Wizja przyszłości? Sklepy dedykowane wyłącznie dla seniorów, wyposażone w produkty dla starszych ludzi. Sprzęty uwzględniające wady wzroku lub problemy z chodzeniem. Na półkach artykuły higieniczne tylko dla seniorów. I ściany leków w każdym sklepie.
A do tego gigantyczne kolejki do przychodni, lekarzy i szpitali. Bo chętnych będzie więcej niż służba zdrowia może obsłużyć. To nierealne? Wręcz przeciwnie. Jak wynika z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) Polska przyszłości to Polska starszych ludzi.
Za cztery dekady, czyli w 2060 roku, liczba Polaków w wieku produkcyjnym (czyli zdolnych do pracy, od 20. do 64. roku życia) spadnie o niemal 40 proc. Jesteśmy jednym z najszybciej starzejących się społeczeństw. Tymczasem średnia spadku z objętych badaniem krajów wynosi zaledwie 10 proc. Takiej zmiany moglibyśmy nawet nie odczuć.
A na tym złe wiadomości się nie kończą. W tej chwili w krajach przeanalizowanych przez OECD na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada 31 seniorów. Za cztery dekady ludzi starszych będzie niemal dwa razy więcej. OECD wskazuje, że średnia w 2060 roku będzie wynosić 58 seniorów na 100 osób w wieku produkcyjnym. W Polsce z kolei w tym samym czasie będzie ich… 70. Niewielka różnica? Wręcz przeciwnie.
Liderem jest Japonia, która z problemem starzenia się społeczeństwa zmaga się od lat. Już dziś znaczna część Japończyków ma przynajmniej 65 lat. Z raportu wynika, że urodzeni w 2007 roku będą masowo dożywać wieku aż 107 lat. I niczym niezwykłym w Japonii nie są usługi i sklepy przeznaczone wyłącznie dla starszych osób. Na 100 osób w wieku produkcyjnym niemal 80 osób będzie w Japonii miało powyżej 65 roku życia.
- Polska jest jednym z krajów, w których nastąpi największy wzrost liczby osób w wieku powyżej 65 roku życia w perspektywie najbliższych 40 lat. Większy wzrost nastąpi tylko w Hiszpanii i Korei Południowej - mówi money.pl Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.
Jak dodaje dr Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, dane OECD zakładają, że Polska nie będzie przyciągać do siebie żadnych emigrantów, np. z Ukrainy. - Nie oznacza to jednak, że przyjeżdżający zza granicy będą w stanie zasypać dziurę na rynku pracy. Mowa o kilku milionach osób w wieku produkcyjnym - tłumaczy. Tym bardziej, że na kolejne dziesiątki tysięcy pracowników z Ukrainy nie możemy już liczyć.
Emerytura. Polacy przechodzą na nią coraz później
Jak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, pod koniec 2019 roku w Polsce było ubezpieczonych 651 tys. cudzoziemców - pracowali legalnie i odprowadzali składki emerytalne. W porównaniu z końcówką trzeciego kwartału taki wynik oznacza delikatny spadek. Jednocześnie sytuacja gospodarcza Ukrainy z każdym rokiem się poprawia. Więc Ukraińców będzie przyjeżdżać po prostu mniej.
Dlaczego to istotne? Bo im mniej osób pracuje, tym gorzej dzieje się w systemie emerytalnym.
- Państwo już dzisiaj powinno się przygotować na moment, gdy nastąpi zdecydowana zamiana liczby osób z grupy produkcyjnej na poprodukcyjną - zastrzega Oskar Sobolewski. Jak wskazuje, taka zmiana to ogromne wyzwanie dla systemu emerytalnego. - Osoby z grupy produkcyjnej, wnosząc składki emerytalne, finansują świadczenia dzisiejszych emerytów. Rozwiązanie? Wyrównanie, a następnie podnoszenie wieku emerytalnego - dodaje.
Jak wskazuje, "wiek należy podnosić stopniowo". Nie z roku na rok, a z dekady na dekadę. Pełne wyrównanie dla kobiet i mężczyzn mogłoby na przykład nastąpić w perspektywie 20 lat.
- Polska już dzisiaj powinna rozpocząć planowanie i przestawienie całego systemu na model państwa, w którym osoby w wieku 65+ będą stanowiły znaczącą cześć społeczeństwa. Cała polityka państwa, służby zdrowia, pomocy społecznej, wsparcia, a także wykorzystania tych osób na rynku pracy powinna być już dzisiaj gotowa - zaznacza.
Na problem służby zdrowia zwraca uwagę dr Jakub Sawulski. Podkreśla, że wydatki na służbę zdrowia będą musiały lawinowo rosnąć. Pod względem kosztów 30-latek jest niemal 4-krotnie tańszy w leczeniu niż 65-latek.
- Musimy podnosić nakłady na służbę zdrowia, jeżeli w ogóle myślimy o tym, by dotychczasowa jakość leczenia się utrzymała. Gdy osób potrzebujących wsparcia będzie zdecydowanie więcej, dzisiejsze nakłady nie wystarczą - zaznacza. Jego zdaniem jednak ostrzeżenia OECD mogą być dla Polski impulsem do zmian.
- Jeżeli nie ma na rynku pracowników lub potencjalni pracownicy po prostu są w zbyt zaawansowanym wieku, to naturalnym ruchem jest automatyzacja wielu procesów. Polska może mieć zatem swoją szansę, ale pomiędzy mieć szansę a ją wykorzystać jest spory dystans - zaznacza.