Sankcje nałożone przez kraje kolacji zachodniej na rosyjski transport morski działają. Dotyczą bowiem ubezpieczeń morskich, bez których armatorzy nie mogą operować, a tych firmy nie chcą udzielać statkom współpracującym z Rosją.
Zachód ma przy tym potężną dźwignię, bo usługi certyfikacji zapewniane są przede wszystkim przez zagraniczne towarzystwa klasyfikacyjne, jak brytyjski Lloyd’s Register of Shipping czy norweski Det Norske Veritas. Teraz dołączają do nich również azjatyckie firmy.
Od początku 2023 roku również trzy duże japońskie towarzystwa ubezpieczeniowe Tokio Marine & Nichido Fire Insurance, Sompo Japan Insurance i Mitsui Sumitomo Insurance przestaną wypłacać odszkodowania za ewentualne szkody wojenne statkom pływającym po wodach Rosji i Ukrainy - poinformował dziennik "Nikkei".
Decyzja została podyktowana przez zagraniczne firmy reasekuracyjne, które odmówiły podjęcia ryzyka związanego z Rosją. Brak ubezpieczenia oznacza, że żegluga po wodach terytorialnych Federacji Rosyjskiej staje się dla większości operatorów zbyt ryzykowna.
Jak podkreśla "Nikkei", pokrycie szkód wojennych nie będzie realizowane nigdzie na rosyjskich wodach – nawet na Dalekim Wschodzie, z dala od wojny toczącej się na Ukrainie.
Jednak decyzja japońskich firm może być kłopotliwa również dla samej Japonii. Oznacza bowiem brak ubezpieczeń dla transportów ze skroplonym gazem ziemnym LNG produkowanym w ramach projektu Sachalin-2. Złoże to pokrywa około 9 proc. zużycia LNG w Japonii.
Japońskie firmy, zgodnie z zaleceniami rządu, nie wycofały się z nacjonalizowanego przez Rosję projektu, tak jak zrobił to choćby amerykański ExxonMobil czy Shell. Jak donosi rosyjski dziennik "Kommersant", w sierpniu dostawy LNG z Rosji do Japonii wzrosły o 211 proc.
Według "Nikkei" trzej japońscy ubezpieczyciele będą negocjować z firmami reasekuracyjnymi po świętach Bożego Narodzenia w sprawie ewentualnego wznowienia ochrony dla transportów z projektu Sachalin-2.