Rosyjska agresja na Ukrainę i nałożone w jej efekcie zachodnie sankcje ekonomiczne sprawiły, że kolejni klienci rezygnują z głównych produktów eksportowych Rosji - gazu i ropy naftowej. Wielka Brytania i USA jako pierwsze ogłosiły embargo na węglowodory finansujące wojnę Władimira Putina. Według danych United Nations International Trade Statistics Database, Londyn za rosyjską ropę w 2021 roku zapłacił 1,11 mld dol, a Waszyngton 0,95 mld dol.
Do sankcji dołączają inne kraje. Japonia ogłosiła niedawno, że wdraża program odejścia od rosyjskiej ropy. Jak donosił Reuters, w kwietniu kupiła ona 1,9 miliona baryłek z Rosji, o dwie trzecie mniej niż w kwietniu rok wcześniej. W 2021 roku Rosja była piątym pod względem wielkości dostawcą ropy naftowej i gazu LNG do Japonii.
Swoje zakupy gazu ograniczyła drastycznie również Turcja. Jak wskazywał Reuters, Ankara aż 14-krotnie obniżyła import rosyjskiego surowca. Jeszcze cztery lata temu kupowała 2,93 mld m3 gazu, a już w marcu 2022 roku było to zaledwie 210 mln m3.
Ekonomicznym ciosem dla Rosji będzie również utrata kluczowego odbiorcy - Unii Europejskiej, która do końca roku chce odciąć się od rosyjskiej ropy i drastycznie ograniczyć import gazu z tego kierunku (choć rozmowy w tej sprawie posuwają się wolno).
Portfel coraz szczuplejszy
Problem jednak w tym, że budowane przez lata zależności krajów UE od dostaw ze wschodu doprowadziły do tego, że dziś część z nich niechętnie podchodzi do kolejnych sankcji. Na rynek unijny, głównie do Holandii, Niemiec i Polski, trafiało do tej pory 123 mln ton ropy naftowej rocznie.
Podczas gdy większość krajów UE gotowa jest odciąć się od tych dostaw, to nie wszystkie. Czarne złoto Putina wciąż zmuszone są kupować takie kraje jak Węgry czy Słowacja. To im KE proponuje znacznie dłuższy okres przejściowy w odchodzeniu od tej zależności. Co ciekawe, Austrii już teraz udało się niemal całkowicie zastąpić rosyjską ropę dostawami m.in. z Kazachstanu, Libii i Iraku.
Podobnie jest z rosyjskim gazem, który stanowił do tej pory ponad 49 proc. importu tego surowca do UE. Zależność poszczególnych krajów jest różna. I tak np. Finlandia polega w 94 proc. na rosyjskim gazie, Bułgaria w 77 proc., powyżej 75 proc. gazu z Rosji importują też Estonia, Łotwa, Rumunia, Węgry, Austria i Bułgaria - wynika z danych Unii Europejskiej.
Również nasi bliscy sąsiedzi – Czechy i Słowacja – czerpią gaz głównie z Rosji, natomiast Niemcy zależne są w 49 proc. To z tego właśnie powodu szósty pakiet sankcji wciąż jest w fazie negocjacji i zmaga się z oporem niektórych krajów członkowskich.
- Jeśli chodzi o Europę, to potrzeba przede wszystkim decyzji politycznych poszczególnych członków. Przykład Węgier jest tu najbardziej jaskrawy. Nie ma woli, aby zrezygnować z rosyjskich surowców. Jeśli jednak sankcje mają zadziałać, muszą być wprowadzane szybko – podkreśla w rozmowie z money.pl dr Krzysztof Księżopolski, ekspert SGH.
- Trzeba pamiętać, że to gra, z której obie strony zdają sobie sprawę. Sankcje ekonomiczne nigdy nie doprowadziły do zmiany reżimu. Historycznie nie było takiego precedensu. To proces mający na celu osłabienie kraju. Rosja też gra swoją grę. 30-procentowe upusty cen na rynkach mają nie tylko pomóc znaleźć Rosji odbiorców, ale też rozbić solidarność krajów wywierających nacisk na Moskwę. Na koniec pozostaje pytanie o bilans tej rozgrywki - dodaje.
W portfelu Rosji wciąż swoje miejsce ma inny sojusznik Zachodu - Korea Południowa. Mimo że Seul przyłączył się do sankcji, przyjmując zwłaszcza te dotyczące bankowości i eksportu części produktów, to wciąż pozostał klientem surowcowym Rosji. Kraj ten w ubiegłym roku należał do 13 największych importerów rosyjskiej ropy naftowej. Na ten rynek trafiało - według statystyk UN Comtrade - 6,9 proc. rosyjskiego eksportu ropy o wartości 5,03 mld dol.
Według analiz Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych jeszcze w 2019 roku Korea Południowa szacowała, że rosyjski gaz i ropa zaspokoją piątą część jej zapotrzebowania na te surowce. Rosja jest ósmym dostawcą gazu i siódmym ropy do tego kraju. Jak przypomina PISM, w 2018 r. rosyjski Novatek i koreański Kogas podpisały umowę wstępną w sprawie udziału w kilku ważnych projektach energetycznych: Jamał LNG, Arctic-2 LNG i gazowym hubie na Kamczatce.
- Trwa etap wyczekiwania. Wszyscy przyglądają się, jak zareaguje Europa. Gdyby Zachód twardo postawił sprawę, to być może dalsi geograficznie sojusznicy postąpiliby podobnie. Korea Południowa nie będzie się wychylać przed szereg - prognozuje w rozmowie z money.pl Dawid Piekarz, prezes Instytutu Staszica.
