W PiS toczy się totalna wojna o posadę szefa Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) - ostatni prestiżowy i intratny fotel do obsadzenia w państwowej instytucji. Swoich kandydatów forsować ma premier Mateusz Morawiecki i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, a wtóruje im prezydent Andrzej Duda.
Jak dowiedział się money.pl, na giełdzie nazwisk pojawiła się kolejna osoba: Piotr Nowak. To członek zarządu PZU, wcześniej minister rozwoju i technologii, który mocno polaryzuje partię. Według naszych źródeł ma być kandydatem Sasina i cieszyć się poparciem prezesa NBP Adama Glapińskiego. Od ludzi z kręgów PiS słyszymy, że wyciągniecie z szafy Nowaka ma wywrócić stolik w Prawie i Sprawiedliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Faworyt Morawieckiego
Obecnemu przewodniczącemu KNF Jackowi Jastrzębskiemu za tydzień, 23 listopada, kończy się 5-letnia kadencja. Czasu na nominację jego następcy — to przywilej premiera — jest niewiele. Mateusz Morawiecki, któremu prezydent jako pierwszemu umożliwił powołanie nowego rządu (szanse powodzenia są bliskie zeru), ma dwa tygodnie, licząc od 13 listopada, aby nominować szefa KNF na kolejne pięć lat.
To ciepła i pewna posada z wachlarzem uprawnień względem spółek finansowych. W najbardziej prawdopodobnym scenariuszu opisywanym jak dotąd przez media przypadnie ponownie Jastrzębskiemu. Sprawdził się w tej roli, jest zaufanym człowiekiem Morawieckiego, chce go sektor bankowy i - co najważniejsze — nie ma afer na koncie, jak niektórzy poprzednicy.
Chętnych na tę posadę jest jednak więcej. M.in. Beata Daszyńska-Muzyczka, obecna prezeska Banku Gospodarstwa Krajowego, która, jak wynika z zakulisowych rozmów, najpewniej straci tę pracę, gdy tylko wciąż opozycyjna koalicja w końcu przejmie władzę.
— Nie zabiegam o to stanowisko. KNF to urząd z rolą nadzorcy sektora, bardzo ważny, ale jednak urząd. Ja czuję się lepiej w przestrzeniach zarządzania i aktywnego kreowania niż audytowania — powiedziała Business Insiderowi.
Wśród kandydatów wymienia się też Leszka Skibę, prezesa Pekao, w latach 2015–20 podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów i Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych. A także trzy osoby z PZU: prezeskę Beatę Kozłowską-Chyłę oraz dwóch członków zarządu: Małgorzatę Sadurską i wspomnianego Piotra Nowaka.
Czarny koń Sasina
Nowak trafił do PZU pod koniec kwietnia 2022 r., zaraz po tym, jak stracił tekę ministra rozwoju i technologii. Pretekstem do tej dymisji miała być jego oficjalna wypowiedź, że lada chwila Unia odblokuje nam pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Problem w tym, że z Brukselą negocjował wówczas premier.
Podjąłem dzisiaj decyzję o dymisji pana ministra Piotra Nowaka z funkcji ministra rozwoju i technologii. Już dziś przekazałem wniosek do pana prezydenta Andrzeja Dudy o przyjęcie tej dymisji. Decyzja ta jest spowodowana tym, że wyczerpała się uzgodniona formuła współpracy z panem ministrem – przekonywał premier Morawiecki na konferencji prasowej.
Prawdziwym powodem dymisji miała być rosnąca pozycja Nowaka w PiS, zagrażająca premierowi. Nowak uchodzi za człowieka Sasina, który nie jest sprzymierzeńcem premiera Morawieckiego.
Jak pisał Business Insider w grudniu 2021 r., powołując się na źródło z kręgów PiS, to Sasin "wymyślił" Nowaka, przekonał go do powrotu z USA (od stycznia 2021 r. był doradcą dyrektora zarządzającego Międzynarodowego Funduszu Walutowego w Waszyngtonie i wicedyrektorem departamentu polityki monetarnej i rynków kapitałowych w MFW) i namówił prezesa Kaczyńskiego do tego, by Nowak został ministrem. Z bankowym zapleczem, międzynarodowym doświadczeniem i znajomością rynków kapitałowych miał być alternatywą dla Morawieckiego, potencjalnym kandydatem na premiera.
— Wszystko odbywało się poza premierem, ten nawet do końca nie wiedział, czy Nowak pojawi się na zaprzysiężeniu nowych ministrów u prezydenta — mówił rozmówca BI.
Zanim Nowak dostał tekę ministra rozwoju i technologii w rządzie Morawieckiego, od grudnia 2015 r. do grudnia 2020 r. był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów.
Kilkukrotnie próbowaliśmy skontaktować się z Piotrem Nowakiem w celu potwierdzenia informacji o jego kandydaturze na urząd szefa KNF. Nie odebrał telefonu ani nie odpisał na e-mail, który wysłaliśmy na skrzynkę PZU. Wiemy, że odebrał wiadomość z naszym pytaniem, bo w tej sprawie otrzymaliśmy interwencyjny telefon z… PKO BP.
Popłoch w PZU
Nowak mocno polaryzuje środowisko PiS, w partii ma tylu samo zwolenników, co przeciwników — słyszymy od osoby z bliskiego otoczenia Nowogrodzkiej.
Beata Kozłowska-Chyła, która wyciągnęła rękę do Nowaka wbrew premierowi (dała mu miejsce w zarządzie PZU - przyp. red.) zostanie skrytykowana za mieszanie się w sprawy KNF. Ktoś próbuje pokazać, że holujemy Nowaka, chcąc wywołać w ten sposób wewnętrzną obstrukcję. To rozbijanie PiS-u od środka — twierdzi nasz rozmówca.
Przekonuje, że stawianie Nowaka w blasku fleszy i robienie z niego czarnego konia Sasina w wyścigu o posadę szefa nadzoru ma przekreślić potencjalne przejście Kozłowskiej-Chyły z PZU do KNF.
Według naszych źródeł obie kandydatki z PZU są nadal w grze. Kozłowska-Chyła ma silne zaplecze akademickie oraz, podobnie jak Nowak, poparcie prezesa Glapińskiego. Ponadto jest profesorem prawa oraz ma doświadczenie na stanowisku prezeski giganta ubezpieczeniowego.
Z kolei za Małgorzatą Sadurską przemawiają "nierozerwalne więzi". Za pierwszych rządów PiS, w 2007 r., gdy premierem rządu był Jarosław Kaczyński, przez pół roku była sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Kaczyński powołał ją również do rady nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Za drugich rządów PiS, w 2015 r., Sadurska zaangażowała się z kolei w kampanię prezydencką Andrzeja Dudy, a po jego wygranej została szefową Kancelarii Prezydenta RP. Odeszła stamtąd latem 2017 r., by zostać członkiem zarządu PZU.
Jak pisał serwis OKO.press, Sadurska od początku kojarzona była ze środowiskiem okołokościelnym i kościelnym, a dzięki dobrym relacjom z ojcem Tadeuszem Rydzykiem często gościła w Radiu Maryja i Telewizji Trwam. Jej poglądy doskonale pasowały do profilu tych stacji.
Forsowanie Jastrzębskiego
Obecny przewodniczący do KNF przyszedł w trudnym momencie, w 2018 r., po tym, jak na jaw wyszły nagrania z rozmów w siedzibie urzędu ówczesnego szefa nadzoru Marka Chrzanowskiego z ówczesnym właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim. Zgodnie ze stawianym zarzutem, szef KNF miał składać ofertę korupcyjną biznesmenowi. Tydzień temu ruszył proces w tej sprawie.
— Jastrzębski musiał posprzątać po Chrzanowskim, ale też trafił się mu COVID-19 i wojna w Ukrainie. Rozpoczął reformę kredytów o stałej stopie, zabrał się za rozwiązanie problemu frankowego, który latami leżał odłogiem — mówi money.pl jego zwolennik.
Podkreśla, że nastał czas podsumowań tego wszystkiego. — Owszem, jest giełda nazwisk na szefa KNF, ale na końcu decyzję i tak podejmie premier jednoosobowo. Nie chcę przesądzać o rozstrzygnięciu, bo trudno przewidzieć, co siedzi w głowie premiera, ale za przewodniczącym przemawiają silne argumenty — dodaje nasz rozmówca.
— Jastrzębski posprzątał po poprzednikach i sam nie wyhodował niczego, co byłoby ujmą na jego honorze — dodaje kolejny.
Groźny wyścig
Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że nominacja nastąpi.
Nie pozwolą sobie w PiS zmarnować takiej szansy. Natomiast czy będzie to osoba z obozu Morawieckiego, czyli aktualny przewodniczący, czy z obozu Sasina, trudno powiedzieć. Wiemy, że tam toczą się walki frakcyjne o to, który obóz będzie uprawniony do nominacji przewodniczącego, a który do nominacji zastępców — mówi money.pl przedstawiciel sektora bankowego.
W KNF jest trzech wiceszefów odpowiedzialnych za poszczególne sektory: kapitałowy, bankowy i ubezpieczeniowy. Powołuje ich premier na wniosek przewodniczącego urzędu. Bez względu na to, kto nim zostanie, będzie mógł od razu powołać nowych zastępców, ale też nie musi tego robić.
Morawiecki, żeby dokonać zmiany zastępców przewodniczącego, musi mieć wniosek przewodniczącego KNF. Bez tego nic nie może — tłumaczy osoba z otoczenia Jastrzębskiego.
Jedynym realnym sposobem na odbicie KNF z rąk PiS była zmiana ustawy, która to reguluje. Przy obecnym prezydencie, który będzie sprawował swoją funkcję jeszcze przez dwa lata, skuteczność tego rozwiązania wydaje się mało prawdopodobna. Przeciwnicy PiS zakładają, że prezydent zawetuje taką ustawę.
O fotel szefa KNF walczyć ma też Renata Oszast, dyrektor generalna KNF, określana jako bliska współpracowniczka Morawieckiego. Nie wiadomo tylko po co, skoro i tak jest nieusuwalna, podobnie jak przewodniczący i jego następcy.
Choć publicznie zaprzeczył, to o posadę w urzędzie nadzoru — według źródeł money.pl — miał zabiegać także Paweł Borys, do niedawna prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR). Odbił się jednak od ściany. Zapowiedział już, że z końcem roku odchodzi ze stanowiska i wraca do pracy na rynku prywatnym.
Po publikacji sam zainteresowany jeszcze raz zaprzeczył.
„Jest to w 100 proc. nieprawda. Nigdy nie rozmawiałem z nikim, w szczególności z Premierem o objęciu funkcji szefa KNF. Nigdy nie byłem tym zainteresowany” — twierdzi Borys.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl