Na koniec tego roku w sądach może toczyć się ponad 2 tysiące spraw o kredyty wiborowe przeciwko bankom – prognozuje dla money.pl mec. Przemysław Wierzbicki z kancelarii KLW Legal Kurzyński Wierzbicki. Wskazuje na "bardzo szybki wzrost liczby spraw – średnio o 10-15 proc. miesiąc do miesiąca".
Punktem wyjścia do nakreślenia takiego scenariusza jest analiza orzecznictwa przygotowana przez tę kancelarię dla sektora bankowego.
Wynika z niej, że na koniec 2023 r. było 588 sporów o WIBOR. Liczba spraw rosła z miesiąca na miesiąc przez cały rok. Na koniec stycznia 2024 r. tych spraw było już 745. Oznacza to wzrost o 157 nowych pozwów.
Polski wymiar sprawiedliwości ma to do siebie, że nie bardzo zwraca uwagę na precedensy, więc prędzej czy później zaczną zapadać wyroki, które jednak będą korzystne dla kredytobiorców i staną się tymczasowo paliwem dla reprezentujących ich kancelarii – uważa mec. Wierzbicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy w sądach. Banki górą
Na razie w sądach wygrywają banki. Według stanu na koniec 2023 r. zapadło 21 wyroków nieprawomocnych, z czego 20 korzystnych dla instytucji finansowych.
Sześć postępowań zakończyło się prawomocnie – wszystkie pozytywnie dla banków.
Przemysław Wierzbicki nie jest aż tak optymistyczny, jak mec. Marcin Bartczak, który niedawno w wywiadzie dla money.pl powiedział, że jeśli jakiś bank przegra sprawę ze złotówkowiczem, to nie dlatego, że WIBOR jest zły, lecz przez błędy w umowie kredytowej.
Zdaniem mec. Bartczaka złotówkowicze nie mają co liczyć na masowe unieważnienie umów kredytowych, jak to jest w przypadku frankowiczów.
– Gdyby banki w umowach nie przywiązały klientów do własnych tabel kursowych, tylko jako punkt odniesienia wzięły średni kurs NBP, to prawdopodobnie problemu by nie było. W przypadku kredytów wiborowych sprawa jest diametralnie inna. Po pierwsze kwota kapitału kredytu nie wzrasta, a po drugie WIBOR-u nie ustalają banki, tylko niezależny od nich podmiot zewnętrzny. Dlatego proste analogie są nieuprawnione. To dwie zupełnie inne sytuacje – przekonywał prawnik.
Innego zdania jest mec. Wierzbicki, według którego sytuacja z kredytami wiborowymi przypomina początki sporów o kredyty frankowe.
Wszystko będzie zależeć od tego, czy w przyszłości wystąpi katalizator, np. wyrok Sądu Najwyższego lub Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który rozbudzi nadzieje kredytobiorców lub je zgasi – uważa prawnik.
Bo problem z WIBOR-em jest o wiele bardziej złożony niż problem frankowy.
Jak tłumaczy Wierzbicki, w przypadku WIBOR-u różne ryzyka prawne dotyczą różnych okresów. Szczególnie "wrażliwy" jest okres sprzed wejścia w życie rozporządzenia BMR w styczniu 2018 r. (unijne rozporządzenie dotyczące wskaźników referencyjnych, na podstawie których banki ustalają m.in. oprocentowanie kredytów czy depozytów – przyp. red.). Zgodnie z nim WIBOR może być wskaźnikiem referencyjnym stosowanym w instrumentach finansowych, w tym w kredytach.
WIBOR pod ostrzałem
Wprowadzony w latach 90. WIBOR wskazuje oprocentowanie, po jakim banki są gotowe pożyczać sobie pieniądze. Wskaźnik ten jest wykorzystywany do oprocentowania różnych produktów finansowych, w tym kredytów. Przy czym oprocentowanie kredytu składa się z dwóch komponentów: zmiennego, czyli WIBOR-u oraz stałego, czyli marży, w której zaszyta jest premia banku za ryzyko.
Rzecz w tym, że banki mają wystarczająco pieniędzy i nie muszą się zapożyczać u konkurencji, aby udzielać kredytów. Ale klientom ten koszt pozyskania pieniądza doliczają do kredytu. To jeden z argumentów, które wykorzystują pełnomocnicy kredytobiorców złotowych, walcząc w sądach z bankami.
Inny zarzut, jaki stawiają, dotyczy manipulacji poziomem WIBOR-u przez banki, które dostarczają administratorowi wskaźników referencyjnych danych do ich opracowania.
Zaczęło się od wystąpienia byłego premiera Mateusza Morawieckiego w kwietniu 2022 r. na Europejskim Kongresie Gospodarczym. Zapowiedział wówczas likwidację WIBOR-u jako jeden ze sposobów na rozwiązanie problemu wysokich rat kredytów.
Byliśmy wtedy w trakcie cyklu podwyżek stóp procentowych banku centralnego. Retoryka bankiera centralnego co do przyszłych stóp stanowi dla banków punkt odniesienia w trakcie kwotowania WIBOR-u i przekazywania administratorowi danych do opracowania wskaźnika.
Wcześniej prawnicy frankowi prześwietlali umowy kredytobiorców złotowych pod kątem ewentualnych błędów, poszukując nowych źródeł przychodów, gdyż to frankowe powoli się wyczerpuje.
Dopiero wystąpienie byłego premiera zachęciło niektóre kancelarie do podjęcia próby kwestionowania WIBOR-u. Sukces na tym polu znokautowałby banki. Sektor i instytucje państwowe zdają sobie z tego sprawę, dlatego, nauczone porażką w starciu z frankowiczami, od razu ruszyły z obroną WIBOR-u.
Grupa wsparcia
I banki, i instytucje państwowe jak mantrę powtarzają, że WIBOR jest w porządku. Jest zgodny z unijnym rozporządzeniem BMR i nie ma podstaw, by go kwestionować. Niedawno do grona patronów WIBOR-u dołączył prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) Tomasz Chróstny.
Stoimy na stanowisku, że WIBOR – jako wskaźnik referencyjny, kreowany zgodnie z rozporządzeniem BRM – jest bezpieczny – powiedział szef UOKiK-u podczas ostatniego Forum Bankowego, na którym pojawił się po raz pierwszy.
Na tym samym wydarzeniu co prezes Chróstny wystąpiła również Marta Kightley, pierwsza wiceprezes Narodowego Banku Polskiego.
– Musimy dążyć do ograniczenia niepewności otoczenia prawno-regulacyjnego, w jakim funkcjonują banki. Przewidywalność środowiska, w jakim działa system finansowy ułatwia ocenę ryzyka oraz sprzyja dostępowi gospodarki do kredytu i innych usług finansowych – mówiła.
Za bankami stawiła się również dr Aneta Wiewiórowska, pełnomocniczka ministra sprawiedliwości do spraw ochrony praw konsumentów.
Mam daleko posunięte wątpliwości co do abuzywności (niedozwolonych w umowie – przyp. red.) klauzuli zmiennego oprocentowania ustalanego w oparciu o WIBOR. Nauczone na frankach banki usprawniły w ostatnich latach sposób informowania konsumentów o ryzyku zmiennej stopy procentowej – stwierdziła w wywiadzie dla "Newsweeka".
Wojna o miliardy
Pospolite ruszenie w obronie WIBOR-u to znak, że sektor bankowy – choć głośno tego nie mówi – obawia się klęski w starciu z kredytobiorcami złotowymi. Zrobi wszystko, by temu zapobiec. O tym, dlaczego taki scenariusz byłby dla sektora bankowego katastrofą, pisaliśmy więcej TUTAJ.
Jest o co walczyć.
Portfel kredytów złotowych jest znacznie większy od frankowego. Według danych NBP na koniec stycznia bilans kredytów mieszkaniowych udzielonych w złotych wyniósł 414,1 mld zł, a we frankach szwajcarskich – 21,6 mld zł.
Kredyty mieszkaniowe udzielone w innych walutach wyniosły wówczas 15,7 mld zł. Z kolei kredyty konsumpcyjne, które również są przedmiotem sporu, wynosiły 175,8 mld zł.
Z raportu Związku Banków Polskich (ZBP) podsumowującego 2023 rok wynika, że na koniec grudnia było 2,3 mln czynnych umów kredytów mieszkaniowych. Średnia wartość udzielonego kredytu ogółem wynosiła wówczas 375,4 tys. zł i była o 10 proc. wyższa niż rok wcześniej.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl
Kto powinien otrzymać nagrodę Money.pl w kategorii "Wkład za edukację finansową"? Zadecyduj i oddaj swój głos!