O 3,1 proc. spadł w poniedziałek na giełdzie w Warszawie indeks WIG Banki, oddając resztę zanotowanych od początku roku zysków - informuje dziennik.
Upadek SVB. Czy europejskie banki również zagrożone?
Warszawska giełda nie jest jednak odosobniona, bo fala paniki rozlała się po całej Europie. Spadają wyceny całego sektora finansowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jak wynika z raportów, które przeanalizowała agencja Bloomberg, ryzyko dla sektora na Starym Kontynencie jest ograniczone, choć przykładowo specjaliści JPMorgana oceniają, że dużo bardziej krytycznie będą mu się przyglądali zarówno inwestorzy, jak i regulatorzy - informuje "Rzeczypospolita".
"SVB nie jest dla europejskich banków kanarkiem w kopalni, bo jego model biznesowy był nietypowy. Nie jest jednak też burzą w szklance wody, bo ta sytuacja rzuca światło na niezrealizowane straty na obligacyjnych portfelach banków" – oceniają w nocie do klientów analitycy banku Jefferies, krórą cytuje dziennik.
Jak zauważa z kolei Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl, model biznesowy SBV "został stworzony w erze zerowych stóp procentowych i nie przetrwał próby agresywnego zacieśniania polityki pieniężnej".
Zdaniem ekspertów europejskie banki różnią się od SVB, bo mają bardziej zróżnicowane i płynne źródła finansowania.
Największe bankructwo banku od lat
Upadek kalifornijskiego Silicon Valley Bank to największe bankructwo amerykańskiego banku od 2008 r. - gdy zbankrutował Washington Mutual - i drugi co do wielkości taki przypadek w historii.
W chwili swojego upadku SVB posiadał ponad 200 miliardów dolarów aktywów. Jeszcze w czwartek, zanim kurs akcji spadł aż o ponad 60 proc. jednego dnia, był wyceniany na 15 mld dolarów. Dla porównania największy polski bank PKO BP warszawska giełda wycenia na niecałe 8 mld dolarów.
Jak podkreślają eksperci, prawdopodobnie SVB stał się ofiarą w dużym stopniu uzasadnionej paniki swoich klientów. Ci rzucili się do wypłacania pieniędzy, gdy SVB w czwartek poinformował, że musiał zaksięgować dwa miliardy dolarów straty i aby je pokryć, wyemituje nowe pakiety akcji.
Sillicon Valley Bank nie był typowym bankiem, bo jego klientami były głównie startupy z kalifornijskiej Doliny Krzemowej. To bardzo bogaci klienci, których środki w dużej mierze (aż 87 proc.) były nieobjęte federalnymi gwarancjami dla depozytów, które ubezpieczają środki do 250 tys. dolarów.