Koalicja Obywatelska szła do wyborów z obietnicą wprowadzenia kredytu zero procent. Tymczasem przygotowany przez rząd Donalda Tuska projekt programu "Mieszkanie na Start" nie spotkał się dobrym przyjęciem. W mediach społecznościowych niemal od razu pojawiła się duża liczba negatywnych komentarzy. Słychać było głosy, że program jest pisany pod dyktando deweloperów, a dopłaty trafią głównie do kieszeni banków.
W ostatnim czasie szanse do tej krytyki doszedł kolejny element. Poparcie dla kredytu 0 proc. wycofała Polska 2050. W poprzednią niedzielę Szymon Hołownia powiedział, że Polska 2050 go nie poprze i będzie głosować za wsparciem społecznego budownictwa mieszkaniowego. Zdaniem ministra finansów Andrzeja Domańskiego to może oznaczać, że szanse, że uda się wdrożyć ten projekt radykalnie maleją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kredyt 0 proc. w zawieszeniu. "Możemy się nie doczekać"
- Nie wiemy, na czym stoimy. Czekać, czy kupować już teraz. A czas ucieka, będzie drożej - mówi nam Marcin, który wraz z żoną przymierza się do zakupu pierwszego mieszkania. Oboje od czterech lat wynajmują M2 na północy Krakowa.
Z jednej strony problem z płaceniem rat na jakiś czas byłby z głowy. Z drugiej - zanim kredyt wejdzie w życie, ceny zdążą skoczyć na tyle, że na to mieszkanie nie będzie nas stać - zaznacza nasz rozmówca. Dodaje, że obecnie jest skłonny wybrać opcję kupna bez rządowego wsparcia.
- Nie ma chyba co czekać, bo możemy się nie doczekać. Może w przyszłości uda się odłożyć trochę więcej pieniędzy i nadpłacać raty. Na pewno nie jest tak, że ta oferta państwa to wybawienie, choć znacząco ułatwiłoby życie - twierdzi Marcin.
Trwa zatem pat. Co to oznacza dla rynku? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do ekspertów.
- Dopóki nie dostaniemy informacji od premiera albo od ministra odpowiedzialnego za ten program, że faktycznie rząd rezygnuje z jego wdrożenia, nie przesądzałbym o tym, że ten program nie zostanie wprowadzony. Nie mamy na ten temat żadnych pewnych informacji - mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments w rozmowie z money.pl.
Ekspert jednocześnie przypomina, że prace nad tym programem cały czas trwają. Ich efektem może być zarówno wdrożenie programu w życie, jak i rezygnacja z niego.
Na razie nikt nie wie, jaki będzie tego finał. Trzeba jednak w tym momencie wziąć pod uwagę, że obecnie trwa kampania wyborcza do europarlamentu, która ma swoje prawa. Obecną sytuację związaną z niepewnością na temat losów programu można również odczytywać jako chęć przypodobania się lewicowym wyborcom. Do obecnych wypowiedzi polityków podchodziłbym więc z dużą rezerwą - ocenia.
Przypomina jednocześnie, że prace nad projektem ustawy mają potrwać do końca maja. Jego zdaniem kluczowe jest jednak w tej chwili to, "co rząd zrobi w tej sprawie po wyborach do europarlamentu".
Rynek poradzi sobie bez rządowego kredytu?
Według eksperta HRE Investments wdrożenie programu "Kredyt na Start" nie jest w tej chwili tak bardzo istotne dla rynku nieruchomości. Jego zdaniem rynek mieszkaniowy poradzi sobie również bez rządowego kredytu. Jak to uzasadnia?
- W ostatnim czasie popyt na mieszkania widocznie wzrósł, co w ubiegłym roku doprowadziło do dużej wyprzedaży mieszkań. Z kolei po zakończeniu "Bezpiecznego Kredytu 2 proc." rynek powoli zaczyna odzyskiwać równowagę, oferta mieszkań również się odbudowuje. Rośnie także popyt na kredyty. Dzieje się tak, ponieważ wynagrodzenia Polaków rosną najszybciej od ponad dwóch dekad - tłumaczy.
To powoduje, że coraz więcej osób decyduje się na zakup nieruchomości na kredyt. Dodatkowo łatwiej go można uzyskać niż rok temu, bo obniżone zostały stopy procentowe. Ponadto banki coraz bardziej liberalnie podchodzą do badania zdolności kredytowej.
Gdyby z kolei teraz nieroztropnie wprowadzono program mieszkaniowy w krótkim czasie, mielibyśmy efekt podobny do "Bezpiecznego Kredytu 2 proc.", spowodowałoby to spustoszenie na mieszkaniowym rynku - zaznacza.
Z jego punktu widzenia wprowadzanie programu w krótkim okresie czasu nie ma więc sensu, bo to zdestabilizowałoby rynek i przyniosło więcej szkody niż pożytku.
Rosną obawy o trwałość koniunktury
Jarosław Jędrzyński, ekspert Rynku Pierwotnego, uważa z kolei, że wejście w życie nowego rządowego programu może mieć decydujące znaczenie dla mieszkaniowego rynku. Obecna sytuacja, w której w dalszym ciągu ważą się losy nowego programu dopłat do hipotek, może mieć jego zdaniem duży wpływ na trwałość koniunktury na rynku nowych mieszkań.
Obawy może budzić brak ostatecznej wersji proponowanych przepisów, a także możliwość wprowadzenia w nich limitów stawek mkw. mieszkań dopuszczonych do programu. Kolejną kwestią jest brak konsensusu w sprawie programu w koalicji rządowej - zauważa ekspert.
Z tego punktu widzenia dalsze opóźnianie wdrożenia programu może być dla mieszkaniowego rynku niebezpieczne. To o tyle istotne, że w kwietniu trend wzrostowy budownictwa mieszkaniowego, dotyczący rozpoczętych i nowych pozwoleń dość mocno wyhamował.
Z danych serwisu Rynek Pierwotny wynika, że w kwietniu deweloperzy rozpoczęli budowę ponad 21 tys. mieszkań, co było rezultatem o 46 proc. lepszym od kwietnia ub. roku, ale jednocześnie o blisko 10 proc. gorszym niż w marcu.
W relacji miesiąc do miesiąca deweloperzy notują już spadek o jedną piątą. Pojawia się w związku z tym jest pytanie, czy to już koniec poprawy koniunktury na pierwotnym rynku, czy jest to raczej przerwa we wzrostowym trendzie.
- Moim zdaniem jest to raczej zmiana sezonowa, nie ma więc na razie powodu do obaw. Jeśli pojawią się jednak kolejno dwa lub trzy takie odczyty, będzie można rzeczywiście mówić, że coś złego się dzieje - studzi pesymistyczne nastroje Bartosz Turek.
"To nie jest jeszcze ostatnia podwyżka"
Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości, ocenia, że na rynku panuje obecnie nastrój wyczekiwania na rządowy program.
Zamożniejsi Polacy kupują teraz mieszkania za gotówkę lub z niewielkim udziałem kredytu, traktując je jako inwestycję, obawiając się kolejnych podwyżek. Mniej zamożni nie czekają już na kolejne zapowiedzi, tylko na faktyczne wprowadzenie programu. Są także ostrożni z rezerwacjami ofert, mając na względzie sprzeczne komunikaty ze strony rządu - zauważa.
Dodaje, że Polacy nauczeni doświadczeniem związanym z "Bezpiecznym kredytem 2 proc." mają jednocześnie powody, aby obawiać się wzrostu cen mieszkań. Jego zdaniem ta prognoza już się sprawdza.
Nowy kredyt nie został jeszcze wprowadzony, a ceny mieszkań już wzrosły. W dodatku moim zdaniem nie jest to ostania podwyżka - wskazuje nasz rozmówca.
Tomasz Błeszyński uważa jednocześnie, że kolejne rządowe programy nie są dobrym rozwiązaniem dla rynku nieruchomości, bo tylko stymulują popyt na mieszkania.
- W rządowym projekcie brakuje wsparcia podaży, a to jest najważniejszy czynnik, który mógłby w perspektywie czasu pozwolić na zwiększenie dostępności nowych mieszkań – ocenia.
Resort rozwoju szykuje już kolejny projekt
Przypomnijmy, zgodnie z założeniami programu "Mieszkanie na Start" kredytobiorcy kwalifikujący się do uzyskania pomocy finansowej mają otrzymać wsparcie w formie dopłat do rat. Wyższa pomoc zostanie skierowana do wieloosobowych gospodarstw domowych, w szczególności rodzin z dziećmi.
Wysokość dopłaty do rat ma być uzależniona od liczby dzieci znajdujących się w gospodarstwie domowym - od 1,5 proc. dla gospodarstw domowych, w których skład nie wchodzi żadne dziecko do 0 proc. dla gospodarstw domowych z co najmniej trójką dzieci.
Niedawno informowaliśmy także, że w nowej wersji projektu ma zostać zawężone grono potencjalnych kredytobiorców. W związku z tym limitem wieku 35 lat, oprócz singli, objęte nim mają być również pary bez dzieci. Osoby starsze, które nie mają potomstwa, nie będą mogły ubiegać się o wsparcie. Natomiast w przypadkach rodzin z dziećmi limitu wieku ma nie być.
W nowej wersji projektu ustawy ma pojawić się także zapis uderzający we flipperów - osoby kupujące mieszkanie z zamiarem możliwie najszybszej odsprzedaży nieruchomości zyskiem. Ograniczenie ma polegać na uniemożliwieniu odsprzedaży mieszkania na rynku wtórnym przez trzy lata, licząc od momentu zakupu.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii niedawno ujawniło, że niebawem ma pojawić się także nowy projekt ustawy dotyczący mieszkalnictwa, w kontekście wzrostu podaży mieszkań. W resorcie trwają obecnie prace nad rozwiązaniami służącymi m.in. zwiększeniu dostępności gruntów pod budownictwo mieszkaniowe.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl