Zaprzestanie spłacania rat kredytobiorcom, którzy spłacili bankowi główną należność, zaleca reprezentujące frankowiczów - Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu. Jednocześnie proponuje skonsultowanie tego z prawnikiem oraz dokładne przeanalizowanie umowy.
Z tą taktyką nie zgadza się jednak Tadeusz Białek, wiceprezes ZBP. Według niego niespłacanie kredytu może skończyć się dla frankowiczów wyrokiem sądowym i droższym kredytem do spłacenia.
- W tej chwili gros wyroków sądowych zapada na korzyść klientów, ale linia orzecznicza nie pozostaje niezmienna, co najlepiej widać w wypadku kredytów frankowych. Na początku większość wyroków zapadało na korzyść banków - komentuje Tadeusz Białek.
Dodaje, że nawet jeśli teoretycznie wszyscy klienci poszliby do sądów - to sprawy będą się ciągnąć minimum kilkanaście lat a w tym czasie linia orzecznicza może się zmienić.
Nie zgadza się też z argumentami organizacji zrzeszającej frankowiczów, że banki mające głównie portfele kredytów frankowych i nie prowadzące innej działalności w pewnym momencie mogą zaprzestać działalności i wtedy nie będzie od kogo domagać się nadpłaty.
Według niego to niemożliwe, aby banki, które działają w ramach międzynarodowych grup kapitałowych, zaprzestały działalności. - Należy się spodziewać, że te banki będą funkcjonować, dopóki wszystkie kredyty nie zostaną spłacone - dodał.
Zdaniem wiceprezesa ZBP, frankowicze powinni więc rozważyć zawarcie ugody z bankiem. - Klienci nie wykazują szerszej woli zawierania ugód, namawiani przez kancelarie frankowe - które mają interes w prowadzeniu spraw do udawania się do sądów - twierdzi Tadeusz Białek.
Jego zdaniem przy obecnym obłożeniu sądów proces może trwać latami. Poza tym samo orzeczenie sądu to nie koniec, bo mogą pojawić się dalsze rozliczenia, w tym o zwrot kapitału i ewentualne roszczenia o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, które mogą być przedmiotem kolejnego procesu sądowego.
Tymczasem według organizacji frankowiczów, ugody proponowane przez banki klientom według zaleceń przewodniczącego KNF to ok. 20-30 proc. tego, co można uzyskać w razie unieważnienia umowy w sądzie.
Kilka lat temu to banki wygrywały w sądach
Tadeusz Białek pytany, czy banki zaproponują lepsze warunki ugód, np. oferując 50 proc. tego, co można uzyskać w razie unieważnienia umowy w sądzie, odparł, że to mało prawdopodobne.
- Propozycja przewodniczącego KNF to najdalej idąca, w ramach kompromisu, propozycja, bo stanowi de facto przewalutowanie wedle kursu dnia zawarcia umowy, z pewnymi rekompensatami dla banku - dodał.
Według niego kilka lat temu orzecznictwo było odwrotne. - Jeśli teraz mówimy, że ok. 90 proc. spraw wygrywają klienci, to wówczas 90 proc. spraw wygrywały banki - przypomniał wiceprezes ZBP.