Sztandarowy program gospodarczy PiS - Polski Ład - zakłada zamiany podatkowe również dla medyków. Jak zapowiadał rząd, lekarze, dentyści, pielęgniarki, fizjoterapeuci zapłacą niższy ryczałt.
Mniejsze obciążenie podatkowe powinno być dobrą wiadomością, ale jak podkreślają sami medycy, jednocześnie zapłacą wyższą składkę zdrowotną, a prawo do prostego rozliczania w ramach karty podatkowej zostanie mocno ograniczone.
Zdaniem Naczelnej Rady Lekarskiej będzie to miało swoje bezpośrednie konsekwencje, ponieważ uderzy medyków po kieszeni. "W porównaniu z obecnie obowiązującymi rozwiązaniami i tak nastąpi wzrost obciążeń publicznoprawnych" - przekonuje w stanowisku NRL.
"Możliwość skorzystania przez lekarzy i lekarzy dentystów z tej stosunkowo prostej formy opodatkowania mogłaby być zachętą do podejmowania przez nich aktywności zawodowej, zwłaszcza w przypadku osób nabywających uprawnienia emerytalne" - czytamy.
Ograniczenia nakładane przez Polski Ład oznaczać mogą, że mniejsza liczba starszych lekarzy będzie wciąż czynna zawodowo. A warto zauważyć, że w Polsce co czwarty lekarz ma więcej niż 65 lat.
- System powinien motywować do dalszej pracy lekarzy, a nie jeszcze bardziej ich zniechęcać. Trzeba raczej zachęt niż rzucania kłód pod nogi. Zwłaszcza przy tak dramatycznie małej liczbie lekarzy w Polsce - przekonuje w rozmowie z money.pl dr Maciej Niwiński, przewodniczący OZZL w regionie śląskim.
Co właściwie niesie Polski Ład?
Obecnie w zależności od tego, czy lekarz prowadzący własną praktykę zatrudnia inne osoby, czy działa w pojedynkę, płaci inną stawkę. W pierwszym przypadku opłaca 15-proc. stawkę, w drugim jego działalność jest uważana za wolny zawód wykonywany osobiście, co oznacza stawkę podatku 17 proc. To ma się zmienić.
Polski Ład miałby znieść tę różnicę, ponieważ zawód lekarza ma zostać wyłączony z listy wolnych zawodów w rozumieniu ustawy o ryczałcie i objęty ma być jedną, 14-proc. stawką. To jednak, zdaniem NRL, nie zrekompensuje strat wynikających z szykowanych zmian.
Koszty dla lekarzy prowadzących własną działalność wzrosną, choćby przez wyższą składkę zdrowotną. W przypadku ryczałtów miesięczna stawka wyniesie 9 proc. i nie będzie można już odliczyć jej od podatku.
Mało tego, lekarze, czy pielęgniarki, którzy zakładają własną działalność i świadczą usługi dla szpitali czy przychodni na podstawie kontraktów, nie będą mogli już rozliczać się na postawie karty podatkowej. Będą musieli wybrać inną formę rozliczenia.
"Zmiany te uderzą w najbardziej aktywny zawodowo personel medyczny oraz spowodują pogorszenie i tak bardzo trudnej sytuacji w sektorze ochrony zdrowia" - twierdzi Naczelna Rada Lekarska.
W jaki sposób? Zdaniem medyków będzie to prowadzić do zmniejszenia aktywności zawodowej lekarzy i lekarzy dentystów, a w konsekwencji "jeszcze zwiększy deficyt kadr medycznych, zwłaszcza w publicznych szpitalach zatrudniających lekarzy, pielęgniarki czy innych pracowników medycznych na podstawie umów cywilnoprawnych".
Lekarze wybierają emigrację
- Zarobki polskich lekarzy są poważnym problemem. Duża liczba medyków, zwłaszcza zatrudniona w szpitalach i przychodniach, zarabia zdecydowanie za mało. Jeśli zmiany podatkowe miałyby jeszcze uszczuplić ich dochody, trudno będzie zatrzymać emigrację, a co dopiero ściągnąć tych, którzy już wyjechali - mówi dr Maciej Niwiński.
Pod względem wynagrodzeń oferowanych naszym lekarzom specjalistom wypadamy bardzo źle. Na 36 krajów rozwiniętych OECD Polska znalazła się na dopiero na 33. miejscu.
Polscy specjaliści są cenieni, dlatego nie brakuje kierowanych do nich ofert z Niemiec czy Szwajcarii, o których pisaliśmy już money.pl. Stawki są nawet czterokrotnie wyższe niż u nas.
Jak wielu wyjeżdża? Według wyliczeń OECD do połowy 2020 roku w Polsce wykształciło się w sumie 23 tys. medyków, którzy opuścili ojczyznę i pracują w krajach zachodnich.
Tylko w tym roku do sierpnia 420 medyków pobrało już zaświadczenie o postawie etycznej wydawane lekarzom i lekarzom dentystom ubiegającym się o uznanie kwalifikacji w innych krajach Unii Europejskiej.
Za mało lekarzy w Polsce. Medycy spoza UE nie pomogą
W Polsce brakuje około 68 tys. medyków - wyjaśniał w rozmowie z money.pl dr Andrzej Matyja, szef Naczelnej Izby Lekarskiej. Według raportu OECD "Health at a Glance 2020" na tysiąc mieszkańców mamy w Polsce zaledwie 2,4 lekarza, podczas gdy średnia UE to 3,4.
- Jesteśmy na samym dnie. Wśród krajów Unii Europejskiej zajmujemy ostatnie pozycje jeśli chodzi o liczbę lekarzy przypadających na obywatela. Naprawdę nie ma komu leczyć - stwierdza dr Niewiński.
Na tle najbliższych sąsiadów też wypadamy słabo - w Czechach jest 4,07 lekarza na tysiąc mieszkańców, w Niemczech 4,47, a na Węgrzech - 3,49.
Rząd zdecydował się więc na wprowadzenie uproszczonego trybu uzyskania prawa do wykonywania zawodu lekarza w Polsce dla medyków spoza UE. Lekarze ci mieli wspomóc polski system.
Przepisy zostały zmienione pod koniec ubiegłego roku, a pierwsi lekarze uzyskali możliwość pracy pod koniec stycznia 2021 roku. Przypomnijmy, że wiceminister Sławomir Gadomskim mówił o nawet tysiącu potencjalnych lekarzy, którzy w pierwszym roku mieliby przyjechać do Polski.
Ilu faktycznie pojęło pracę w Polsce po 10 miesiącach tego roku? Zapytaliśmy o to Ministerstwo Zdrowia. Z przekazanych money.pl informacji wynika, że wg stanu na dzień 18 października 2021 r. zaledwie 543 lekarzy uzyskało zgodę. Z tego samodzielnie pracować może tylko 231 specjalistów.
Jeszcze słabiej wygląda liczba ratowników medycznych. Spośród 26 osób, które złożyły wnioski, zaledwie 13 zasiliło nasz system opieki zdrowotnej. Ile pielęgniarek i położnych udało się ściągnąć do Polski? Tu minister wydał 134 pozytywnych decyzji na 336 złożonych wniosków.
Jak podkreślają lekarze, z którymi rozmawiał money.pl, polski system nie jest specjalnie atrakcyjny dla medyków zza granicy. Zmiany, które nieść ma Polski Ład, nie zachęcą kolejnych do podejmowania pracy nad Wisłą. Polska traktowana jest jako kraj "przechodni", zwłaszcza że kilkaset kilometrów dalej, w Niemczech czy Czechach warunki pracy są znacznie lepsze.