Waloryzacja kont emerytalnych odbywa się co roku w czerwcu. ZUS waloryzuje środki na kontach ubezpieczonych - tak, by nie traciły na wartości przez inflację. Dotyczy to wszystkich pieniędzy uzbieranych na naszym koncie. Jej wskaźnik jest wyliczany na podstawie inflacji z poprzedniego roku, która jest następnie powiększana o realny wzrost składek, które wpłynęły do ZUS. W zeszłym roku średnioroczna inflacja wyniosła 11,4 procent - przypomina "Dziennik Gazeta Prawna".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak czytamy w dzienniku, wskaźnik waloryzacji kont w tym roku wyniesie od 14,8 do 14,9 procent. Jeśli tak się stanie, będzie to drugi najwyższy wskaźnik waloryzacji kont od momentu wprowadzenia reformy emerytalnej w 1999 roku. Wyższy wskaźnik zanotowano tylko w 2009 roku, gdy wyniósł ponad 16 procent.
Takie zmiany będą miały wpływ na wysokość świadczeń emerytalnych. Wysokość emerytury jest bowiem wyliczana na podstawie ustawowego wzoru, zgodnie z którym zgromadzony kapitał jest dzielony przez wskaźnik średniego dalszego trwania życia wyrażany w miesiącach. W praktyce oznacza to, że im większy jest zgromadzony kapitał, a im mniej miesięcy pozostało do końca przewidywanego okresu życia, tym wyższe jest świadczenie emerytalne - informuje "DGP"
Jak to działa w praktyce? Dziennik pokazał to na przykładzie najwyższej emerytury w Polsce. Po ostatniej waloryzacji świadczeń, najwyższa wypłacana emerytura wynosi 48,6 tysiąca złotych. Dla większości emerytów jest to kwota nieosiągalna, gdyż przeciętna wypłata emerytury i renty wynosiła w styczniu 3366 złotych.
W tym przypadku emeryt, który obecnie ma 90 lat, pracował do 86. roku życia i dopiero wtedy zdecydował się na przejście na emeryturę. Dzięki temu, zarówno zgromadzony kapitał, jak i przewidywany okres dalszego trwania życia, zadziałały na jego korzyść.
Emeryt zgromadził ponad 1,7 miliona złotych kapitału początkowego - wynika z informacji, które ZUS przekazał dziennikowi. To efekt jego długiego stażu zawodowego i wysokich zarobków przed wprowadzeniem nowego systemu emerytalnego w 1999 roku. Emeryt-rekordzista osiągnął wiek emerytalny przed 1999 rokiem i od tego czasu, dzięki waloryzacji kapitału jego startowa suma została kilkukrotnie pomnożona. Do tego doszło jeszcze 660 tysięcy złotych składek, które są efektem jego aktywności zawodowej już w nowym systemie - czytamy w dzienniku.
Rekordowa wysokość najwyższej emerytury jest także efektem późniejszych waloryzacji świadczenia. Ostatni marcowy wskaźnik wyniósł 12,2 procent, co oznacza, że opisywane świadczenie wzrosło o ponad 5 tysięcy złotych. To oznacza, że podwyżka była wyższa niż większość świadczeń - informuje "DGP".
Zsumowana waloryzacja kont w zeszłym i tym roku przekroczy 30 procent. Jak to się przekłada na wysokość świadczeń? Gdyby kobieta, która obecnie wypracowała składkę pozwalającą na minimalne świadczenie, poczekała dwa lata, jej składka na koncie urosłaby o 30 procent, a średnie dalsze trwanie życia skróciłoby się zgodnie z danymi GUS z 254 do 236 miesięcy. W rezultacie jej świadczenie wyniosłoby nie 1445 zł, ale 2024 zł - wylicza "Dziennik Gazeta Prawna".
Prognozy przyszłych emerytur. Nie jest dobrze
W styczniu Zakład Ubezpieczeń Społecznych przedstawił świeżą prognozę dotyczącą wydatków na najbliższe cztery lata. Przewiduje w niej, że nastąpi gwałtowny wzrost liczby emerytów. Pieniędzy na wypłaty wystarczy, jednak przyszli emeryci muszą przygotować się na niskie świadczenia.
Najbardziej pesymistyczny scenariusz zakłada, że do roku 2028 w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który jest odpowiedzialny za wypłatę emerytur, może zabraknąć nawet 124 mld zł (w porównaniu do 80,5 mld zł w tym roku).
Wszystko dlatego, że w najbliższych latach na emerytury przejdą kolejne pokolenia z powojennego wyżu demograficznego. W ciągu najbliższych czterech lat liczba emerytów może wzrosnąć o 300 tysięcy - a mowa tylko o osobach ubezpieczonych w ZUS. Nagły wzrost emerytów oznacza, że świadczenia będą niższe niż dziś. Np. 40-letni mężczyzna z minimalną pensją może liczyć tylko na najniższą emeryturę (obecnie to 1588 zł brutto).
Jeśli natomiast 40-letnia kobieta miałaby otrzymywać najniższe świadczenie, jej pensja - przez cały okres zawodowy - powinna wynosić równowartość dzisiejszych 5 tys. zł brutto.