Liczona od początku 2024 r. całkowita (z dywidendami) stopa zwrotu z indeksu S&P 500 w chwili pisania tego komentarza już o niemal 20 punktów procentowych przewyższa analogiczną stopę zwrotu z globalnego indeksu MSCI ACWI ex USA.
Ten drugi benchmark obejmuje wszystkie inne rynki rozwinięte oraz wschodzące (obecnie największe wagi mają w nim: Japonia – 14,2 proc., Wlk. Brytania – 9,3 proc., Kanada – 8,4 proc., Chiny – 7,9 proc. i Francja – 6,8 proc.).
Jeśli spojrzymy na bardziej długoterminowe trendy, okazuje się, że akcje amerykańskie są lepsze również na przestrzeni niemal czterech dekad pokazanych na powyższym wykresie. Gdyby w końcu 1987 r. (tego roku sięgają dane dotyczące wspomnianego globalnego indeksu) zainwestować 100 dolarów w S&P 500, to uwzględniając reinwestycję dywidend, kapitał urósłby do ok. 5400 dolarów w końcówce 2024 r., co daje średnią roczną stopę zwrotu równą ok. 11,4 proc. Taka sama inwestycja w indeks obejmujący resztę giełdowego świata pomnożyłaby kapitał do 866 dolarów, czyli w tempie 6 proc. rocznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy warto inwestować tylko w USA?
Fakt, że akcje amerykańskie są lepsze na długą metę – być może za sprawą innowacyjności i wysokiej konkurencyjności tamtejszej gospodarki – nie pozostawia zatem wątpliwości, ale czy to oznacza, że resztą świata w ogóle nie opłaca się interesować?
To byłby chyba zbyt daleko posunięty wniosek. Nie każdego przecież roku to akcje z USA są górą. W ponad 1/3 wszystkich lat zestawionych na wykresie to reszta świata była lepsza niż USA. Zdarzyło się też, że akcje amerykańskie przegrywały przez sześć lat z rzędu (2002-2007).
Z tych względów nie warto całkiem rezygnować z akcji z rynków poza USA w portfelu inwestycyjnym. Ale jaka powinna być ich waga? Możemy sięgnąć do książkowej teorii i zbudować na podstawie danych historycznych tzw. portfel o najniższej zmienności (ang. MVP).
Okazuje się, że chwiejność wyników inwestycyjnych można na długą metę zminimalizować, dodając do akcji amerykańskich 31 procent akcji z innych rynków. Taka konstrukcja pozwala spać spokojniej, bo przecież nie w każdym roku Wall Street będzie miała przewagę nad resztą świata, tak jak to było w tym i zeszłym roku.
Tomasz Hońdo, Starszy Ekonomista Quercus TFI S.A.