Pan Mariusz z Radewanic na Dolnym Śląski jest górnikiem w kopalniach miedzi. Od 10 lat pracuje pod ziemią. Jak przyznaje, nie spodziewał się, że rewolucja Polskiego Ładu będzie dla niego tak bolesna.
- Jak zobaczyłem wypłatę, to odechciało się do pracy chodzić - stwierdza z goryczą. - Mamy naprawdę ciężką pracę. Zostałem ograbiony z 1300 zł - dodaje. Jak precyzuje, wypłaty dostał o 700 zł mniej, do tego niższa czternastka.
Rząd jak mantrę powtarza, że dla 90 proc. Polaków reforma będzie korzystna lub neutralna, a w portfelach zostanie nawet 18 mld zł. Jednak obok lekarzy i nauczycieli, górnicy są kolejną grupą zawodową, która na Polskim Ładzie straciła.
Jak mówi nam pan Mariusz, wśród jego kolegów, w zależności od liczby godzin przepracowanych pod ziemią, średnio na paskach z wypłatą mają stratę 1000 zł. Mało tego im dłużej górnik pracuje na dole, tym większą ponosi stratę w wynagrodzeniu.
- Zarabiam około 6,5 tys. zł na rękę miesięcznie. Z tego opłacam kredyt, rachunki, utrzymuję rodzinę. Utrata części tych pieniędzy bezpośrednio wpływa na budżet domowy. Będziemy żyli od 10. do 10. każdego miesiąca. Wcześniej mogliśmy jeszcze coś odłożyć. A teraz? - załamuje ręce.
Mniej na koncie, a w sklepie wciąż drożej
- Mam kredyt, mam dzieci. Ceny w sklepach masakryczne, a jeszcze rząd mnie okrada za moją ciężką pracę - mówi pan Mariusz.
Właśnie inflacja jest dodatkowym obciążeniem przy zmianach Polskiego Ładu. Nawet jeśli ktoś zyska na zmianach podatkowych, odda te pieniądze w rachunkach za gaz, energię elektryczną, przy dystrybutorach na stacjach paliw i w sklepach przy zakupie podstawowych produktów.
- Zamiast kupić dzieciom ubrania czy buty, przez drożyznę musimy wszystko wydawać na rachunki i jedzenie - podsumowuje górnik z Dolnego Śląska.
Inflacja za grudzień to był już absolutny rekord na przestrzeni dwóch dekad. Według szacunków GUS ceny rosły w tempie 8,6 proc. A prognozy nie są bardziej optymistyczne. Zdaniem ekonomistów PKO BP styczniowy odczyt może być znacznie wyższy. Eksperci nie wykluczają nawet, że inflacja zbliży się do poziomu dwucyfrowego.
Paradoksalnie to dobra wiadomość dla rządu, gdyż płacimy dzięki temu wyższe podatki. Rząd szacował, że dzięki inflacji wpływy z podatków PIT, CIT, VAT wzrosną o około 10 mld złotych.
Związkowcy stawiają żądania
Sytuacja już powoduje napięcia. Mogliśmy śledzić rozwój sytuacji w PGG, gdzie po protestach, blokadzie torów, otarło się o poważne strajki. Ślązacy jednak wywalczyli rekompensaty i podniesienie pensji.
Miedziane załogi z dolnośląskich szybów również kipią. Domagają się wyrównania wynagrodzeń. Międzyzakładowy Związek Pracowników Polskiej Miedzi już wystosował oficjalne pismo protestacyjne.
"Nie możemy zaakceptować sytuacji, w której na nas, na górników, przerzuca się skutki wprowadzanej reformy podatkowej Polski Ład!" - piszą związkowcy.
"Władza chcąc podreperować budżet państwa, ponownie sięga do naszych portfeli, zabierając każdemu górnikowi średnio od 500 do 1500 zł miesięcznie, ciężko wypracowanych pieniędzy" - czytamy dalej.
Jak przyznaje pan Mariusz zmiany, jakie przyniósł Polski Ład, rozgniewały załogi. - Wśród górników wrze - dodaje.