Od 1 marca 2023 r. emerytury, jak co roku, zostaną zwaloryzowane. W tym roku wskaźnik waloryzacji wynosi tyle, ile średnioroczna inflacja w 2022 r., czyli 14,8 proc. Przeciętne wynagrodzenie w 2022 r. zmalało o 2,1 proc. w porównaniu z 2021 r., więc nie bierze się go pod uwagę w wyliczeniach.
Nie znaczy to, że każda emerytura od 1 marca wzrośnie o 14,8 proc. Osoby, które dostają od 1338,44 zł brutto (emerytura minimalna) do kwoty 1688 zł brutto, załapią się na podwyżkę kwotową. Ich emerytura zostanie podniesiona o stałą kwotę 250 zł brutto. Oznacza to, że ich świadczenie wzrośnie nieco więcej niż wskazywałby na to wskaźnik waloryzacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W przypadku emerytury minimalnej będzie to podwyżka o 18,7 proc. Świadczenie wzrośnie z 1338,44 zł brutto do kwoty 1588,62 zł brutto.
Natomiast osobom, które otrzymują emeryturę poniżej minimalnej i tym, które dostają więcej niż 1689 zł brutto, emerytura wzrośnie dokładnie o 14,8 proc.
Realnie na waloryzacji emerytury zyska niewielu
Jak ta podwyżka ma się do galopujących cen? Jak podkreśla w komentarzu dla money.pl dr Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego, nie ma jeszcze danych o inflacji na koniec lutego 2023 r. (będą w marcu), które przybliżą nas do odpowiedzi na pytanie: ile realnie tracą obecnie lub zyskują emeryci, uwzględniając podwyżkę emerytury i wzrost cen.
Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę dane ze stycznia, gdy inflacja wyniosła 17,2 proc., realnie – mimo waloryzacji – traci większość emerytów – wskazuje ekspert.
Pozytywny efekt widoczny jest jedynie w grupie osób otrzymujących najniższą emeryturę, która wzrasta o 250 zł – z 1338,44 zł do 1588,44 zł – wskazuje Antoni Kolek.
W ich przypadku emerytura realnie wzrośnie wtedy o ok. 1,5 p. proc., gdy większość odnotuje stratę rzędu 2,4 p. proc.
– Należy jednak zaznaczyć, że dane inflacyjne za luty mogą spowodować, że realnie spadnie wartość wszystkich świadczeń – podkreśla ekspert.
Tymczasem premier Mateusz Morawiecki przekonuje, że emerytury w Polsce wzrosną w 2023 r. o ponad 20 proc. Skąd te dane? Szef rządu mówi, że złoży się na to marcowa waloryzacja oraz 13. i 14. emerytura.
Problem polega na tym, że ciężko się doliczyć tych "ponad 20 proc." nominalnej podwyżki, jeśli weźmie się pod uwagę, że w zeszłym roku emeryci też dostali 13. i 14. emeryturę.
Nawet gdy pójdziemy w wyliczeniach premierowi na rękę, to i tak – jak wskazuje Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i założyciel Debaty Emerytalnej – jego słowa mogą okazać się prawdą tylko w przypadku tych osób, które dostają świadczenie w okolicach minimalnego.
Jest szansa na "ponad 20 proc.", jeśli PiS wypłaci 15. emeryturę
Im ktoś ma wyższą emeryturę, tym mniejsza szansa, że przekroczy pułap 20-proc. podwyżki, szczególnie że w przypadku 14. emerytury obowiązuje kryterium dochodowe. "Bogatsi" emeryci wcale jej nie dostają. I tak w 2022 r. próg, powyżej którego emeryt nie dostawał ani złotówki z 14. emerytury, był ustalony na poziomie 4238,44 zł brutto, a od progu 2900 zł brutto jej wysokość malała.
Chyba że... premier wie coś, czego my jeszcze nie wiemy. Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny w ocenie ekonomistów z Credit Agricole. W swojej prognozie wydatków państwa na 2023 r. założyli oni, że PiS z powodu nadchodzących wyborów parlamentarnych zdecyduje się na realizację dodatkowych projektów, w tym wypłatę 15. emerytury.
Takiego rozwoju wypadków nie wyklucza też Oskar Sobolewski. Jego zdaniem będzie to jednak kolejny krok w kierunku "totalnego wypaczenia systemu".
– Zmierza to w tym kierunku, że świadczenia się wypłaszczają. To oczywiście pomaga przetrwać do pierwszego najbiedniejszym emerytom, ale z drugiej strony jest rodzajem kary dla tych, którzy pracowali dłużej i więcej, aby mieć stosunkowo wyższe świadczenie. Tworzy się więc system, który zniechęca do dłuższej pracy czy w ogóle do jakiejkolwiek pracy – ocenia Sobolewski.
Trzeba też pamiętać, że choć według prognoz po lutym 2023 r. inflacja ma maleć, to nie mamy gwarancji, że faktycznie tak się stanie. Tymczasem waloryzacja emerytur, która liczona jest na podstawie danych z 2022 r., rekompensuje emerytom podwyżki, ale te z zeszłego roku.
Jeszcze w marcu ZUS zacznie wypłacać trzynastki (w wysokości emerytury minimalnej), potem na jesieni będzie czternastka. W międzyczasie ceny w Polsce będą dalej rosnąć. Komisja Europejska zakłada, że inflacja w 2023 r. w naszym kraju wyniesie 11,7 proc.
Zdaniem Oskara Sobolewskiego wzrosty cen rekompensowałaby emerytom w większym stopniu druga waloryzacja w jednym roku, wypłacana we wrześniu. Na podobnej zasadzie, jak w 2023 r. podwyższona zostanie w lipcu płaca minimalna. Koszt takiego rozwiązania w jego ocenie wcale nie musiałby też przewyższać kosztu obecnie wypłacanych: trzynastki i czternastki.
Coraz więcej emerytów ma emeryturę minimalną
Niezależnie od tego, czy podwyżki emerytur w 2023 r. będą rzędu 15 proc., czy "ponad 20 proc.", nie zmienia to faktu, że od 2016 r. coraz więcej polskich emerytów zmuszonych jest przeżyć jesień życia za kwotę zbliżoną do emerytury minimalnej lub jeszcze niższą. To skutek obniżenia wieku emerytalnego. Po reformie rządu PiS na emeryturę można wprawdzie iść wcześniej, ale z niższym świadczeniem.
I tak w 2023 r. rosnąca grupa emerytów będzie musiała przeżyć za 1853 zł brutto miesięcznie (emerytura minimalna od 1 marca 2023 r. oraz 13. i 14. emerytura) lub mniej. To więcej niż w zeszłym roku, ale czy zmienia to ich sytuację?
To są dylematy w rodzaju: czy zapłacić za prąd, czy za leki. Do tego koszyki zakupowe poszczególnych emerytów różnią się, a im biedniejszy emeryt, tym większy udział w jego koszyku absolutnie niezbędnych produktów, które drożeją szybciej niż te 14,8 proc. – zauważa Sobolewski.
Liczba emerytów, którzy pobierają emeryturę minimalną, przekracza 70 tysięcy osób (dane z 2021 r.). Liczba tych, którzy mają jeszcze niższe świadczenie to 350 tysięcy osób (dane z lipca 2022 r.).
Jak podkreśla ekspert, nic więc dziwnego, że wiele osób odnosi wrażenie, że w ich przypadku inflacja nie wynosi 15 proc., tylko 20, a może nawet 50 proc. W takim przypadku nawet 20 proc. podwyżki minimalnego świadczenia będzie małym pocieszeniem.
Mateusz Lubiński, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.