Powódź obnażyła zaniedbania polskich władz na przestrzeni lat. Miejscowości na południu kraju jak Kłodzko, Stronie Śląskie czy Lądek-Zdrój zostały zrujnowane przez niszczycielski żywioł. Niektórzy mieszkańcy Kotliny Kłodzkiej mówią o horrorze gorszym od tego sprzed 27 lat.
Konieczna jest tam rozbudowa infrastruktury przeciwpowodziowej. Większość poczynionych inwestycji pamięta czasy III Rzeszy i PRL-u. Plany rozbudowy są, ale idą jak po grudzie.
Punkt newralgiczny
Zabezpieczenie Kotliny Kłodzkiej przed powodzią to jeden z pięciu komponentów Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły (w skrócie Projekt OPDOW). Zakładają one budowę czterech średniej wielkości suchych zbiorników, wałów i innych budowli przeciwpowodziowych - czytamy na stronie Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, podmiotu odpowiedzialnego za krajową gospodarkę wodną.
Planowane inwestycje mają zapewnić okresową retencję i bezpieczne przeprowadzenie przez Kotlinę Kłodzką fali powodziowej, której towarzyszy duża ilość materiału niesionego przez rzekę. Wszystko po to, by ochronić Kłodzko i inne miejscowości aż do Barda położonego na wlocie w kierunku Wrocławia.
Ekspert Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) Rafał Mańkowski uważa działania prewencyjne za szczególnie potrzebne ze względu na zmiany klimatu, których wypadkową będą coraz częstsze katastrofy naturalne. Przypomina, że w tym roku w całej Europie mieliśmy wyjątkowo ciepłe lato. W wyniku upałów Morze Śródziemne w wielu miejscach nagrzało się do temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza, co spowodowało parowanie. Następnie duże masy wilgotnego powietrza znad Morza Śródziemnomorskiego przesunęły się na północ kontynentu - zatrzymały nad Europą Środkową i skutkowały długotrwałymi i intensywnymi ulewami.
Ochrona dużych miast
O wadze inwestycji przeciwpowodziowych przekuje się właśnie stolica Dolnego Śląska i pobliskie miasta, np. Opole. Obecnie po raz pierwszy testowany jest zmodernizowany węzeł wrocławski i zbiornik retencyjny w Raciborzu Dolnym, który zajmuje powierzchnię 26 kilometrów kwadratowych i jest w stanie pomieścić ok. 185 mln metrów sześciennych wody dzięki czemu redukuje falę powodziową.
Przebudowa systemu kanałów Odry i budowli hydrotechnicznych znajdujących się w obrębie Wrocławia i jego okolic ma bezpiecznie przeprowadzić przez miasto falę powodziową o przepływie 3,1 tys. metrów sześciennych na sekundę. W połączeniu ze zbiornikiem Racibórz powinna zapewnić ochronę przed powodzią porównywalną z tą, która była w lipcu 1997 r. Mieszkańcy od wielu dni pokładali w tym wielkie nadzieje.
- Zobaczymy, czy ta infrastruktura zda egzamin - zastanawia się przedstawiciel branży ubezpieczeniowej, dla której prewencje odgrywają kluczową rolę w procesie oceny ryzyka i ochrony majątku Polaków.
Pod względem przepływu wody powódź w 1997 r. była dotychczas największą powodzią na Odrze w XX i XXI w. - wynika z danych Wód Polskich. Widać to na poniższej grafice. Powódź 2024 może ustanowić nowy rekord.
Prewencja wszystkim się opłaci
- W 1997 r. zalało 2 proc. powierzchni kraju, a obecnie jesteśmy na dwóch promilach (0,2 proc. - przyp. red). Z perspektywy osób poszkodowanych przez powódź jest to bezapelacyjne dramat, ale dla ubezpieczycieli jeszcze nie. Oczywiście, wzrosną im odszkodowania, nie będzie to jednak duży problem. Mógłby taki być, gdyby zalało duże miasta i zakłady produkcyjne - mówi money.pl Marcin Broda, analityk Ogmy, wydawcy "Dziennika Ubezpieczeniowego".
Ubezpieczyciele obliczyli, o ile mniejsze byłyby straty, gdy zbiornik w Raciborzu istniał w trakcie powodzi z 1997 r. i 2010 r. Szacunki opublikowano w raporcie "Klimat rosnących strat".
Zbiornik w Raciborzu ograniczyłby straty łącznie o ponad miliard złotych. W przypadku powodzi z 1997 r. straty byłyby mniejsze o 19 proc., natomiast z 2010 r. o 11 proc.
Szacowanie strat
Bilans strat materialnych w 1997 r. oszacowano na 12 mld zł. Na tym etapie trudno ocenić, jak będzie w tym roku. Fala powodziowa jeszcze nie przeszła przez kraj. Niektóre miejscowości wciąż są pod wodą, inne zaś dopiero zmierzą się żywiołem.
Na tym etapie nie mam informacji o poniesionych szkodach. Pierwsze szacunki dotyczące liczby i wartości ubezpieczonych szkód będą dostępne na przełomie października i listopada - wskazuje Rafał Mańkowski.
Skoro powodzie stanowią coraz większe ryzyko, pojawia się pytanie: czy mieszkańcy regionów szczególnie narażonych na skutki niszczycielskiego żywiołu będą w stanie ubezpieczyć się od powodzi?
Rosnące ryzyko
Według Rafała Makowskiego, eksperta Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU), która reprezentuje interesy branży, nie da się na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Zakłady ubezpieczeniowe po to inwestują w modele analityczne, żeby móc indywidualnie ocenić ryzyko każdego klienta.
- Do tej pory nie otrzymaliśmy sygnałów, aby polisa od powodzi była w Kłodzku reglamentowana. Natomiast znam osoby mieszkające we Wrocławiu blisko Odry, które nie mają problemu z ubezpieczeniem mieszkania - twierdzi rozmówca money.pl.
Nie wyklucza jednak, że osobie zamieszkałej w Kłodzku blisko rzeki będzie trudniej ubezpieczyć majątek od powodzi niż osobie zamieszkałej w bezpieczniejszej odległości. Jeśli nawet będzie mieć taką możliwość, to barierą może okazać się cena.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl