27,6 mld zł - tyle zysku wypracowały banki od stycznia do listopada 2023 r. według danych Narodowego Banku Polskiego (NBP). Choć nie ma jeszcze danych za grudzień, to - zdaniem analityków pytanych przez money.pl - przed bankami są dwa równie dobre, jak nie jeszcze lepsze lata.
- W tym roku zyski banków powinny być na zbliżonym poziomie do ubiegłorocznego lub nieznacznie niższym. Natomiast w 2025 r. powinny być lepsze niż w tym i poprzednim roku, ponieważ nie powinno już być rezerw frankowych oraz kosztów wakacji kredytowych - prognozuje w rozmowie z money.pl Michał Konarski, analityk Biura Maklerskiego mBanku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W tym roku spodziewam się bardzo dobrych wyników sektora bankowego - zbliżonych do ubiegłorocznych. Przychody odsetkowe powinny napędzać wciąż wysokie stopy procentowe banku centralnego. Przychody prowizyjne wzmocni zaś poprawa koniunktury gospodarczej, a wraz z tym wzrost obrotów na rachunkach bieżących i popytu na kredyty - dodaje Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz w Biurze Maklerskim Banku Millennium.
Wszystko jasne. RPP podjęła decyzję ws. stóp
Inflacja i stopy procentowe
Analityk Millenium zwraca uwagę, że do końca minionego roku mieliśmy do czynienia ze spadkiem inflacji, jednak pojawia się coraz więcej głosów, że wzrost cen może powrócić.
Pytanie jak się zachowa NBP, którego prezesowi prof. Adamowi Glapińskiemu niezbyt podoba się polityka fiskalna rządu. W tych warunkach niewykluczone, że ok. grudnia inflacja będzie o 1-1,5 pkt proc. wyższa niż rok wcześniej. W związku z tym NBP może rozważyć podwyżki stóp procentowych, co dodatkowo wsparłoby wynik odsetkowy sektora bankowego - analizuje Materna.
Jeśli z kolei inflacja nie będzie mocno spadać - dodaje nasz rozmówca - nie należy się spodziewać żadnych ruchów na stopach procentowych albo będą one niewielkie. Dla banków wówczas będzie to również korzystna sytuacja. Natomiast jeśli inflacja znacząco spadnie i przełoży się to na poziom stóp, czego analityk nie wyklucza, negatywnie wpłynie to na wynik. Przy obecnej polityce monetarnej i retoryce NBP oraz działaniach rządu napędzających konsumpcję prawdopodobieństwo realizacji tego scenariusza - zdaniem analityka Millennium - jest niewielkie.
Podatek od nadmiarowych zysków
Wydatki koalicyjnego rządu Donalda Tuska mają być o kilkanaście miliardów złotych wyższe w porównaniu z budżetem przygotowanym jeszcze przez rząd Mateusza Morawieckiego. Deficyt wyniesie ok. 5,1 proc. PKB (wzrost o 0,6 pkt proc.).
Sytuacji budżetowej uważnie przyglądają się analitycy, ponieważ może ona mieć negatywny wpływ na wynik sektora bankowego. Nasi rozmówcy nie wykluczają obłożenia sektora podatkiem od nadmiarowych zysków. Rozwiązanie znane jest od dawna na całym świecie. Takim podatkiem obejmuje się firmy z branż, które zyskują wskutek wojny, kryzysu czy recesji.
Wprawdzie ostatnie emisje długu wyglądały bardzo dobrze, bo popyt przewyższał podaż, ale widzimy, że budżet jest napięty. Są tam zapisane wpływy, które być może nie będą miały miejsca, jak np. wpływy z NBP. Wysoki deficyt finansów publicznych w relacji do PKB, przekraczający 5-6 proc., może oznaczać, że Ministerstwo Finansów zacznie szukać pieniędzy w gospodarce. Nie możemy wykluczyć podatku od zysków nadzwyczajnych - uważa Konarski z mBanku.
W tym roku takie obciążenia wprowadzono w Rumunii, Słowacji i Słowenii. W niektórych krajach te podatki są obniżane, jak np. na Węgrzech, niemniej cały czas tam występują.
Obecnie rządząca ekipa pokazała już, że nie boi się tego rozwiązania. Jeszcze przed powołaniem rządu Tuska ogłoszono, że Orlen obciążony zostanie specjalnym podatkiem od nadmiernych zysków w wysokości 15 mld zł. Pieniądze mają zostać przeznaczone na dopłaty do rachunków Polaków za prąd, gaz i ogrzewanie.
Wakacje kredytowe
Drugim ważnym czynnikiem obciążającym wyniki banków będą wakacje kredytowe, które, jak wiadomo, najprawdopodobniej zostaną wydłużone o rok. Projekt ustawy jest gotowy. Szacunkowy koszt dla sektora bankowego to 3,6 mld zł. W latach 2022-23 kosztywały one łącznie 15 mld zł.
- Ile ostatecznie będą kosztowały banki, trudno w tej chwili jednoznacznie ocenić, bo choć projekt ustawy znamy, to nie możemy wykluczyć, że w trakcie procesu legislacyjnego się nic nie zmieni - uważa Materna z Millennium.
Bankowcy krytykują pomysł wydłużenia wakacji kredytowych o kolejny rok. Prezes Związku Banków Polskich (ZBP) Tadeusz Białek nie rozumie, dlaczego obecny rząd promuje "populistyczne rozwiązanie partii opozycyjnej (wakacje kredytowe zapoczątkował rząd PiS), z którym programowo nie zgadza się pod żadnym względem". W niedawnej rozmowie z money.pl powiedział, że rząd powinien promować Fundusz Wsparcia Kredytobiorców (FWK) utworzony w 2015 r., czyli pod sam koniec rządów koalicji PO i PSL. W funduszu obecnie jest 1,3 mld zł wolnych środków.
Ryzykowne kredyty
W sektorze mogą pojawiać się dodatkowe ryzyka prawne. Zdaniem Michała Konarskiego z mBanku w tym roku bankom wprawdzie nie powinny ciążyć na wynikach aż tak bardzo rezerwy na kredyty frankowe - pieniądze odłożone na spory sądowe, które branki głównie przegrywają. Analityk nie wyklucza jednak negatywnego scenariusza w tym zakresie - np. kolejnego wyroku, który zachęci frankowiczów i zmusi banki zwiększenia rezerw.
Dodaje, że mogą pojawiać się nowe obciążenia związane z innymi spornymi kredytami, niekoniecznie walutowymi. Jak wiadomo, banki pozywają kredytobiorcy wiborowi i gotówkowi.
Pozostałe czynniki ryzyka, na które zwraca uwagę Marcin Materna z Millennium, to te ściśle związane z działalnością bankową, czyli jakość portfela kredytowego.
W przypadku klienta detalicznego nie powinna się ona znacząco pogorszyć w tym roku, biorąc pod uwagę skalę transferów socjalnych. Niepokojące są kredyty firmowe, na których rentowność negatywnie wpływa umocnienie się kursu złotego. Jednak nie zakładam, aby w tym roku duża część z nich miała kłopoty finansowe - uważa nasz rozmówca.
Wsparciem dla sektora powinien być natomiast nowy program dopłat do kredytów mieszkaniowych. Choć według Konarskiego z mBanku program będzie mieć neutralny wpływ na portfel kredytowy. - Raczej portfel hipoteczny się zbilansuje, niż wzrośnie, ponieważ dużo kredytów się spłaca - wyjaśnia.
Na razie resort rozwoju odpowiedzialny za przygotowanie projektu ustawy przedstawił tylko założenia dotyczące "Mieszkania na start". Niektórzy eksperci nie zostawili na tym pomyśle suchej nitki, twierdząc, że program spowoduje dalszy wzrost cen nieruchomości. Wpływ programu na rynek szeroko skomentował dr Adam Czerniak w wywiadzie dla money.pl.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl