Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mikołaj Kunica
|
aktualizacja

Co czeka nas na drugim brzegu koniunktury i kiedy tam dotrzemy?

0
Podziel się:

243 rocznica ogłoszenia Deklaracji Niepodległości to dobra okazja, by spojrzeć na liczby oraz ludzi, tworzących najnowszą historię Stanów Zjednoczonych i wciąż największej gospodarki świata. Do grona wszechmocnych liderów bez wątpienia należy zaliczyć człowieka, którego w fotelu prezesa Rezerwy Federalnej posadził Ronald Reagan.

George Bush i Alan Greenspan
George Bush i Alan Greenspan (East News, Associated Press/East News)

Obejmując po Paulu Volckerze stery FED, Alan Greenspan już na samym starcie musiał zmierzyć się z pierwszym poważnym kryzysem Wall Street, który do dziś pamiętany jest jako czarny poniedziałek. 9 października 1987 roku główny indeks nowojorskiej giełdy - Dow Jones Industrial Average – runął o 508 punktów, czyli 22 proc., a wraz z nim rynki na całym świcie.

REKORD ZA REKORDEM

Co było dalej? W dużym skrócie kariera Greenspana eksplodowała. 18 maja 2004 został nominowany przez George’a W. Busha po raz piąty na szefa Rezerwy Federalnej, bijąc tym samym wszelkie rekordy. Odpowiadał za politykę monetarną pod - jak się miało okazać - niezbyt czujnym okiem zachwyconych krótkotrwałymi efektami aż czterech prezydentów Stanów Zjednoczonych. Czym zatem kupił rynki i poparcie politycznych elit? Tu dochodzimy do sedna.

PROSTOWANIE KRZYWEJ KONIUNKTURY

Alan Greenspan szczerze uwierzył w sprawczą moc kreacji pieniądza. Pompując w rynek biliony dolarów postanowił zanegować odwieczne prawo cykli koniunkturalnych. Pojęcia dekoniunktury czy - nie daj Boże - recesji zostały na dekadę usunięte ze słowników. Za jego rządów podaż pieniądza wzrosła o 187 proc. z 3,5 bln do ponad 10 bln dolarów.

Zobacz także: Biznes Mówi: czy banki wiedzą już wszystko o swoich klientach?

W 2004 roku podstawowa stopa procentowa FED zaparkowała na poziomie 1 proc., co oznaczało, że oprocentowanie depozytów w banku Rezerwy Federalnej spadło poniżej poziomi inflacji. Innymi słowy Greenspan dotował wzrost na kredyt, rozdymając do niespotykanych rozmiarów bańki spekulacyjne na wielu aktywach i rynkach. Zysk, dywidenda, prowizja jeszcze nigdy nie były tak potężnym bożkiem.

Moralny hazard wciągnął do gry miliony ludzi na całym świcie, którzy w normalnych warunkach nie mieliby pojęcia o tym, jak kupuje się akcje, opcje walutowe czy zakłada hedge na surowcach. Cztery lata później Alan Greenspan zeznając przed komisją śledczą Kongresu przyznał, że jego niemal autonomiczne decyzje miały przemożny wpływ na największy kryzys już nie tylko w skali USA, ale globalnej gospodarki.

TREND IS YOUR FRIEND

A więc jednak cykle koniunkturalne istnieją. Po każdej hossie musi nadejść recesja, która weryfikuje jakość aktywów i modeli biznesowych. Dlatego właśnie warto bacznie obserwować długość, wysokość i kierunek fali, z którą aktualnie płyniemy. Jak mawia Warren Buffett "trend is your friend”.

Dziś, gdy Amerykanie mogą świętować w rytm zorganizowanej przez Donalda Trumpa wojskowej parady w Waszyngtonie, inwestorzy są w niespotykanym nigdy wcześniej punkcie trendu. Żeby to dobrze zrozumieć, ponownie odwołajmy się do liczb i cofnijmy do 20 września 2010 roku. Tego dnia National Bureau of Economic Research ogłosiło, że według wszystkich danych należy uznać inną datę - czerwiec roku 2009 - za oficjalny koniec recesji, wywołanej "antycykliczną" polityką Greenspana i wejście gospodarki na ścieżkę wzrostu. Tak więc kierunek fali znów wskazuje północ. Co najważniejsze – jej obecna długość ustanawia właśnie nowe rekordy wszech czasów.

121 MIESIĘCY

W czerwcowym wywiadzie dla dziennika "New York Times" profesor ekonomii słynnego Massachusetts Institute of Technology, James Poterba, który kieruje pracami National Bureau of Economic Research, zapowiedział, że jeśli Ameryce uda się przejść przez datę 1 lipca suchą stopą, a więc bez wpadania w recesję, będziemy świadkami najdłuższego okresu prosperity w historii USA. Na kolejne odczyty dynamiki PKB co prawda trzeba jeszcze poczekać, niemniej wygląda na to, że dobra passa trwa nieprzerwanie już 121 miesięcy.

Czy obraz ten wygląda znajomo? Raz jeszcze wróćmy do bohatera pierwszej części tej historii i spójrzmy na liczby. Jak wynika ze statystyk, raz jeden w historii koniunktura trwała równo 10 lat, a więc 120 miesięcy. Tak, zgadza się, był to efektem greenspanowskiej próby wyprostowania krzywej koniunktury.

Pierwsza połowa jego epoki w FED, okres od marca 1991 roku do marca 2001 roku, stała pod znakiem nieprzerwanej ekspansji. Co ciekawe, średnioroczne tempo wzrostu PKB wyniosło w tym okresie 3,6 proc., a więc fala była nie tylko długa, ale też znacznie bardziej stroma niż ta, którą obserwujemy obecnie. 2,3 proc. odnotowane w tym cyklu, to drugi najsłabszy wynik na przestrzeni 12 dotychczasowych cykli ekspansji w okresie po II Wojnie Światowej. Poprzedni rekord zakończył się pęknięciem bańki internetowych dot.comów. Dziś dziesięcioletni Rubikon właśnie przekraczamy i nikt nie wie co za nim może się wynurzyć.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

gospodarka
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)