Cypr, o którym głośno w kontekście śledztwa Pandora Papers, nie jest jedynym europejskim rajem podatkowym.
1,411 mld euro – tyle pieniędzy napłynęło z Malty do Polski w rekordowym 2019 r. Przelewały je głównie międzynarodowe fundusze inwestycyjne – w większości z polskim kapitałem. Dla porównania, z Niemiec w tym samym czasie napłynęło do Polski "tylko" 1,580 mld euro.
Malta, maleńka wyspa na Morzu Śródziemnym, gdzie statystycznie co szósty mieszkaniec jest właścicielem jakiejś spółki prawa handlowego, przyciągała przez lata inwestorów z wielu państw m.in. dzięki korzystnym rozwiązaniom prawno–podatkowym, prężnie działającej giełdzie kryptowalut oraz prywatnym funduszom inwestycyjnym, które - w odróżnieniu od Polski - łatwiej jest tam założyć.
– Wśród właścicieli maltańskich funduszy inwestycyjnych nie brakuje też zamożnych Polaków, którzy dzięki zgromadzonych na nich środkach, reinwestują je później do Polski na korzystnych podatkowo warunkach – mówi Paweł Nejman, ekspert podatkowy z Admiral Tax.
Jednak maltańskie eldorado podatkowe się kończy. Teraz proces ten przyspieszył z powodu kryzysu. Państwa europejskie, w tym Polska, bronią swojego kapitału przed "maltańskimi piratami".
Przypieranie do muru
- Malta, podobnie jak Polska, dostała od Komisji Europejskiej w sprawie przekazania środków z Planu Odbudowy ultimatum, czyli: "pieniądze za praworządność" – informuje Maciej Oniszczuk z kancelarii Oniszczuk & Associates.
W zamian za 316 mln euro dotacji w ramach Planu Odbudowy, rząd maltański zobowiązał się m.in. do dokładniejszego weryfikowania swoich nowych rezydentów podatkowych pod kątem prania przez nich brudnych pieniędzy, dostosowania swojego prawa do unijnych dyrektyw dotyczących cen transferowych oraz obniżenia rabatów podatkowych dla nowo przybyłych podatników.
Jak donosiła niedawno "Malta Today", na wyspie pieniądze prały m.in. sycylijskie klany przestępcze, zakładając tam np. strony z zakładami bukmacherskimi.
Dzięki temu, że współpracownicy przestępców zawierali zakłady na Malcie i przekazywali później gotówkę różnym maltańskim firmom, ukrywali fakt, że fundusze te zostały wygenerowane przez zorganizowaną przestępczość we Włoszech.
Wyspiarze zobowiązali się również do przyjęcia rozwiązań dotyczących tzw. cen transferowych. Są to ceny, które ustalają pomiędzy sobą podmioty powiązane kapitałowo w odniesieniu do sprzedawanych pomiędzy sobą dóbr, usług lub praw.
W niektórych przypadkach mechanizmy cen transferowych mogą być wykorzystywane do przesuwania dochodu w ramach grupy kapitałowej pomiędzy różnymi krajami, w tym do krajów o niższym poziomie opodatkowania. W rezultacie takiego działania dochód może nie zostać opodatkowany tam, gdzie został wygenerowany.
Jak podkreśla Maciej Oniszczuk, Malta była dotąd unijną "czarną owcą", bo przepisy dotyczące cen transferowych już dawno temu powinny być przez nią implementowane.
By dostać przelew z Brukseli, Malta będzie musiała również dokonać rewizji swoich przepisów dotyczących dywidend, odsetek i opłat licencyjnych między spółkami mającymi siedzibę na Malcie, a spółkami powiązanymi mającymi siedzibę w innych jurysdykcjach.
Ponadto hojny rabat dla spółek będących rezydentami podatkowymi z zagranicznymi udziałami oznacza, że bardzo niewiele środków jest faktycznie opodatkowanych. I ten aspekt podatkowych zapisów również może zostać zmieniony.
Rząd na Malcie ma zaangażować się również w "spontaniczną wymianę informacji" z organami podatkowymi na temat osób, które uzyskały tamtejsze obywatelstwo w ramach programu złotych paszportów.
Polska też uszczelnia
Nie tylko Komisja Europejska dokręca śrubę wyspiarzom. W Sejmie procedowana jest obecnie dwustronna umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania z Maltą, której zadaniem jest również jeszcze większe uszczelnienie przepisów podatkowych - chociaż te od 2018 r., kiedy Polska podpisała konwencję podatkową MLI (Multilateral Instrument to Modify Bilateral Tax Treaties), są i tak już bardzo restrykcyjne.
Nowela umowy z Maltą wprowadza trzy nowe rozwiązania.
Pierwsze to klauzula testu głównego celu. Pozwoli ona administracji skarbowej zakwestionować transakcję, jeśli korzyści podatkowe były jednym z jej głównych celów.
Druga ważna zmiana to wprowadzenie tzw. klauzuli nieruchomościowej. Daje ona z kolei prawo opodatkowania dochodów ze zbycia udziałów lub akcji spółki, której majątek składa się głównie z nieruchomości w państwie położenia tej nieruchomości.
I w końcu trzecia, istotna zmiana, jest taka: Polska przechodzi z Maltą na metodę zaliczenia proporcjonalnego, co w efekcie pozwoli naszym urzędom skarbowym efektywniej kontrolować dochody naszych podatników osiągane przez nich na Malcie.
Jak tłumaczy Paweł Nejman, chodzi o to, że jeszcze do niedawna polscy rezydenci podatkowi rejestrowali na Malcie przeważnie spółki Ltd (odpowiednik spółki z o.o.) wraz z tzw. serwisem nominee (jest to wspomaganie działań przedsiębiorstw po rozpoczęciu działalności, zapewnianie usług powierniczych).
Odbywało się to w ten sposób, że powoływano do takiej spółki lokalny zarząd (składający się z Maltańczyków), dzięki czemu spółka miała rezydencję podatkową na Malcie. Polski rezydent z kolei zostawał "dyrektorem zarządzającym" z powołania w takiej spółce.
Dzięki temu mógł on otrzymywać wynagrodzenie, które było zwolnione z opodatkowania zarówno na Malcie, jak i w Polsce.
- Po podpisaniu zmian z rządem Malty takie konstrukcje nie będą miały już racji bytu - przyznaje Nejman.
Jak dodaje nasz rozmówca, większość kancelarii podatkowych wiedziała wcześniej o planowanych zmianach i zarekomendowała swoim klientom zmianę formy działalności.
Obecnie na Malcie nie stosuje się już spółek z zarządem, ale spółki partnerskie (wg OECD spółka partnerska zawsze ma zakład podatkowy w kraju założenia). Polscy rezydenci posiadający taką spółkę otrzymują swój udział w zysku w spółce partnerskiej/osobowej i są zwolnieni z opodatkowania tych dochodów w Polsce.
Jak podkreślają zgodnie eksperci podatkowi, przedsiębiorcy wybierają raje podatkowe, bo panujące w nich przepisy są bardziej przyjazne dla rozwoju kapitału.
Optymalizacja - czy to już jest przestępstwo?
– Optymalizacja podatkowa nie jest niczym złym i sama w sobie nie jest ścigana - podkreśla Oniszczuk.
Dodaje, że złamaniem prawa i standardów jest tylko sytuacja pozornej zmiany rezydencji podatkowej, fikcyjnego prowadzenia działalności poza Polską, tylko i wyłącznie w celu uniknięcia opodatkowania.
Malta jest kolejnym krajem, któremu Bruksela zagląda do rejestrów podatkowych i nakazuje zmiany w przepisach podatkowych.
W zamian za to wyspa, którą zamieszkuje ok. pół miliona osób, otrzyma środki na dostosowanie swojej gospodarki do wyzwań klimatycznych, rozbudowę portu morskiego, a także cyfrową transformację kraju.