O uldze dla klasy średniej pisze w środę portal Interia. Chodzi o ulgę, która ma rekompensować płacenie 9-procentowej składki zdrowotnej osobom lepiej uposażonym - zarabiającym od 68 412 do 133 692 zł brutto rocznie.
Co ważne, ma ona być przeznaczona dla osób na umowie o pracę i tych, które świadczą pracę nakładczą bądź spółdzielczy stosunek pracy. Pracownicy na umowie zlecenie, o dzieło czy samozatrudnieni się nie załapią. To samo dotyczy kwot objętych autorskimi kosztami uzyskania przychodów (czyli tych, przy których stawką jest 50 proc. koszty uzyskania przychodów).
Wszystko dlatego, że ulga ma zmniejszyć istniejący klin podatkowy - ci na umowach cywilnoprawnych przy tej samej płacy brutto zarabiają bowiem więcej niż ci na umowie o pracę - płacą bowiem mniej składek. Rząd chce to więc wyrównać.
Co jednak w sytuacji, gdy pracownik ma umowę o pracę, jego roczne zarobki łapią się w widełki przewidziane w nowych przepisach, a jednocześnie dorabia gdzieś indziej na umowie zleceniu albo o dzieło?
Czy wtedy na ulgę załapią się tylko dochody z umowy o pracę, czy również te z umowy cywilnoprawnej? Odpowiedź resortu finansów dla Interii każe rozumieć, że na ulgę załapią się tylko zarobki osiągnięte w ramach umowy o pracę.
"Ulga dla klasy średniej skierowana została jedynie do pracowników, którzy obecnie są w gorszej pozycji. Skierowanie tej ulgi także dla innych form zarobkowania utrzymałoby istniejące dysproporcje" - wyjaśnił resort.
Jak podkreśla portal, wyłączenie nie będzie dotyczyło osób, które osiągają przychody z działalności wykonywanej osobiście (czyli np. zajmujących się działalnością artystyczną, literacką, naukową czy sportowców). Co ciekawe, do ulgi załapią się także biegli czy członkowie zarządów i rad nadzorczych.