To rozszerzenie obowiązującej już tzw. działalności nierejestrowej.
Dziś jest tak, że jeśli ktoś osiąga przychody z tytułu wykonywanej działalności do połowy minimalnego wynagrodzenia za pracę (obecnie 1505 zł) i w ciągu ostatnich 5 lat nie prowadził działalności gospodarczej - może formalnie biznesu nie zakładać. Trzeba jedynie prowadzić uproszczoną ewidencję sprzedaży i rozliczać przychody w zeznaniu rocznym PIT-36.
Parlamentarzyści doszli do wniosku, że próg dla działalności nierejestrowej jest zbyt niski, przez co zbyt mało osób może z niej skorzystać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drobny biznes bez komplikacji
Idea jest taka, by ulżyć osobom dorabiającym, np. przydrożnym sprzedawcom kwiatów, grzybów, owoców czy warzyw.
Gdy w 2018 r. wprowadzano działalność nierejestrową, urzędnicy z resortu rozwoju wskazywali, że czas skończyć z czasami, gdy służby skarbowe i policja nękają babcie, które sprzedają pietruszkę, dorabiając do lichej emerytury.
Ustalono, że do poziomu połowy minimalnego wynagrodzenia za pracę z tytułu prowadzonej działalności biznesu oficjalnie otwierać nie trzeba. Nie ma więc też podstawy do nakładania mandatów i wszczynania postępowań przeciwko ludziom, którzy nie myślą o poważnym biznesie, lecz o przeżyciu do pierwszego.
Jednocześnie stwierdzono, że gdy ktoś zacznie osiągać większe przychody - będzie musiał już założyć działalność i ponosić wszelkie związane z tym koszty.
- Dziś próg przychodów umożliwiający skorzystanie z tego dobrego rozwiązania jest niski. Podniesienie go pozwoli szerszemu gronu osób na legalne podjęcie dodatkowej działalności zarobkowej - wyjaśnia Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS, który pilotuje projekt ustawy.
W uzasadnieniu do projektu wskazano, że jest duża szansa, iż znajdzie się wiele osób, które dotychczas w ogóle nie prowadziły tego rodzaju działalności.
"Co przełoży się nie tylko na wzrost gospodarczy, ale zwiększy także wpływy podatkowe od uzyskiwanych z tego tytułu dochodów" - wskazano w uzasadnieniu.
Czas na analizę
Eksperci uważają, że zgłoszona przez posłów propozycja sama w sobie nie jest zła i nawet można ją poprzeć.
- Tyle że niewiele w praktyce z niej wynika. Istotą jest bowiem to, że niemal nikt przy działalności nierejestrowej nie prowadzi uproszczonej ewidencji. Dlatego wtórne jest to, czy próg wyniesie 1505 zł, 3010 zł, czy 12 tys. zł - uważa prof. Robert Gwiazdowski, adwokat, doradca podatkowy, członek rady nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich, chciałby z kolei poznać szersze uzasadnienie dla proponowanej zmiany.
- Nie jestem z góry nastawiony na nie. Ale dobrze byłoby sprawdzić, jak dziś wygląda w praktyce korzystanie przez obywateli z działalności nierejestrowej. Chciałbym też wiedzieć, czy są jakieś wyliczenia, jak to się zmieni po wejściu w życie ustawy. I dlaczego ma być 100 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę, a nie np. 75 proc. albo 200 proc. - zwraca uwagę Pączka.
Szerszy kontekst
Jak pisaliśmy w money.pl, to niejedyny pomysł. Zmienią się także przepisy dotyczące spadków i darowizn. To i uaktualnienie progów dochodowych przy działalności nierejestrowanej stanowi element większego projektu nowelizowania różnych ustaw w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych. Zawarto w nim kilkadziesiąt zmian z różnych gałęzi prawa. Wszystkie – jak przekonują politycy – mające na celu ułatwienie życia obywatelom i przedsiębiorcom.
Projekt przygotowała sejmowa komisja nadzwyczajna do spraw deregulacji, która pracuje od lipca 2021 r.
Większość głosów w komisji mają posłowie Prawa i Sprawiedliwości, więc choć formalnie projekt nie jest rządowy, należy zakładać, że uzyska poparcie większości sejmowej.
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl