- Nie wykluczam podniesienia wieku emerytalnego. Musimy stworzyć takie warunki, żeby seniorom, a zwłaszcza seniorkom, opłacało się dłużej pracować - powiedziała szefowa resortu funduszy na początku sierpnia. Jej słowa w programie "Onet Rano" odbiły się szerokim echem.
Odnosząc się do ewentualnego podniesienia wieku emerytalnego Pełczyńska-Nałęcz podkreśliła, że wiek emerytalny Polek jest najniższy w Europie. Zwróciła również uwagę, że różnica między przejściem na emeryturę mężczyzn i kobiet poza Polską występuje tylko w Rumunii i to w naszym kraju jest największa.
Temat podniesienia wieku emerytalnego od lat budzi wielkie kontrowersje, jest także chętnie wykorzystywany przy okazji kampanii wyborczych. PiS chętnie wypomina Donaldowi Tuskowi decyzję o podniesieniu wieku emerytalnego z 2016 r. Podczas ubiegłorocznej kampanii do parlamentu lider Koalicji Obywatelskiej wielokrotnie powtarzał, że nie ma żadnych plan na zmiany w tej kwestii.
Wypowiedź Pełczyńskiej-Nałęcz, który jest członkiem rządu Tuska, na nowo przywołała drażliwy temat. Wygląda jednak na to, że ministra postanowiła szybko wycofać się ze swoich niedawnych deklaracji.
- Absolutnie nie ma możliwości na podnoszenie wieku emerytalnego w tej kadencji. Nie ma wioli politycznej, nie ma intencji - powiedziała w Radiu Zet.
- Trzeba rozmawiać o rozwiązaniach demograficznych, bo za chwilę będzie za późno - oceniła Pełczyńska-Nałęcz. - Demografia jest bardzo przewidywalna, wszystkie te wieszczone w latach 90. negatywne scenariusze właśnie się spełniają - mówiła, ale "rozwiązania są". To między innymi fakt, że "dłuższa praca musi się opłacać, 13. emerytury zwrócone osobom pracującym po przekroczeniu wieku, przepracowały 5 lat i zwraca im się te pięć trzynastek".
- Wydajność pracy w Polsce jest niska, jesteśmy w ogonie w UE. Trzeba reorganizować pracę, automatyzacja, cyfryzacja - uważa minister.
"Podniesienie wieku to konieczność". Dane GUS jednoznaczne
- Podniesienie wieku emerytalnego stało się koniecznością, aby w przyszłości zapewnić stabilność systemu ubezpieczeń społecznych. Standardem jest 67 lat dla obu płci - uważa dyrektorka Instytutu Statystyki i Demografii SGH, prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Z danych GUS wynika, że w 2060 roku liczba ludności w Polsce spadnie do 30,9 milionów. Populacja zmniejszy się w większości regionów, szczególnie w śląskim. Wyjątkiem będzie region warszawski stołeczny, gdzie prognozuje się wzrost liczby mieszkańców.
Do 2060 roku znacznie wzrośnie współczynnik starości demograficznej, czyli stosunek liczby osób w starszym wieku (65 lat i więcej) do ogólnej liczby ludności - z 20,9 proc. w 2025 roku do 32,6 proc. w 2060 roku. Odsetek osób w wieku powyżej 65 lat w miastach dużych będzie wynosił od ok. 29 do 40 proc.