W środku długiego weekendu rząd zwołał dodatkowe posiedzenie, przyjął projekt nowelizacji budżetu na 2023 rok i zwiększył deficyt budżetowy o 24 mld zł. A to oznacza, że deficyt budżetu państwa wyniesie 92 mld zł wobec planowanych w ustawie 68 mld zł.
Zdaniem prof. Marka Belki rząd nie musiał, tylko chciał zwiększyć deficyt, żeby "znaleźć przestrzeń do dalszych wyborczych prezentów". W jego opinii "poważni ekonomiści" nie traktują zbyt poważnie tej nowelizacji. Dlaczego?
- Parę tygodni temu, a nawet kilka dni temu, Morawiecki pouczał Tuska, że nie można nowelizacji robić tak późno, kiedy ten zawistował 800+ od zaraz. Teraz okazuje się, że wszystko jest możliwe, można zwiększyć deficyt budżetowy państwa do 92 mld zł - zaznaczył prof. Belka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były szef NBP dodał, że statystycznie stan finansów publicznych nie jest zły, gdyż galopująca inflacja "nabija budżet znacznie większymi przychodami".
- Inflacja goli oszczędzających i tych, którzy mają w miarę stałe płace. Kto dzisiaj poważnie traktuje wypowiedzi PiS-owskich polityków na temat budżetu? Parę dni temu dowiedzieliśmy się od Koreańczyków, że udzielili nam 70 mld zł pożyczki na uzbrojenie. To kolejne wydatki budżetowe, które nie są pod żadną kontrolą - dodał prof. Belka.
"Trzeba się martwić"
Już po nowelizacji budżetu prof. Marian Noga z Uniwersytetu WSB Merito we Wrocławiu podkreślił dla money.pl, że w funduszach celowych, czyli poza budżetem, jest około 400 mld zł. - To oznacza, że dług publiczny wzrośnie w tym roku o około pół biliona złotych – wyliczał.
O deficycie pozabudżetowym mówił też prof. Belka.
Rządzący chcą, żebyśmy wszyscy spali i nie patrzyli na to, co wyprawiają. Trzeba się martwić, bo nie ma przejrzystości finansów publicznych. Spod dużego palca zmienia się najważniejsze wskaźniki dla polskiej gospodarki. To jest po prostu smutek - ocenił w "Rozmowie Piaseckiego".
Skąd w takim razie rząd weźmie pieniądze na 800 plus? Od 1 stycznia świadczenie wychowawcze 500 plus wzrośnie o 300 zł. Były prezes NBP podkreślił, że w przypadku wygrania wyborów przez opozycję, to "na jej głowie będzie poskładanie tego wszystkiego". Natomiast PiS ma niczym się nie przejmować, bo liczy się "utrzymanie władzy".
- Dzięki inflacji mamy potworne podatki. Inflacja jest potwornym, niesprawiedliwym i powszechnym podatkiem. Dziś kilkanaście proc. rocznie nowego podatku musimy płacić w postaci podatku inflacyjnego, stąd się biorą pieniądze - podsumował prof. Belka.