Przewodniczący PO Donald Tusk na niedawnym spotkaniu z mieszkańcami Krakowa zaproponował, aby kwota wolna od podatku wzrosła z obecnych 30 tys. zł rocznie do 60 tys. zł rocznie. Stwierdził, że byłoby to "zadośćuczynienie wszystkim tym, którzy ciężko pracują". - Pomyślmy o tych wszystkich ciężko pracujących Polkach i Polakach, którzy nie mają świadczenia 500 plus na dzieci - mówił.
Przypomnijmy, że od stycznia 2022 r. kwota wolna została podniesiona z 8 tys. zł rocznie do 30 tys. zł rocznie. Oznacza to, że do 2,5 tys. zł brutto dochodu miesięcznie nie płacimy żadnego podatku dochodowego, a także że osoby zarabiające najniższe wynagrodzenie miesięczne w kwocie 3460 zł brutto płacą 12-proc. PIT.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko pracujący. Z "tuskowego" cieszyliby się niektórzy emeryci
Projekt ustawy w sprawie "tuskowego" trafił już do Sejmu. Projektodawcy przewidują, że ustanowienie kwoty wolnej od podatku dochodowego na poziomie 60 tys. zł "realnie przyczyni się do poprawy sytuacji finansowej osób pracujących oraz stworzy dodatkowy impuls do podjęcia zatrudnienia przez osoby, które obecnie nie szukają pracy".
Kilka dni temu money.pl sprawdził, komu opłacałaby się zmiana, którą zaproponował Tusk. Z wyliczeń, które otrzymaliśmy od ekspertów podatkowych, wynika, że na podniesieniu kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł, skorzystaliby finansowo wszyscy, ale najbardziej ci, których wynagrodzenia wynoszą od 6 tys. zł brutto w górę. Im zostałoby w kieszeni rocznie aż o 3,6 tys. zł więcej niż obecnie.
"Fakt" zwraca uwagę, że z reformy ucieszyliby się nie tylko pracujący.
To jest projekt, który przewiduje podniesienie kwoty wolnej dla wszystkich rozliczających się według skali podatkowej, a więc także pobierających renty i emerytury - tłumaczy w rozmowie z dziennikiem Małgorzata Samborska, doradca podatkowy w firmie Grant Thornton.
Obecnie zwolnieni z podatku dochodowego są ci, których renta lub emerytura nie przekracza 2,5 tys. zł brutto. Gdyby kwota wolna od podatku została podniesiona do 60 tys. zł, z PIT byłyby zwolnione osoby także z wyższymi świadczeniami.
"Reforma miałaby jeszcze jeden skutek uboczny - w takiej sytuacji ogromna część emerytów nie płaciłaby podatku także od trzynastek i czternastek" - czytamy w "Fakcie".