Pierwszy ładunek ropy naftowej z kontraktu bp ma zostać odebrany w pierwszej dekadzie września - przekazał money.pl Orlen. "Natomiast wielkość ładunku oraz harmonogram kolejnych dostaw są informacjami poufnymi i z tego względu nie możemy ich przekazać" - podkreślił koncern.
Dostawa ma trafić do Naftoportu w Gdańsku. Kolejne mają być odbierane zarówno przy polskim nabrzeżu, jak i w terminalu w Butyndze na Litwie. Dostawy mają zaopatrywać zakłady w Możejkach, gdzie działa Orlen Lietuva, jedyna rafineria w państwach bałtyckich.
Zawarta w końcu czerwca umowa z brytyjskim koncernem bp ma zapewnić ponad 6 mln ton ropy naftowej rocznie ze złóż na Morzu Północnym. To ważny dla Orlenu kontrakt, bo zabezpiecza aż 15 proc. zapotrzebowania na ropę całej Grupy Orlen.
Polski koncern musi wypełniać nowymi kontraktami lukę powstałą po rezygnacji z rosyjskiej ropy. Orlen stale podkreśla, że do Polski nie sprowadza ani jednej baryłki ropy naftowej rosyjskiego pochodzenia. Z końcem stycznia 2023 r. przestał obowiązywać kontrakt z Rosnieftem na dostawy 3,6 mln ton ropy naftowej rocznie. W kwietniu zaś wypowiedział umowę na dostawy ropy z firmą Tatnieft (umowa zakładała dostawy 200 tys. ton miesięcznie do końca 2024 r.).
Droższa ropa z północy
Jak przekonuje Orlen, współpraca z bp zapewnia dostawy "wysokiej jakości surowca z pewnego źródła przez rok".
- Rozszerzenie portfolio o dodatkowy wolumen z Morza Północnego gwarantuje stabilne zaopatrzenie naszych rafinerii, a w konsekwencji niezakłócone dostawy paliw na wszystkie stacje Orlen w regionie - podkreślał prezes Orlenu Daniel Obajtek pod koniec czerwca.
Koncern nie ujawnił, ile kosztował go kontrakt z Brytyjczykami. Zakłada natomiast, że może on być potencjalnie punktem wyjścia do dalszej współpracy.
Ropa z rejonów Morza Północnego jest droższa w porównaniu z arabską choćby ze względu na proces technologiczny jej wydobycia. Orlen mocno podkreśla wagę dywersyfikacji, nie odżegnuje się od innych kierunków, oczywiście poza rosyjskim - zaznaczył dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw w e-petrol.
Z Morza Północnego polski koncern sprowadza kilka gatunków ropy: Forties, Oseberg, Johan Sverdrup, Troll, Grane, Brent czy Ekofisk.
Jak wyjaśnił dr Bogucki, szukanie kontaktów na północy ma znacznie ze względu na bliskość geograficzną. Ma to znaczenie choćby w kontekście potencjalnych zakłóceń na długich trasach, wynikających choćby z ostatniej blokady Kanału Sueskiego.
- Blokada Kanału Sueskiego i spowodowany nią incydent z tankowcem i statkiem LNG to wyraźne przypomnienie o kruchości globalnych łańcuchów dostaw - stwierdził w komentarzu dla money.pl Łukasz Kurman z DSV Air & Sea. - Tylko na wieść o zablokowaniu kanału przez kontenerowiec Ever Given pierwszego dnia ceny paliw na światowych giełdach wzrosły o ok. 6 proc. - zaznaczył.
Jak przypomina dr Bogucki, kontakty z arabskimi dostawcami ropy polski Orlen ma zabezpieczone choćby poprzez udziały Saudi Armaco i nie zrezygnuje z nich na rzecz kontraktów północnych.
Skąd Orlen sprowadza ropę
Norweski szelf posiada bogate złoża ropy i gazu. W rejonie działają największe spółki energetyczne, w tym również polski Orlen, który posiada tam 98 koncesji.
Orlen zamierza rozszerzyć swoją działalność wydobywczą w tym regionie. Szacunkowe zasoby ropy naftowej wynoszą w tym rejonie 46,6 mln baryłek (tzw. boe - baryłek ekwiwalentu ropy). Orlen planuje rozpocząć wydobycie w 2027 r.
23 sierpnia norweski resort ropy naftowej i energii zamknął listę ofert od firm ubiegających się o nowe koncesje wydobywcze na Morzu Północnym i Morzu Barentsa. Zgłosić się miało 25 firm. Nie ujawniono, czy akces zgłosił również polski Orlen.
Orlen sprowadza ropę nie tylko z Morza Północnego, ale również z Afryki Zachodniej, basenu Morza Śródziemnego, a także Zatoki Perskiej i Meksykańskiej.
Rosyjska ropa wciąż w grze
"Dzięki konsekwentnej dywersyfikacji i silnym międzynarodowym partnerstwom 100 proc. ropy trafiającej do Polski pochodzi z kierunków alternatywnych dla rosyjskiego" - podkreślił prezes Obajtek.
Nie oznacza to jednak, że Grupa Orlen całkowicie zrezygnowała z rosyjskiego surowca. Ropa z tego kierunku wciąż jest sprowadzana przez polski koncern do Czech, gdzie za pośrednictwem Unipetrol jest właścicielem jedynych w tym kraju rafinerii w Kralupach i Litvínovie.
Jak pisaliśmy w money.pl, zakład w Litvínovie wciąż przerabia rosyjską ropę, która dostarczana jest tam południową nitką ropociągu "Przyjaźń". Mało tego, według informacji Reutersa w czerwcu 2023 r. zmuszony był zwiększyć dostawy.
Orlen tłumaczył wówczas, że "istnieją infrastrukturalne ograniczenia, które uniemożliwiają pełne pokrycie czeskiego zapotrzebowania na ropę z innych kierunków niż rosyjski".
W oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych wyjaśniał, że "dostawy są realizowane do Czech i są niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa surowcowo-paliwowego tego kraju". Potwierdził również, że Orlen posiada wyłącznie jeden kontrakt na dostawy rosyjskiej ropy, podpisany jeszcze w 2013 r.
Minister Przemysłu i Handlu Republiki Czeskiej Josef Sikela oświadczył pod koniec sierpnia, że jego kraj nie jest w stanie zaprzestać importu surowców naftowych z Federacji Rosyjskiej.
Odcięcie się od rosyjskiej ropy będzie możliwe dopiero po ukończeniu tzw. projektu TAL+, o którym pisaliśmy w money.pl. Chodzi o rozbudowę ropociągu IKL, magistrali, która pozwoli połączyć Czechy z Transalpejskim Ropociągiem (TAL).
Czeski minister wyjaśnił, że dopiero po znaczącym zwiększeniu przepustowości ropociągu Transalpejskiego możliwa będzie rezygnacja z ropociągu "Przyjaźń", a to oznacza, że Orlen może być zmuszony kupować rosyjską ropę dla czeskiej rafinerii aż do 2025 roku.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl