Według najnowszego raportu AMRON-SARFiN, w I kw. tego roku banki udzieliły 47,8 tys. kredytów mieszkaniowych. To o 25,3 proc. mniej niż w IV kw. 2021 r. Spadła też wartość udzielonych kredytów — o 24,6 proc. kdk. do 16,9 mld zł. Średnia wartość nowo udzielonego kredytu mieszkaniowego w I kw. br. wyniosła 351,2 tys. zł, z 0,20 proc. więcej w porównaniu z poprzednim kwartałem.
Zapowiada się chudy rok na rynku hipotek
Podczas konferencji prasowej przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Związku Banków Polskich Jacek Furga ocenił, że w tym roku banki mogą udzielić ok. 185 tys., być może 190 tys. kredytów mieszkaniowych na kwotę w granicach 65-70 mld zł.
- To byłby spadek o 22 proc. w relacji do wyniku z 2021 r. Czyli nie mamy kolejnego roku rekordowego, ale nie jest źle. Ci co mają odpowiednią zdolność kredytową, mogą sobie na to pozwolić, po ten kredyt sięgną - powiedział Furga.
Zaznaczył, że w pierwszych trzech miesiącach tego roku zaobserwowano trzykrotny wzrost zainteresowania kredytami o stałej stopie - stanowiły one 75 proc. liczby nowo udzielonych kredytów. Furga poinformował też, że jakość portfela kredytowego nie zmienia się, nadal jest bardzo dobra.
Rządowy program nie napędzi sprzedaży hipotek
Odnosząc się do rządowego programu "Mieszkanie bez wkładu własnego" Furga stwierdził, że jego wpływ na rynek kredytowy i mieszkaniowy będzie ograniczony ze względu m.in. na limity cenowe mieszkań i zdolność kredytową potencjalnych beneficjentów.
- Założenia z uzasadnienia projektu zakładały, że w pierwszym roku funkcjonowania programu dołączy do niego 80 tys. uczestników. To jest nierealne. Jak w tym roku pojawi się ok. tysiąca, to uznam to za sukces. To nie wysokość wkładu własnego decyduje o zainteresowaniu kredytem hipotecznym, a zdolność kredytowa - powiedział Furga.
Zaznaczył przy tym, że gwarancja BGK nie zastępuje wkładu własnego, trzeba wziąć kredyt na 100 proc. wartości nieruchomości. Dodał, że będzie to rozwiązanie droższe, bo kredytobiorca bez wkładu własnego będzie traktowany jako klient podwyższonego ryzyka, będzie miał wyższą marżę. Jego zdaniem godnym rekomendacji rozwiązaniem jest natomiast tzw. spłata rodzinna, czyli umorzenie części kredytu w przypadku urodzenia się drugiego lub kolejnego dziecka. Ekspert zauważył też, że obecnie odsetek mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym, które mieszczą się w limicie cenowym, to pula rzędu kilku procent.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
ZBP apeluje do kredytobiorców o zdrowy rozsądek
Furga ocenił też, że w najbliższym czasie ceny mieszkań powinny się stabilizować, być może z dodatkowymi wzrostami.
Prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz dodał, że kwestia gwarancji na wkład własny musi być rozpatrywana przez banki pod kątem tego, by nie stanowiła pułapki, by wielu klientów nie decydowało się na kredyty na duże mieszkania, bo w przyszłości mogą mieć kłopoty z ich spłatą.
Hamulcowy lokat
Mówiąc o oprocentowaniu produktów oszczędnościowych, Pietraszkiewicz stwierdził, że depozyty wolniej reagują na wzrost stóp procentowych ze względu na obciążenia banków, m.in. podatkiem bankowym, składkami na Bankowy Fundusz Gwarancyjny i Fundusz Wsparcia Kredytobiorców.
- Te oferty depozytowe sukcesywnie się rozwijają, tyle tylko, że musimy uruchomić w Polsce program inwestycji prywatnych. Teraz mamy taką sytuację, że przedsiębiorcy mają w bankach ulokowane ponad 370 mld zł oszczędności, a zaciągniętych kredytów ok. 24-26 mld zł. Zainteresowanie kredytami wzrosło w największych firmach, nieco wzrosło w średnich, ale nadal w pozostałych firmach i rolnictwie jest niższe niż w 2018 i 2019 r. (...) Dopóki banki nie będą mogły więcej zarabiać na akcji kredytowej w przedsiębiorstwach, to w sytuacji kiedy mają depozytów pod sufit, trudno oferować super warunki - powiedział prezes ZBP.