Na zagrożonych zalaniem terenach w trudnej sytuacji są m.in. osoby, które niedawno zdecydowały na założenie pomp ciepła i fotowoltaiki. Teraz zastanawiają się, co robić, w związku z nadchodzącym żywiołem.
Najpierw wydatek, teraz groźba utraty ogrzewania
W takiej sytuacji jest m.in. nasz czytelnik. - Mieszkam niedaleko Wrocławia. W sąsiedztwie mojego domu płynie Odra. Niedawno zainstalowałem w domu pompę ciepła, co stanowiło dla mnie spory wydatek - opowiada money.pl.
Obecnie z coraz większym niepokojem śledzi poziom wody w rzece. - Zastanawiam się także, czy nie zdemontować pompy ciepła. Jeśli dojdzie do jej zalania, moja rodzina zostanie pozbawiona ogrzewania - mówi z niepokojem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy samodzielny demontaż pompy ciepła jest w ogóle możliwy? Tomasz Pudlik z firmy Solgen, oferującej m.in. pompy ciepła i magazyny energii (firma jest częścią Grupy Orlen - przyp. red.) odpowiadając na to pytanie, wyjaśnia.
Żaden użytkownik pompy ciepła nie powinien jej samodzielnie demontować, z uwagi na to, że nie posiada do tego uprawnień, wiedzy, ani odpowiednich narzędzi - tłumaczy.
Dodaje jednocześnie, że demontaż pompy jest możliwy, w sytuacji związanej z bezpośrednim zagrożeniem powodzią, ale pod warunkiem, że znajdziemy wykonawcę z odpowiednimi uprawnieniami.
Co można zrobić w przypadku zagrożenia
Niektóre działania możemy jednak wykonać samodzielnie.- W przypadku bezpośredniego zagrożenia zalania pompy wodą, należy przede wszystkim odłączyć urządzenia od zasilania elektrycznego - zaznacza nasz rozmówca.
Wcześniej należy jednak zakończyć według niego program pracy pompy ciepła, wyłączając ją na sterowniku i czekając kilka minut na swobodne zakończenie pracy sprężarki i pozostałych komponentów.
Warto informować o wszystkim
Co, jeśli pompa zostanie jednak zalana?
Najprawdopodobniej trzeba będzie wówczas wymienić większość zalanych komponentów. W takim wypadku trzeba zrobić kalkulację kosztów, czy taka naprawa ma ekonomiczny sens, czy nie będzie lepiej zainstalować nowe urządzenie - wyjaśnia Tomasz Pudlik.
Bardzo ważną kwestią jest posiadanie więc ważnego ubezpieczenia domu, które będzie mogło pokryć ewentualne szkody powstałe w wyniku powodzi. W takim wypadku wiele zależy jednak od zakresu ubezpieczenia.
Warto pamiętać, że pompa ciepła jest elementem instalacji grzewczej domu, stanowi więc stały element nieruchomości, którego nie da się w prosty sposób zdemontować - tłumaczy Piotr Ordon z firmy Ekoryniec, zajmującej się sprzedażą pomp ciepła.
Jego zdaniem, w momencie, gdy zakładamy w domu pompę ciepła lub fotowoltaikę, warto jednak o tym informować ubezpieczyciela. - Z reguły z tego powodu składka ubezpieczenia się zwiększa, ale głównie z tytułu zwiększenia wartości takiej nieruchomości - podkreśla nasz rozmówca.
Warto udokumentować szkody
Obecnie instalacja pompy ciepła to wydatek od ok. 40 tys. zł do nawet ponad 100 tys. zł. Poważna awaria pompy ciepła może być więc porównywalna z awarią czy kradzieżą samochodu. Jednak, aby skorzystać z ubezpieczenia nieruchomości, ważne jest, aby zminimalizować szkody zgodnie z art. 826 k.c. Oznacza to m.in. wyłączenie instalacji elektrycznej i gazowej oraz zabezpieczenie mienia. Ubezpieczyciel może bowiem odmówić wypłaty odszkodowania, jeśli obowiązki te nie zostaną wykonane.
Warto także dokumentować poniesione koszty, robiąc zdjęcia zniszczeń i działań ratunkowych.
W dobrowolnych polisach coraz częściej oferowana jest także usługa assistance, obejmująca organizację i pokrycie kosztów działań takich jak osuszanie zalanych pomieszczeń. Dlatego po wystąpieniu szkody warto od razu skontaktować się z ubezpieczycielem, opisać zdarzenie i uzyskać informacje na temat dostępnej pomocy zgodnie z warunkami umowy.
Zgodnie z przepisami, ubezpieczyciel ma 30 dni na wypłatę odszkodowania. Jeśli nie jest to możliwe, w tym czasie powinna zostać wypłacona kwota bezsporna, a ubezpieczyciel musi wyjaśnić przyczyny opóźnienia. W przypadku ubezpieczeń dobrowolnych odszkodowanie powinno zostać wypłacone w ciągu 14 dni od wyjaśnienia okoliczności szkody.
Jeśli odszkodowanie nie odpowiada poniesionym szkodom, warto złożyć reklamację. Ubezpieczyciel ma 30 dni na odpowiedź.
Trzeci stan nadzwyczajny po 1945 roku
Przypomnijmy: w poniedziałek rząd zdecydował o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej na obszarze części województw dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego.
To oznacza, że organy władzy mogą zmusić ludzi do ewakuacji, zakazać przebywania w danym miejscu, dokonać niezbędnych wyburzeń, czy w inny wykorzystać własność prywatną na terenach objętych stanem klęski czy też wprowadzić ograniczenia w transporcie. Jeżeli siły ludzkie są niewystarczające, władza może nałożyć na ludzi obowiązek świadczeń osobistych, np. wykonywanie określonych prac. Do zapobiegania klęsce żywiołowej można także wykorzystać Siły Zbrojne.
Jest to trzeci stan nadzwyczajny wprowadzony w Polsce po 1945 r. (po stanie wojennym z 13 grudnia 1981 r. i stanie wyjątkowym z 2 września 2021 r. na części terytorium kraju wzdłuż granicy polsko-białoruskiej). Stanu klęski żywiołowej nie wprowadzono nawet w czasie pandemii COVID-19 ani poprzednich powodzi w 1997 i 2010 r.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl