Zmiany podatkowe Polskiego Ładu wprowadziły chaos i wielką niepewność. Rząd od miesięcy próbuje przekonać Polaków, że na tych rozwiązaniach, w których, jak się okazało, roi się od pułapek, większość nie straci. Teraz premier zaprezentował poprawki w nowym systemie, które miały rozwiązać problem.
Podczas piątkowej konferencji prasowej Mateusz Morawiecki zapowiedział rozszerzenie ulgi dla klasy średniej na emerytów i rencistów oraz zleceniobiorców i samotnych rodziców. Największą burzę jednak wywołała gwarancja, że osoby zarabiające do 12,8 tys. zł i stracą na Polskim Ładzie, będą mogli liczyć na rekompensatę.
"Rząd przestał panować nad największą reformą ordynacji podatkowej od 20 lat" - stwierdza na Twitterze ekonomista Rafał Mudry. "To po prostu przyznanie, że rząd nie ma pojęcia, jak faktycznie będzie. Kto ile zyska lub straci na Polskim Ładzie. Inaczej nie musiałby tego zapowiadać" - ocenił.
Rozdwojenie systemu
Podobnych opinii pojawiło się więcej. A sieci rozgorzała dyskusja. Zapowiedziane przez premiera rekompensaty powodują bowiem, że polski system podatkowy się rozdwaja i jeszcze bardziej komplikuje. A przypomnijmy, że Polskie podatki należą do najbardziej skomplikowanych wśród państw Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. W OECD tylko jeden kraj wypada gorzej.
"Tak się rozpada państwo. Do dualizmu systemu prawnego premier zapowiada dołożenie dualizmu systemu podatkowego. Mamy już dualny system edukacji i dualny system ochrony zdrowia. Żadne królestwo wewnętrznie sprzeczne nie może się ostać, tak tylko przypomnę" - pisze Marcin Kedzierski, główny ekspert Centrum Analiz Klubu Jagielońskiego.
Również dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji FOR mówi o "megaprowizorce", która de facto spowoduje, że będziemy mieli dwa systemy podatkowe. "To już galaktyczne kuriozum. Czekam na zapis ustawowy" - pisze na Twitterze.
Jak ocenił, premier jednym posunięciem ogłosił wprowadzenie opcji atomowej w systemie podatkowym.
Na końcu podatnik wybierze sobie system podatkowy, według którego się rozliczy. Stary lub nowy - pisze dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji FOR
"System podatkowy w Polsce jest jeden" - odpowiada na te zarzuty PiS za pośrednictwem oficjalnego profilu promującego Polski Ład. "Wypowiedź Premiera Morawieckiego odnosi się do gwarancji, dla osób o przychodach do 12 800 zł brutto miesięcznie, rozliczających się za pomocą PIT-37. Polski Ład dla tych osób jest korzystny lub neutralny" - powtarza jak mantrę.
Jak to rozliczyć?
Za sprawą PiS kwota 12 800 zł brutto w najbliższych miesiącach będzie najbardziej znaną liczbą w Polsce. Skąd w ogóle się ona bierze? Wyjaśnia to doradczyni podatkowa Małgorzata Samborska z Grant Thornton, która od dłuższego czasu aktywnie komentuje i tłumaczy zawiłości Polskiego Ładu.
To próg wynikający z dwóch wprowadzonych przez rząd rozwiązań. Po pierwsze ulgi dla klasy średniej - w tym przypadku do kwoty 11 141 zł brutto nie traci się na Polskim Ładzie. Po drugie w związku z podwyższeniem skali podatkowej do 120 tys. nie traci się w przedziale 11 141 zł - 12 800 zł brutto.
Jak zauważają komentujący zmiany eksperci, ta kolejna zmienna, będzie skutkowała problemami w rozliczaniu podatków. Marek Tałata z Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju zadaje pytanie, czy informatycy w Ministerstwie Finansów już pracują nad nową funkcjonalnością na "Koncie Podatnika", która pozwoli przeliczyć PIT według Polskiego Ładu i starego systemu, by potem podatnik mógł sam wybrać system.
Wydaje się ono o tyle zasadne, już również ze strony urzędów skarbowych płyną duże wątpliwości co do tego, jak rozliczyć tak skomplikowany system. Agata Jagodzińska, działaczka związkową w Krajowej Administracji Skarbowej, przyznaje, że nie wyobraża sobie, jak urzędy skarbowe będą to rozliczać i weryfikować?
To jest w praktyce niemożliwe. Nasze systemy nie są na to przygotowane. Nasze kadry również. To grozi zapaścią. Ratunku - pisze na Twitterze Agata Jagodzińska, działaczka związkową w Krajowej Administracji Skarbowej.
Z naszych informacji wynika, że MF dostało informację o "woli politycznej" do takich zmian w ostatniej chwili. Nie ma jeszcze przygotowanych gotowych rozwiązań. To wskazuje na niebywały bałagan z, jak to nazywa rząd, "największą obniżką podatków od 30 lat".
- To wszystko dzieje się w oparach niemałej groteski. Pracuję w Ministerstwie [Finansów - przyp. red.] od kilkunastu lat i takich zwrotów akcji na początku obowiązywania jakiejkolwiek ustawy nie widziałem nigdy. A już szczególnie z obszaru podatków. W zasadzie mamy obecnie dwa systemy podatkowe. Nie zazdroszczę "górze", która będzie musiała teraz połknąć tę żabę i tłumaczyć wolę Kancelarii [Premiera - przyp. red.] - mówi nam jeden z urzędników resortu przy ul. Świętokrzyskiej Warszawie.