To ta sama ustawa, którą rząd przyjął już 6 listopada. Jednak musi to zrobić jeszcze raz, by mógł nad nią pracować Parlament nowej kadencji. Ustawa ma wejść w życie 1 czerwca 2020 r., ale sam transfer z OFE do IKE dokona się w lipcu 2020 r.
To drugi i zarazem ostateczny rozbiór OFE. Pierwszego dokonał rząd PO-PSL. Wtedy to zdecydowano, że obligacyjna część OFE, warta 152,8 miliarda złotych, trafi do ZUS, a podatnicy będą wybierali, czy chcą odkładać pieniądze w ZUS, czy OFE.
Teraz rząd PiS mówi o "prywatyzacji" środków, o "zwróceniu pieniędzy Polakom" i o "10 tys. zł dla każdego". Mówiąc w skrócie: pieniądze zgromadzone w funduszach mają trafić na Indywidualne Konta Emerytalne. Każdy będzie mógł zdecydować, co z nimi zrobić. Mamy dwie opcje do wyboru.
Nazwijmy je "opcja IKE" i "opcja ZUS". Pierwsza - automatyczna - to transfer środków do Indywidualnego Konta Emerytalnego. Ale nie pełna kwota, tylko pomniejszona o 15 proc. Ten, kto miał w OFE 10 tys. zł, na IKE będzie już więc miał 8,5 tys. zł. To swoista prowizja, którą pobiera państwo pod nazwą "opłaty przekształceniowej". Zyska na tym budżet - ma do niego trafić 24 mld zł.
Natomiast pieniądze, które Zostaną w IKE będą dalej inwestowane przez te same firmy, co w OFE. Tyle że tuż przed emeryturą będziemy mogli sami nimi dysponować. Albo wypłacić od razu całą gotówkę, albo zostawić ją na "jesień życia" i co miesiąc z niej pobierać dodatek do emerytury z ZUS.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl