próg, to nawet kiedy partner nie zarabia, to ulga nie będzie się należała - wyjaśnia dziennik.