W poniedziałek QatarEnergy wstrzymał transport gazu skroplonego LNG przez akwen Morza Czerwonego. Ma to związek z powtarzającymi się atakami na jednostki przeprowadzanymi przez bojowników Huti mających wsparcie Iranu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Arabskie tankowce schroniły się w portach
To, jak podaje agencja Bloomberg, drugi co do wielkości eksporter gazu skroplonego na świecie. Jak do tej pory spółka wstrzymała transfer czterech swoich tankowców - Al Ghariya, Al Huwaila i Al Nuaman oraz Al Rekayyat. Trzy pierwsze jednostki zatrzymały u wybrzeży Omanu, czwarta zawróciła do Kataru. QatarEnergy zapewnił jednocześnie, że nie wstrzymuje produkcji i nie zamierza całkowicie wstrzymać żeglugi przez Morze Czerwone.
Firma stwierdziła, że musi dokonać analizy zagrożeń. Z poniższego wpisu zamieszczonego w mediach społecznościowych wynika, że tankowce obecnie wstrzymały żeglugę, ale jak na razie celem ich podróży wciąż jest Kanał Sueski.
Obawy o bezpieczeństwo wzrosły w weekend, koalicja sił Zachodu pod przywództwem USA dokonała uderzenia na pozycję terrorystów w Jemenie. Konflikt eskaluje. Bojownicy, którzy w weekend rozpoczęli ataki na amerykańskie statki towarowe, w poniedziałek ostrzelali drugi. Brytyjska firma Ambrey, zajmująca się bezpieczeństwem morskim, przekazała, że wystrzelone zostały trzy pociski, jednak dwa z nich nie dotarły do celu.
Polscy kierowcy odczują brak LNG? Orlen komentuje
Do doniesień odniósł się Orlen, który podpisał umowę z katarską spółką w 2022 rok. Paliwowy gigant zapewnił, że nie spodziewa się opóźnień w dostawach, które docelowo mają dotrzeć do portu w Świnoujściu.
Kontrakt pomiędzy Orlenem i QatarEnergy na dostawy LNG funkcjonuje w formule DES, co oznacza, że obowiązek terminowego dostarczenia ładunku do terminalu w Świnoujściu spoczywa na dostawcy. Orlen nie otrzymał informacji o ewentualnych opóźnieniach w dostawach - czytamy w komentarzu spółki przesłanym do Business Insider.
Analitycy: Przewoźnicy wybierają dłuższe trasy
Eksperci Allianz Research w swoim komentarzu zauważają, że kryzys na Morzu Czerwonym nie może jeszcze zostać określony jako czerwona flaga dla globalnej gospodarki. Przyznają jednocześnie, że ataki Huti akłóciły kluczowy szlak handlowy, zmuszając przewoźników do korzystania z droższych i czasochłonnych zmian tras wokół Afryki.
Jak podkreślają autorzy analizy, Morze Czerwone jest ważnym szlakiem, odpowiadającym za jedną trzecią światowego ruchu kontenerowego i 40 proc. handlu między Azją a Europą. Około 12 proc. ropy naftowej i 8 proc. skroplonego gazu ziemnego (LNG) przepływa przez Kanał Sueski.
O tym, że ataki jemeńskich terrorystów są traktowane jako realne zagrożenie, świadczy zmiana w wykorzystaniu szlaków wodnych.
Wolumen żeglugi w Kanale Sueskim spadł o -15 proc. rok do roku, podczas gdy cieśnina Bab-el-Mandeb prowadząca do Morza Czerwonego odnotowała większy spadek o -53 proc. Liczba statków towarowych przepływających przez Kanał Sueski spadła o -30 proc. dla ładunków i -19 proc. dla tankowców. Z kolei wolumen żeglugi wokół Przylądka Dobrej Nadziei niemal podwoił się w tym samym okresie, przy czym liczba statków towarowych wzrosła o +66 proc., a tankowców o +65 proc. - piszą analitycy Allianz.
Eksperci: Eskalacja konfliktu może podnieść ceny
Konsekwencją zmiany tras wybieranych przez przewoźników morskich są wyższe koszty frachtu. Od listopada wzrosły one już o 240 proc. Jeśli zakłócenia będą się utrzymywać, a ceny nadal rosnąć, światowa gospodarka może to odczuć. Analitycy Allianz zauważają bowiem potencjalny wpływ rosnących kosztów logistycznych na inflację, PKB i handel.
"Nic dziwnego, że wpływ rosnących kosztów transportu na inflację jest najwyższy w Europie i Stanach Zjednoczonych, gdzie podwojenie kosztów transportu może spowodować wzrost inflacji o +0,7 punktu procentowego w porównaniu do +0,3 punktu procentowego w Chinach. Oznaczałoby to wzrost globalnej inflacji o +0,5 punktu procentowego do 5,1 proc. w 2024 roku" - czyamy w analizie.
W opinii Allianz Trade negatywny wpływ na wzrost PKB może wynieść -0,9 punktu procentowego w Europie i -0,6 punktu procentowego w Stanach Zjednoczonych, co potencjalnie przełoży się na spadek globalnego wzrostu PKB o -0,4 punktu procentowego, do 2 proc. - podkreślają autorzy opracowania.