Jak pisze gazeta, zaczyna się ostatnia batalia sądowa między frankowiczami a bankami. Bankowcy przegrali dotychczas wszystkie bitwy, w tym najważniejszą - o unieważnienie umów kredytów walutowych. "Został im już ostatni szaniec: walka o wynagrodzenie za kapitał użyczony frankowiczom" - wskazuje.
Zwraca uwagę, że cały rynek bankowy i kredytobiorcy czekają na decyzję TSUE: czy przedsiębiorca ma prawo do roszczeń finansowych opartych na umowie, która zawierała niedozwolone zapisy, niekorzystne dla klienta. "Decyzja spodziewana jest na początku przyszłego roku" - zauważa dziennik.
Przypomina, że 21 listopada w Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł w wyrok w sprawie klienta dawnego Polbanku (obecnie Raiffeisen Bank), pozwanego przez bank o zapłatę wynagrodzenia za korzystanie z pieniędzy, jakie otrzymał w 2008 r. na zakup nieruchomości, zawierając umowę kredytu hipotecznego.
Przełomowy wyrok
"Po pierwsze - sąd ustalił, że umowa jest nieważna. Po drugie - zasądził na rzecz kredytobiorcy ponad 234 tys. zł, wstrzymując jednak wypłatę do czasu rozliczenia się z bankiem co do faktycznej kwoty wypłaconego kredytu. I po trzecie - orzekł, że nie istnieje stosunek prawny, na podstawie którego klient byłby zobowiązany do zapłaty bankowi rekompensaty za korzystanie z pieniędzy wypłaconych wskutek zawarcia nieważnej umowy kredytu hipotecznego" - wylicza "PB".
Cytowana przez gazetę Anna Wolna-Sroka, partner w Kancelarii Adwokackiej Czabański Wolna-Sroka, która reprezentowała klienta Raiffeisena, uważa wyrok za przełomowy, gdyż sąd w trakcie jednego postępowania wypowiedział się w trzech kwestiach jednocześnie.
Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich, uważa natomiast, że orzeczeń w sprawach o wynagrodzenie za kapitał jest na razie bardzo mało – raptem kilkanaście. Żadne nie jest prawomocne, a stanowiska sądów wcale nie są jednowymiarowe.
Banki otrzymały co najmniej kilka rozstrzygnięć na różnym poziomie, w których sądy wskazują, że kredytobiorca jest bezpodstawnie wzbogacony nie tylko samym kapitałem, ale także korzystaniem z niego, w związku z czym jest zobowiązany do zwrotu wartości tego świadczenia - stwierdza cytowany przez gazetę Tadeusz Białek.
"PB" przypomina, że w czerwcu Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, przy okazji rozpatrywania innej sprawy, podzielił się swoją opinią odnośnie do roszczenia banku o zwrot nienależnego świadczenia, czyli korzystania z kapitału. Stwierdził on, że klient uzyskał nienależne świadczenie, ponieważ wiążąca go z bankiem umowa dotycząca wypłaty kredytu była nieważna. Nie należał mu się ani "kapitał", ani "korzystanie".
"Kwestię zapłaty za użyczone pieniądze w bardzo szerokim uzasadnieniu do wstępnego wyroku omówił gdański sąd okręgowy w czerwcu tego roku" - zwraca uwagę dziennik. Wyjaśnia, że sąd nie zgodził się z kredytobiorcami, którzy dowodzili, że wynagrodzenie dla banku stoi w sprzeczności z celem unijnej dyrektywy, gdyż oznaczałoby, że przedsiębiorca uzyskiwałby dochód z umowy zawierającej niedozwolone klauzule.
"Stwierdził, że gdyby doszło do zwrotu samego kapitału, bank poniósłby stratę wskutek spadku wartości pieniądza w czasie" - dodaje. Uwzględnienie jego roszczeń o prawo do wynagrodzenia "daje szansę urealnienia świadczenia wypłaconego w przeszłości".
Na razie, jak stwierdza "PB", jesteśmy na samym początku batalii sądowej o przyznanie wynagrodzenia za kapitał. "Do sądów trafiają dopiero pierwsze pozwy, ale ich fala będzie gwałtownie rosła" - ocenia dziennik. Dodaje, że kolejna fala roszczeń napłynie do sądów do końca tego roku.