Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|
aktualizacja

Niszczycielskie nawałnice. Polisa nie rozwiąże problemu. Potrzebna interwencja państwa

207
Podziel się:

Kosztowne skutki katastrof naturalnych idą w miliardy złotych, a prognozy eksperckie nie napawają optymizmem. Ubezpieczyciele chcą utworzenia ogólnopolskiej bazy informacji. Bez działań prewencyjnych państwa będzie problem z ubezpieczeniem pewnego ryzyka.

Niszczycielskie nawałnice. Polisa nie rozwiąże problemu. Potrzebna interwencja państwa
Nocna ulewa w Warszawie spowodowała lokalne podtopienia. I liczne straty (East News, Wojciech Olkusnik)

Zalane drogi, potopione domy i mieszkania, zniszczone samochody, zerwane dachy, powalone drzewa - to skutki gwałtownych burz, jakie przeszły nad Polską w tym tygodniu. Instytucje państwowe alarmują obywateli o niebezpieczeństwie, a eksperci nie mają dobrych wieści: katastrofalne nawałnice będą coraz częstsze.

- Przed gwałtownymi opadami nie uciekniemy. Nie unikniemy też powodzi błyskawicznych i nagłych wezbrań rzek - powiedział w rozmowie z PAP prof. Artur Magnuszewski, hydrolog z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, członek Komitetu Gospodarki Wodnej Polskiej Akademii Nauk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polak buduje giganta w USA - cel to 100 mld dolarów. Stefan Batory w Biznes Klasie

Fizyk atmosfery prof. Szymon Malinowski z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego dodał: - Ocieplenie klimatu powoduje, że rzadziej będziemy mieli do czynienia z umiarkowaną pogodą. Susze i powodzie zdarzają się częściej niż kilkadziesiąt lat temu.

Gleba jak skała. Woda spływa, zamiast wsiąkać

Podobne wnioski płyną z raportu "Klimat rosnących strat" Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU). Czytamy w nim, że 60 proc. wszystkich powodzi w Polsce jest pochodzenia opadowego. W latach 1850-1900 silne ulewy zdarzały się średnio raz na 10 lat, a obecnie występują 1,3 razy częściej i najwyraźniej przyszłość nie przyniesie poprawy sytuacji.

Zgodnie z najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wzrostu temperatur do 2050 r. (o 2 st. C) gwałtowne opady będą się pojawiać 1,7 razy częściej niż w okresie przed erą przemysłową - wynika z raportu. Wrośnie też częstotliwość występowania susz: 1,4-krotnie do 2050 r. Oba zjawiska wystają jednocześnie i potęgują straty, a ponieważ zmienia się charakter opadów - w ciepłych porach roku są one częstsze, intensywniejsze, krótkotrwałe i niszczycielskie - konsekwencją są gwałtowne powodzie, w tym również w miastach.

Długotrwała susza zamienia ziemię w skałę. Gdy na taki grunt pada intensywny deszcz, woda w ogromnej większości nie wsiąka w glebę, lecz spływa i gromadzi się w stworzonych przez człowieka zagłębieniach jak nisko położone ulice, tunele, garaże, piwnice itp. - mówi w rozmowie z money.pl Rafał Mańkowski, ekspert PIU.

Powódź błyskawiczna

Według pomiarów Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej 21 sierpnia w Zamościu spadło 147 litrów deszczu na metr kwadratowy, ustanawiając nowy rekord. Wcześniejszy odnotowano w tym mieście 31 maja 1980 r. Było to 90 litrów w ciągu doby.

W nocy z poniedziałku na wtorek Warszawie spadło mniej deszczu niż w Zamościu bowiem blisko 120 litrów na metr kwadratowy. Jednak wystarczająco dużo, by zalać drogi i sparaliżować miasto. Po nocnej ulwie warszawska straż otrzymała blisko tysiąc zgłoszeń - poinformował za pośrednictwem platformy X portal remiza.pl.

W minionych latach również zdarzały się lokalne powodzie błyskawiczne. Przymnijmy, że w 2021 roku miały miejsce m.in. w Krakowie, Toruniu, Olsztynie czy Poznaniu, gdzie w ciągu pół godziny na metr kwadratowy spadły 64 litry deszczu. Tymczasem w miastach, według raportu PIU, mieszka 60 proc. populacji kraju.

- Rośnie liczba zdarzeń lokalnych i nagłych. Ten trend nie wyklucza jednak powodzi rzecznych o znacznie większym zasięgu. Z roku na roku raportujemy coraz więcej burz z gradem i silnym wiatrem. To one powodują najwięcej strat, choć są to zdarzenia o niewielkim, geograficznym zasięgu - zauważa nasz rozmówca.

Monitoring katastrof naturalnych

W nawiedzonych przez burze miejscowościach trwa szacowanie strat. Według eksperta PIU państwo powinno zbierać informacje o szkodach klimatycznych w kraju w celach badawczych.

Ogólnopolska baza danych umożliwiłaby nam analizę i wyciąganie wniosków, które byłby podstawą do działań zapobiegawczych i ograniczających negatywne skutki. Ubezpieczyciele postulują to od lat - wskazuje Rafał Mańkowski.

Samorządy obecnie monitorują zdarzenia i przekazują informacje Rządowemu Centrum Bezpieczeństwa (RCB). Jednak - jak twierdzi nasz rozmówca - każdy robi to na swój własny sposób, a chodzi o to, żeby metoda szacowania strat została ujednolicona, a obliczenia były jak najbardziej precyzyjne.

Według Rafała Mańkowskiego ogólnopolska baza potrzebna jest głównie po to, aby poznać rozmiar i lokalizację szkód nieubezpieczonych. Dzięki temu wiedzielibyśmy, ile wynosi luka ubezpieczeniowa, część majątku nieobjęta ochroną prywatną czy publiczną.

W sytuacji nasilających się katastrof klimatycznych szczególnie istotna jest prewencja, która spowoduje, że będziemy bezpieczniejsi. Chodzi o odpowiednie planowanie przestrzenne, normy budowlane, dbanie o stan techniczny obiektów budowlanych - wyjaśnia ekspert PIU. - W przeciwnym razie jako społeczeństwo z każdym rokiem będziemy narażeni na coraz wyższe straty - dodaje.

Prewencja i partnerstwo

Chodzi m.in. o odpowiednie konstrukcje dachów odporne porywisty wiatr, czy odpowiednie systemy wodno-kanalizacyjne w lokalizacjach, gdzie najczęściej występują negatywne skutki nawałnic. Tym bardziej że - jak podkreślają eksperci - pewnego ryzyka komercyjny ubezpieczyciel na siebie nie weźmie. W takiej sytuacji niezbędny jest udział państwa.

Nie można zapomnieć też o zagrożeniu związanym z powodziami odrzecznymi, takimi jak te z 1997 czy 2010 r., które mogą być spowodowane opadami frontalnymi. Te zjawiska, choć już od kilkunastu lat się nie pojawiały, mają dużo szerszy zasięg i powodują zniszczenia na większym obszarze. Ich brak w ostatnim czasie nie oznacza też, że tego ryzyka nie musimy brać pod uwagę. Jednak w tym wypadku ryzyko zostało znacząco ograniczone.

Na kanwie tych katastrof wykonaliśmy szereg działań prewencyjnych. Warto przywołać tu takie projekty jak: Ochrona Przeciwpowodziowa Dorzecza Odry (OPDO) oraz Ochrona Przeciwpowodziowa Dorzecza Odry i Dorzecza Górnej Wisły (OPDOW).

Celem Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej Dorzecza Odry była poprawa ochrony przed powodzią terenów w dolinie Odry, od Raciborza do Wrocławia. Cel ten został osiągnięty dzięki budowie suchego zbiornika przeciwpowodziowego w Raciborzu oraz modernizacji obiektów i budowli hydrotechnicznych Wrocławskiego Węzła Wodnego służących zwiększeniu przepustowości Odry na terenie i w okolicy Wrocławia.

Zbiornik w Raciborzu, oddany do użytku w r. 2020, zajmuje powierzchnię 26 kilometrów kwadratowych. W okresie zagrożenia powodziowego na Odrze będzie on w stanie przejąć ok. 185 milionów metrów sześciennych wody i w ten sposób zredukować falę powodziową. Z kolei przebudowa systemu kanałów Odry i budowli hydrotechnicznych znajdujących się w obrębie miasta i jego okolic umożliwiła bezpieczne przeprowadzenie przez Wrocław fali powodziowej o przepływie 3,1 mln litrów na sekundę. W połączeniu z oddziaływaniem zbiornika Racibórz, modernizacja Wrocławskiego Węzła Wodnego zapewni ochronę przed powodzią porównywalną z tą, która była w lipcu 1997 roku. Szacuje się, że wówczas przepływ w Odrze powyżej Wrocławia wynosił ok. 3,7 mln litrów na sekundę.

Ile mamy do stracenia

W raporcie PIU czytamy ponadto, że w roku 2021 ubezpieczyciele wypłacili poszkodowanym wskutek katastrof naturalnych odszkodowania na łączną kwotę 994 mln zł, z czego 970 mln zł dotyczyło szkód spowodowanych deszczami nawalnymi, podtopieniami, burzami, gradobiciem i huraganami. Rok wcześniej wypłacili poszkodowanym istotnie mniej - łącznie odszkodowania wyniosły 562 mln zł.

Nie każdy w Polsce jednak się ubezpiecza. Natomiast szkody katastroficzne stanowią istotną część składową luki ubezpieczeniowej w majątku. W przypadku naszego kraju w 2022 r. była ona na poziomie 300 mln dol. - wynika z szacunków instytutu badawczego szwajcarskiej firmy ubezpieczeniowej Swiss Re. To jedyne takie opracowanie dla naszego kraju.

W przeliczeniu tej kwoty po obecnym kursie dolara daje nam to 1,11 mld zł. Co ważne, kwota została oszacowana przy założeniu, że połowa nieruchomości w Polsce jest chroniona przed skutkami ryzyka takiego jak powódź czy silny wiatr. To oznacza łączne, że szkody katastroficzne były dwa razy takie i wyniosłyby 600 mln dol. (2,25 mld zł).

Mądry Polak po szkodzie

Według szacunków rynkowych PIU dotyczących ubezpieczonych mieszkań i domów, 40 proc. lokali mieszkalnych i 72 proc. budynków mieszkalnych jednorodzinnych ma ubezpieczenie (średnio 49 proc.). Jednocześnie według badania Europejskiego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych (w skrócie z angielskiego EIOPA), 34 proc. małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce ma ubezpieczenie nieruchomości w zakresie szkód spowodowanych przez żywioły. Ogólne ubezpieczenie mienia ma zaś 48 proc. firm z sektora MŚP.

W 2022 r. Polska uplasowała się na 15. pozycji indeksu odporności na skutki katastrof naturalnych SRI Natural Catastrophe Resilience Index, opracowanego przez Swiss Re Institute. Analizie poddano 39 krajów. Oznacza to, że mimo stosunkowo wysokiej powszechności ubezpieczeń od skutków katastrof naturalnych, mamy jeszcze wiele do zrobienia, aby nasze społeczeństwo i gospodarka były wystarczająco odporne na skutki niekorzystnych zmian klimatycznych.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(207)
WYRÓŻNIONE
Verayher
3 miesiące temu
Miliard na odszkodowania w skali kraju to ogrom? A wałek wielomiliardowy na tubę propagandową radiowo-telewizyjną to miki?
Hyhyhyy
3 miesiące temu
Polisa jest super do póki Ty płacisz, jak trzeba wypłacić Tobie to już nie jest super :-)
Cięć
3 miesiące temu
Baju baju od 1990 roku nie pogłębia się rzek zniszczono system melioracyjny , osuszone stawy ,zabetonowano miasta i miasteczka
NAJNOWSZE KOMENTARZE (207)
maria
3 miesiące temu
Co ten dziennikarzyna wypisuje...ziemia zmienia sie w skale i dlatego podczas opadow woda nie wsiaka a splywa ulicami i wpada do garazy w Warszawie..;Wszystko ci sie w tej glowce POmieszalo...w Warszawie nie a ziemi...tam wszystko jest wybetonowane...a odplywy sa niewydolne...bo do nich podlaczona jest kanalizacja...Tak wiec przy duzych opadach scieki zalewaja nie tylko ulice ale tez wybijaja ludziom w łazienkach. Zalewania domow na wsiach nie ma...no chyba ze wyleje rzeka...lub przerwie tame...
Kielczanin40+
3 miesiące temu
Straty ,ale nie dla tych którzy najbardziej się przyczynili. Dla nich były i będą jedyne rzeczy jakie ich interesują - zyski.
AnJA
3 miesiące temu
Polska ma długi i nie może wspierać idiotów, którzy betonują każdy metr kwadratowy ziemi. Woda bardzo słabo wsiąka w beton. Chyba tylko 'beton' o tym nie wie.
we90
3 miesiące temu
Profesjonalne "budownictwo"
pawelos
3 miesiące temu
Kiedy międzywale w Warszawie zostanie zabudowane?Byłyby mieszkania w bloku,z pięknym widokiem na rzekę.
...
Następna strona