Historia Dino Polska to jeden z najlepszych przykładów na to, że inwestując w akcje (niektórych) spółek debiutujących na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie można było się solidnie wzbogacić.
Mowa nie tylko o tajemniczym miliarderze Tomaszu Biernackim, który dzięki rajdowi Dino wskoczył do grona najbogatszych Polaków, lecz także tysiącach inwestorów indywidualnych – oczywiście ich zysk był proporcjonalny do zainwestowanych środków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dino Polska – awans do giełdowej elity
Istnienie Dino Polska zadaje kłam także kilku obiegowym mitom. Po pierwsze, Polska to nie kraj doszczętnie "skolonizowany" przez zachodnie sieci handlowe. Po drugie, polska firma może konkurować z zagraniczną konkurencją, o ile znajdzie dobry pomysł. Po trzecie, poza dużymi miastami też można prowadzić intratny biznes. Po czwarte, duża spółka giełdowa (ważąca sporo w indeksie WIG20) wcale nie musi być kontrolowana przez Skarb Państwa. Po piąte, mimo wszelkich zawirowań, Polska to wciąż kraj dużych możliwości wewnętrznego rozwoju, co dostrzegają inwestorzy zagraniczni.
Właściciel sieci supermarketów zadebiutował na warszawskim parkiecie w kwietniu 2017 r. przy cenie dla inwestorów indywidualnych na poziomie 33,5 zł za akcję. Już na koniec grudnia 2017 r. Dino wyceniane było o 135 proc. wyżej, rok później o 186 proc. wyżej, a dwa lata później 330 proc. wyżej.
W drugiej połowie 2021 r. akcje Dino Polska były warte dziesięciokrotnie więcej niż na debiucie. Zwyżki zatrzymały się dopiero latem 2023 r. z wyceną 491,8 zł (+1368 proc. od ceny debiutu).
Polski gigant z problemami. Marże Dino w dół
W szczytowym momencie Dino (48,22 mld zł) było drugą największą spółką z indeksu WIG20, przed PKO BP (44,5 mld zł) i jedynie za Orlenem (76 mld zł).
Wyraźna korekta kursu przyszła dopiero w połowie sierpnia tego roku, a bezpośrednią jej przyczyną była publikacja wyników za pierwsze półrocze. Łączny spadek cen akcji o 25 proc. w trzecim kwartale (najmocniejszy w giełdowej historii) to dobry moment, aby przyjrzeć się temu w czym tkwi tajemnica sukcesu Dino Polska, jak zamierza nadal rywalizować na trudnym rynku pełnym zagranicznej konkurencji oraz co musi się stać, aby kupno akcji tej spółki ponownie okazało się dobrą inwestycją.
Dino kontra Biedronka
Na koniec drugiego kwartału 2023 r. Dino Polska prowadziło 2272 sklepy. Wyższym wynikiem wśród sklepów wielkopowierzchniowych pochwalić może się jedynie Biedronka (3432 sklepy). W ostatnim czasie Dino sukcesywnie skraca dystans – w pierwszej połowie tego roku przybyło tylko 37 Biedronek (otwarto 50, zamknięto 13), zaś w przypadku polskiej sieci przyrost sięgnął 116 sklepów. Dodatkowo, już w trzecim kwartale Dino otwierało kolejne sklepy, zwiększając ich liczbę do 2340 (o 271 więcej niż rok wcześniej).
Cechą charakterystyczną Dino Polska jest kierunek ekspansji – z zachodu na wschód Polski. Wyraźnie pokazują to doskonale znane już inwestorom zielono-czerwone mapy dołączone do sprawozdań spółki.
Jak na dłoni widać, że Dino Polska ma przestrzeń na ekspansję na nowe tereny (wschód) czy zagęszczenie sieci sklepów (północ i południowy wschód kraju). Trzeba jednak pamiętać, że są to tereny, na których ludzie mają do dyspozycji przeciętnie mniej pieniędzy niż tam, gdzie Dino już jest, a na dodatek istnieje większe ryzyko, że obszary te będą się wyludniać.
Mniejsze miejscowości i aglomeracyjne sypialnie
Kluczem do dotychczasowego sukcesu Dino Polska w ostatnich latach była koncentracja na mniejszych miejscowościach.
O ile w dużych miastach spotkanie sklepu tej marki należało do rzadkości, to wystarczyło wyjechać kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów w głąb kraju, aby zobaczyć proste konstrukcje z dwuspadowym dachem (na dodatek powtarzalne, co zmniejsza ich koszt), coraz częściej przykrytym panelami fotowoltaicznymi.
Nie jest jednak prawdą, że Dino Polska nie jest obecne w dużych miastach. Sklepów polskiej sieci nie znajdziemy w Warszawie i Krakowie, lecz obecne są we Wrocławiu (i to nawet w śródmieściu, nie tylko na obrzeżach), Łodzi, Bydgoszczy, Gdańsku, Poznaniu czy konurbacji górnośląskiej.
Częściej jednak Dino stara się pozyskać pracujących w dużych miastach klientów poprzez wychodzenie ze sklepami do aglomeracyjnych sypialni. "Sieć Dino domyka właśnie okrążenie Warszawy" – informowały wiadomoscihandlowe.pl.
Wspomniany spadek kursu akcji Dino związany jest z niekorzystnym otoczeniem dla spółki. Nie chodzi o to, że Polacy mniej wydają – ba, gdy ludzie zaczynają liczyć pieniądze, to częściej korzystają z dyskontów spożywczych – lecz o poziom marż, której nie sprzyja nasilająca się wojna cenowa w warunkach spadającej inflacji, zwłaszcza w zakresie cen żywności.
To właśnie spadek marż stał za sierpniową mocną przeceną Dino na giełdzie. Na wątek ten zwrócił uwagę Dariusz Dadej, analityk Noble Securities, który podniósł rekomendację dla Dino i zwiększył wycenę z 358,6 zł do 431,8 zł. Wśród analityków nie ma jednak zgody co do Dino – dwa tygodnie wcześniej JP Morgan obniżył rekomendację dla spółki, ustalając cenę na poziomie 376 zł.
Inwestorzy liczą na więcej
W ostatnim czasie pojawiły się dwa sygnały, które przykuły uwagę inwestorów już posiadających lub dopiero zainteresowanych akcjami Dino Polska.
Pierwszym są pogłoski o wejściu do segmentu e-commerce, gdzie obecne są już Biedronka czy Lidl. Drugi stanowi informacja o złożeniu wniosku o rejestrację znaku handlowego w Wielkiej Brytanii, co mogłoby oznaczać przygotowania do rozpoczęcia działalności w tym kraju.
Obie te informacje nie zmieniły jednak trendu na akcjach Dino Polska. Oczekiwania wobec spółki, która przez lata była jednym z ulubieńców inwestorów są wyśrubowane – przykładem są także wyniki za II kwartał, które choć okazały się lepsze niż rok wcześniej, to i tak nie dorównały konsensusowi rynkowych analityków. Raport za trzeci kwartał spółka przedstawi 3 listopada, w godzinach popołudniowych.
Warto dodać, że kurs giełdowy jest jedynym, co interesuje inwestorów, ponieważ Dino Polska jeszcze nigdy nie wypłaciło dywidendy, a całość zysków inwestowana jest w rozwój.
Odróżnia to polską spółkę od Jeronimo Martins – właściciel Biedronki dzieli się zyskiem z akcjonariuszami nieprzerwanie od 2005 r. Obie spółki różni także kapitalizacja: 14 do 7,8 mld dol. na korzyść portugalskiego przedsiębiorstwa. Dystans jest więc jest jeszcze spory (większy niż w przypadku liczby sklepów w Polsce, gdzie różnica wynosi 51 proc.) i pod tym względem trudno wyobrażać sobie, aby Dino prędko dogoniło zagraniczną konkurencję. Jednocześnie, pod względem relacji ceny akcji do odnotowywanego przez spółkę zysku przypadającego na akcję, to Dino jest wyceniane wyżej od portugalskiego konkurenta (26 do 19). Wycena ta zawiera w sobie przewidywaną skalę rozwoju polskiej spółki.
"Wschodząca gwiazda polskich supermarketów"
Na koniec wypada wspomnieć, że Dino Polska budzi zainteresowanie nie tylko krajowych inwestorów indywidualnych. Spółka dawna jest na celowniku inwestorów zagranicznych, a dowodem tego jest choćby ostatnia analiza w popularnym serwisie SeekingAlpha.com ("Dino Polska: wschodząca gwiazda polskich supermarketów").
W zagranicznych analizach Dino bywa nawet porównane do Costco (ze względu na politykę cenową) czy Walmartu (również zaczynał na prowincji), oczywiście w dużo wcześniejszej fazie ich rozwoju.
Podsumowując: Dino Polska z pewnością ma potencjał do rozwoju, lecz im dalej zajdzie na tej drodze, tym trudniej będzie rosnąć. Do tej pory inwestorzy nie mogą narzekać, jednak również giełdowy apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tym bardziej, że – podobnie jak ze sklepu – z inwestycji w akcje w każdym momencie można wyjść i wejść, wobec czego nie wszyscy załapali się na dotychczasową wzrostową passę Dino.
Michał Żuławiński, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych