O sprawie informuje "Dziennik Gazeta Prawna", który wskazuje, że chociaż brak zaległości w opłacaniu składek jest wyłącznie fakultatywnym warunkiem, to w praktyce zamawiający stawiają go powszechnie. Tymczasem w dobie pandemii koronawirusa takie zaświadczenie jest trudniejsze do zdobycia.
"DGP" wskazuje na dwa powody. Pierwszy to wstrzymanie się przedsiębiorców z opłacaniem składek. Właściciele firm zaciskają pasa, by przetrwać. Ponadto tzw. tarcza antykryzysowa zagwarantowała im zwolnienia ze składek na ZUS, dlatego wiele przedsiębiorstw nie opłaciło ich już za marzec.
Teraz muszą się one ubiegać o zwolnienie z opłacania tychże składek. Jednak do momentu rozpoznania ich wniosku mają oni zaległości.
Drugim powodem natomiast jest wydłużenie czasu na uzyskanie zaświadczenia. Jak wskazuje gazeta, przed epidemią przedsiębiorca potwierdzenie niezalegania ze składkami otrzymywał niemal od ręki. Obecnie urzędnicy wskazują, że mają 30 dni na wydanie takiego dokumentu.
- W przetargu, w którym jestem pełnomocnikiem, wpłynęła jedna tylko oferta. Dołączone do niej zaświadczenie ZUS wydano w ubiegłym roku, a więc jest już nieważne. Wykonawca poinformował zamawiającego, że nie zalega ze składkami, ale ma problemy z uzyskaniem zaświadczenia. Wystąpił o nie i otrzymał informację, że czas oczekiwania to 30 dni - mówi Artur Wawryło, ekspert z Kancelarii Zamówień Publicznych, cytowany przez "DGP".
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl