Od stycznia do kwietnia tego roku w porównaniu z wcześniejszymi latami znacząco wzrosła sprzedaż kredytów konsumenckich - pożyczek gotówkowych udzielnych maksymalnie do kwoty 255 550 zł - zauważa Marcin Czaplicki, ekonomista i analityk finansowy ze Szkoły Głównej Handlowej.
"Boom finansowy?" - napisał na platformie X Czaplicki. Dopytywany przez money.pl o czynniki wzrostu, odpowiada, że już od dłuższego czasu poprawiały się oczekiwania konsumenckie, co zapowiadało wzrost konsumpcji i akcji kredytowej.
W trakcie ostatnich lat w kredytach konsumenckich panował constans - wynika z powyższego wykresu. Wyłom nastąpił w marcu 2020 r., gdy z powodu wybuchu w Polsce pandemii Covid-19 sprzedaż kredytów gotówkowych załamała się, ale szybko też wróciła do normy bowiem już w lipcu tego samego roku. Z kolei w 2023 r. Polacy bardziej niż we wcześniejszych latach zadłużali się na bieżące wydatki, ale wciąż nie aż tak bardzo, jak robią to obecnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Boom na kredyty gotówkowe
"Do wzrostu zainteresowania kredytami konsumpcyjnymi przyczyniła się przede wszystkim poprawa sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych oraz zwiększone zapotrzebowanie na finansowanie zakupu dóbr trwałego użytku" - czytamy w cyklicznym raporcie NBP "Sytuacja na rynku kredytowym".
Dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK, mającej pełen ogląd rynku kredytowego podobnie jak bank centralny, podkreśla w komentarzu dla money.pl, że pozytywną sytuację na rynku kredytów gotówkowych podkreśla nie tylko duży wzrost liczby (25,6 proc. rok do roku), ale przede wszystkim wartości akcji kredytowej (42,1 proc.) w kwietniu 2024.
Analityk dodaje, że równie pozytywnie wypada porównanie pierwszych czterech miesięcy bieżącego roku z analogicznym okresem zeszłego roku, gdzie wzrost wyniósł 14,4 proc. w liczbie udzielonych kredytów gotówkowych oraz 26,3 proc. w wartości akcji kredytowej.
W przypadku kredytów gotówkowych za wzrosty odpowiadają kredyty wysokokwotowe związane z konsolidacjami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Wzrostowi akcji kredytowej w zakresie kredytów gotówkowych sprzyja wzrost zdolności kredytowej w wyniku rosnących realnie wynagrodzeń oraz stabilnego poziomu stóp procentowych - mówi Waldemar Rogowski.
Rolowanie spornych kredytów
Przyjrzyjmy się bliżej konsolidacji kredytów. Usługa polega na zaciągnięciu nowego kredytu w celu spłaty wcześniejszych. Jak tłumaczy money.pl ekspert kredytowy Krzysztof Szymański, klienci decydują się na nią z kilku powodów. Jednym z nich jest zubożenie społeczeństwa wskutek inflacji, a konsolidacja - zdaniem naszego rozmówcy - bywa jedynym sposobem na pożyczenie pieniędzy przy niskiej zdolności kredytowej.
Według Krzysztofa Szymańskiego (słyszymy o tym również od innych osób, które zastrzegają sobie anonimowość) w bankach trwa akcja rolowania kredytów konsumenckich. Precyzyjniej - zamiany kredytów z doliczoną do rat prowizją za udzielenie finansowania na kredyty bez prowizji.
W ten sposób banki usiłują pozbyć się ze swoich bilansów kredytów z prowizją. Sedno problemu tkwi w naliczaniu odsetek od kwoty kapitału powiększonej o kwotę prowizji lub składki ubezpieczeniowej. To popularna praktyka w bankach i coraz częściej kwestionowana przez klientów.
Zgodnie z art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim "jeżeli kredytodawca narusza przepisy dotyczące udzielania kredytów konsumenckich, kredytobiorca ma prawo złożyć pisemne oświadczenie o zwrocie tylko kapitału kredytu". Mowa o prawie do tzw. sankcji kredytu darmowego. Dotyczy kredytów udzielonych po 18 grudnia 2011 r.
Sama konsolidacja nie wyłącza odpowiedzialności banków i ucieczki od sankcji kredytu darmowego. Roszczenie musi się przedawnić. Następuje ono w terminie 12 miesięcy od wykonania umowy - spłaty spornego kredytu lub kredytów.
W tym wypadku za wykonanie umowy może być uznany termin spłaty kredytów, które zostały skonsolidowane. To jedyne ograniczenie, jakie może wyniknąć z omawianej praktyki rynkowej - wyjaśnia mec. Wojciech Bochenek z kancelarii Bochenek, Ciesielski i Wspólnicy.
Dodaje, że praktyka banków polegająca na doliczeniu do kwoty kredytu prowizji za jego udzielenie i naliczaniu odsetek od wyżej wartości zobowiązania doczekała się pytania prejudycjalnego, zadanego przez Sąd Okręgowy w Krakowie. Skierowano je do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w styczniu tego roku. Na odpowiedź trzeba będzie poczekać najpewniej do przyszłego roku. Choć nie będzie ona wiążąca dla sądów krajowych, to dotychczasowa praktyka pokazuje, że zwykle taka właśnie bywa.
Szybkie wyczyszczenie bilansu ze spornych kredytów przed zapadnięciem niekorzystnego orzeczenia Trybunału może nie być takie proste. Chyba że dana sprawa, która trafi do sądu europejskiego, zostanie rozstrzygnięta na poziomie krajowym polubownie między bankiem a klientem. Wówczas sprawa spadnie z agendy TSUE i orzeczenia w tej sprawie nie będzie. Raz tak się już było w zeszłym roku.
Gra jest warta zachodu, bo skala problemu jest duża. Polacy spłacają ok. 18 mln kredytów konsumenckich, a od kilku miesięcy w sądach wzbiera fala pozwów z tytułu sankcji kredytu darmowego. Krzysztof Szymański szacuje, że może ich być nawet 20 tys.
Płatności odroczone na fali wznoszącej
Oprócz kredytów konsolidacyjnych sprzedaż kredytów konsumenckich napędza również moda na płatności odroczone. W praktyce to pożyczka na niewielką kwotę na zakupy lub usługi konsumenckie. Można ją spłacić jednorazowo w terminie ok. 30 dni bez odsetek lub rozłożyć płatność na raty i zapłacić odsetki.
- Nadal wysokie dynamiki wartości sprzedaży prezentują także kredyty ratalne (33,3 proc.), zwłaszcza do 1 tysiąca złotych. W ujęciu liczbowym wzrost był jeszcze bardziej spektakularny, wynosząc bowiem 87,1 proc. - wskazuje Waldemar Rogowski.
Dodaje, że tak wysoki wzrost zawdzięczamy głównie niskokwotowym kredytom ratalnym i wynika on z przekształcania niespłaconych zobowiązań z okresu bezodsetkowego w ramach zakupów z odroczonym terminem płatności w kredyty ratalne poprzez zakup tych wierzytelności od operatora płatności odroczonej przez banki.
Płatności odroczone (z ang. buy now, pay later, w skrócie BNPL) to ogólnoświatowy trend, przed którym ostrzegają banki centralne, w tym również NBP. W lutym zeszłego roku eksperci naszego banku centralnego apelowali o ucywilizowanie tej części rynku poprzez traktowanie płatności odroczonych tak samo, jak kredyty. Aby móc je oferować trzeba mieć status co najmniej instytucji pożyczkowej, które od stycznia tego roku są pod kuratelą Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Ponadto od marca zeszłego roku dostawcy muszą raportować do BIK. Dlatego teraz widać tak spektakularne wzrosty.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl