Związki zawodowe właśnie wracają z pomysłem wprowadzenia kryterium stażowego do systemu emerytalnego. Jesteś kobietą i masz przepracowane 35 lat? Możesz pobierać pieniądze z ZUS. Jesteś mężczyzną i masz 40 lat pracy? Możesz ubiegać się o świadczenie. I nie jest ważne, ile masz lat. Zwolennikiem tego rozwiązania ma być prezydent Andrzej Duda. Do tej pory jednak na ten temat oficjalnie się nie wypowiedział.
- Emerytura stażowa to świadczenie przyznawane bez względu na wiek. Warunkiem uprawniającym do takiego świadczenia jest wystarczająco długi staż ubezpieczeniowy. Obecnie nigdzie w państwach Unii Europejskiej nie występują powszechne emerytury stażowe - mówi money.pl prof. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Jak przypomina prof. Uścińska, w 2012 roku zniesiono ostatnie takie świadczenie we Włoszech. - W niektórych państwach występuje za to możliwość przejścia na emeryturę o kilka lat wcześniej, niż przewiduje wiek emerytalny. Warunkiem może być właśnie długi staż lub trudne warunki pracy - tłumaczy. - W Polsce mamy pewne doświadczenie z emeryturą stażową dla wybranych grup zawodowych. Obecnie przysługuje górnikom oraz funkcjonariuszom służb mundurowych - dodaje. Inni na takie uprawnienie liczyć nie mogą.
Szacunki już były
Prof. Gertruda Uścińska zaznacza jednocześnie, że trudno wypowiadać się o pomysłach, które nie zostały oficjalnie zgłoszone. Jak podkreśla, projekt takich przepisów nie pojawił się na żadnej oficjalnej ścieżce. ZUS nie był też proszony w ostatnich tygodniach o konsultacje w tej sprawie.
Przyznaje jednak wprost, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych już raz "szacował na prośbę resortu pracy skutki finansowe wprowadzenia emerytury stażowej".
Jak tłumaczyła podczas panelu "Ubezpieczenia społeczne a gospodarka" podczas Forum Przemysłowego w Karpaczu, już kilka lat temu ZUS sprawdzał różne warianty dotyczące stażu emerytalnego - analizy dotyczyły poziomu 25, 35, a nawet 45 lat pracy. Stało się to chwilę po tym, gdy pomysł zaprezentowały związki zawodowe.
Prof. Uścińska podkreślała podczas panelu, że w tej chwili wiek emerytalny w Polsce jest na korzystnym poziomie - szczególnie biorąc pod uwagę przepisy innych krajów Unii Europejskiej. Polacy uprawnienie do emerytury mają po prostu szybciej niż mieszkańcy większości krajów.
ZUS nie chce też się wypowiadać o konkretnych konsekwencjach tej zmiany przepisów. - Skutki zależą od tego, jaki staż byłby wymagany oraz od tego, czy wliczane byłyby wyłącznie okresy składkowe, czy również nieskładkowe. Należy także pamiętać, że wysokość emerytury w istotny sposób zależy od wieku, w którym przechodzimy na emeryturę - zwraca uwagę.
Co to oznacza? Że skutki finansowe zmiany przepisów wcale nie będą rozległe. Powód jest prosty, bo to Polacy korzystający z tych uprawnień będą musieli zmierzyć się z niższymi emeryturami. Jednocześnie to, ilu Polaków będzie obejmować zmiana, zależy od tego, na jakim poziomie byłby ustalony próg stażowy.
Emerytury szybko, ale niskie
Gdyby miało to być 25 lat pracy, to pierwsze środki można byłoby wyciągnąć już po 43 latach życia. To sprawia, że jest to wariant w zasadzie nierealny. I jednocześnie oznaczający najmniejsze emerytury.
Bardziej prawdopodobny jest wariant 35 lat pracy, czyli emerytura byłaby możliwa po osiągnięciu około 53. roku życia. To o 7 lat wcześniej w przypadku kobiet i aż 12 lat wcześniej w przypadku mężczyzn. Skutki finansowe? Nie są jeszcze znane. I to nie tylko ze względu na brak pomysłu. Dopiero oszacowanie liczby uprawnionych mogłoby pokazać, ile osób ewentualnie odpłynie z rynku pracy. A to z kolei zawsze oznacza niższe opłacane podatki i brak dopływu nowych składek.
- Gdy pojawi się konkretny projekt, będziemy mogli odnieść się do niego - mówi prof. Gertruda Uścińska.
Jak zwracała uwagę podczas panelu dyskusyjnego prof. Uścińska - najczęściej w UE występuje minimalny próg uprawniający do pobierania świadczenia. To zwykle 10 - 20 lat. W Polsce emeryturę minimalną uzyskuje się po przepracowaniu 20 (kobiety) i 25 lat (mężczyźni).
Dodawała jednocześnie, że debata na temat systemu emerytalnego w Polsce jest niestety na niskim poziomie. - Debata w Niemczech nie przekracza granic, które są u nas wielokrotnie przekroczone. Rozmowy o przyszłości seniorów nie są sprowadzane do skrajności i samych negatywnych emocji, utrwalanych i powtarzanych nieprawd - zaznaczała.
- Musimy dzisiaj dyskutować bardziej o tej przyszłości przekraczającej perspektywę 2025 roku. Musimy rozmawiać o perspektywie 2040, a nawet 2080 roku. Jak w przyszłości, w systemach powszechnych, zapewnić ochronę Polakom? Coraz częściej podnoszone są wątki dotyczące automatyzacji i robotyzacji. Nikt nie ma pomysłu wprowadzania podatku i składek od robotów, a przecież taka przyszłość zmieni sposób pracy i sposób odprowadzania składek. I będzie też wyzwaniem - dodawała.