Chiny i Indie nowi kluczowi klienci
Władimir Putin w odpowiedzi na zachodnie sankcje na ropę i gaz przekonywał, że "Rosja z łatwością może przekierować eksport swoich ogromnych zasobów energetycznych z Zachodu do krajów, które naprawdę ich potrzebują". W tym kontekście mówił głównie o Chinach i Indiach.
- Rosja nie ma gdzie przechowywać swojej ropy. Jeśli Europa całkowicie się odetnie od ich surowca, Putin będzie zmuszony upychać go na innych rynkach. Dlatego też kusi przecenami i szuka nowych odbiorców – wyjaśnia w rozmowie z money.pl dr Krzysztof Księżopolski. - Dla Rosji kluczowe są Indie i Chiny, choć w przypadku tych ostatnich Moskwa może się przeliczyć. Dla Pekinu ropa to pięta achillesowa. Mają ograniczone własne złoża i muszą opierać się na imporcie. Prowadzą jednak politykę dywersyfikacji. Niekoniecznie będą zainteresowani istotnym zwiększeniem importu z jednego źródła, Rosji - ocenia.
Chiny i Indie to jednak obecnie najbardziej znaczący odbiorcy. Kraje te wykorzystują sytuację i kupują surowiec o 30 proc. taniej. Tuż przed inwazją na Ukrainę, w pierwszych dniach lutego, podczas wizyty Putina w Pekinie, Gazprom podpisał z chińską spółką CNPC kolejny duży kontrakt na dostawy 10 mld m3 gazu rocznie.
Poprzez gazociąg Siła Syberii do Chin transportowanych jest obecnie 38 mld m3 gazu rocznie. Od 2018 na rynek chiński trafia też LNG z Rosji, a raz po raz wraca temat budowy drugiej nitki Siły Syberii o przepustowości 30 mld m3 gazu rocznie.
Z kolei Indie to trzeci największy importer ropy naftowej na świecie. Jest niemal w całości zależny od zewnętrznych dostawców - sprowadza do kraju aż 85 proc. tego surowca. Jak pisaliśmy w money.pl, korzystna umowa na dostawy z desperacko poszukującej rynku zbytu Rosji jest na rękę Indiom, które sukcesywnie zwiększają import rosyjskiej ropy, mimo że - jak podał Bloomberg - w 2021 r. zakupiły zaledwie ok. 12 mln baryłek ropy z Rosji.
Tymczasem indyjski "The Economic Times" donosi, że państwowe rafinerie tylko od początku inwazji na Ukrainę kupiły 15 mln baryłek rosyjskiej ropy. Za dostawy płacą w dolarach.
Problemem jest jednak zarówno infrastruktura pozwalająca na przesył, jak i możliwości rynków tak indyjskiego, jak i chińskiego. Oba te kraje to za mało, aby zrekompensować sobie utratę Europy.
To dla Putina wentyl bezpieczeństwa. Jednak te kraje nie będą skakać wokół Rosji, jak to robił Zachód. Rosjanie są na musie i zarówno Delhi, jak i Pekin mają tego pełną świadomość – zaznacza w rozmowie z money.pl Dawid Piekarz, prezes Instytutu Staszica.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Rosja musi postawić na Azję
Putin desperacko szuka więc kolejnych chętnych na rosyjską ropę. Jak wskazywał Damian Wnukowski z PISM, część krajów Azji wciąż utrzymuje współpracę z Rosją. Wietnam, Indonezję i Malezję łączą wspólne projekty energetyczne z rosyjskimi podmiotami, między innymi z Gazpromem i Rosnieftem.
"Wobec niechęci większości państw ASEAN-u do nakładania sankcji na Rosję możliwe jest utrzymanie współpracy z nią, m.in. w sektorze energetycznym – np. malezyjski Petronas na razie zapowiada kontynuowanie projektów z Gazpromem" - wskazał w analizie PISM.
- Te kierunki jednak nie mają takiego znaczenia z punktu widzenia Rosji. Nawet sumarycznie nie rekompensują eksportu, jaki wysyłany był na Zachód – mówi dr Krzysztof Księżopolski z SGH. - Poza tym pojawiają się problemy infrastrukturalne: rurociągi i ich przepustowość, porty, tankowce i gazowce. Na dodatek nasuwa się pytanie, którędy miałby płynąć te statki? – pyta ekspert.
Zmienia się porządek świata. Niezależność energetyczna Zachodu będzie oznaczać zwrócenie się w stronę surowców z Bliskiego Wschodu, Północnej Aryki. Rosja zaś będzie musiała zawalczyć o to, aby stać się zapleczem surowcowym dla Wschodu - komentuje Dawid Piekarz.
Będzie więc szukała nawet małych odbiorców, aby nie musieć drastycznie ograniczać wydobycia. Jak donosi RIA Novosti, zainteresowani ropą i gazem Putina są Talibowie. Władze afgańskie zamierzają rozszerzyć współpracę gospodarczą z Rosją. Dotyczy ona również budowy rurociągu TAPI biegnącego przez Turkmenistan, Afganistan, Pakistan i Indie o planowanej przepustowości 30 mld m3 gazu ziemnego rocznie.
- Rosja będzie musiała szukać innych rynków, będzie musiała pójść na Wschód. Dopóki Putin będzie u władzy, to Rosja na Zachodzie jest spalona. Jednak po ewentualnym przewrocie pałacowym, gdyby zmieniła się władza na Kremlu, wówczas gra o Stary Kontynent rozpoczęłaby się na nowo - twierdzi prezes Instytutu Staszica.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl