Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Zamorskie skrytki Putina nie wystarczą. Rosja "topi się" we własnej ropie

Podziel się:

Jest wreszcie zgoda państw Unii na obłożenie embargiem rosyjskiej ropy. To poważny cios dla Moskwy, która będzie musiała znaleźć zbyt na 174 mln baryłek. Tymczasem nie zadbała o ich magazynowanie. – To nigdy nie było zakładane – mówi w rozmowie z money.pl dr Przemysław Zaleski, ekspert z Fundacji Pułaskiego. Dotychczasowe próby zabezpieczenia surowca za granicą to za mało. Rosja dławi się własną produkcją.

Zamorskie skrytki Putina nie wystarczą. Rosja "topi się" we własnej ropie
Rosja szuka możliwości zmagazynowania swojej ropy. Przerwać wydobycia nie może, a sama zdolności magazynowania ma bardzo ograniczone (East News, Associated Press, Host Photo Agency, Pool Tass)

Przywódcom państw Unii Europejskiej udało się dojść do porozumienia w kwestii szóstego pakietu sankcji. Jest zgoda na europejskie embargo na rosyjską ropę. Do końca 2022 r. wstrzymany zostanie import ponad 90 proc. rosyjskiej ropy.

– Oznacza to, że kraje nakładające embargo przestaną odbierać 174 mln baryłek ropy rocznie, z którą Rosja zostanie – mówi w rozmowie z money.pl dr Przemysław Zaleski, ekspert z Fundacji Pułaskiego.

– Możliwości magazynowania ropy nigdy nie były zakładane. Produkcja szła bezpośrednio do odbiorców, przewożona pociągami do tłoczni i dalej była transportowana ropociągami na Zachód. Rosja nie jest do tego przygotowana – dodaje nasz rozmówca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - relacja 2 dzień

Jak tłumaczy, największy rosyjski terminal naftowy w Petersburgu ma 37 zbiorników o pojemności 400 tys. ton.  To daje zaledwie 14,8 mln ton zmagazynowanego surowca  mówi Zaleski.

To pewne: Rosja znalazła się w trudnej sytuacji.

– Według doniesień agencji Reutera możliwości składowania ropy w Rosji przez spółkę Transnieft kończyły się już marcu. Mowa była wówczas o 97 mln baryłek, czyli około 13 mln ton czystej ropy. Po serii pożarów magazynów w kwietniu tego roku skurczyły się one jeszcze bardziej – mówi w rozmowie z money.pl Maciej Miniszewski, starszy analityk z zespołu klimatu i energii w Polskim Instytucie Ekonomicznym.

"Skrytki" Putina. Gdzie może próbować "upchnąć" ropę?

Rosjanie, przygotowując się do zapowiadanego odcięcia się Europy od ich surowca, szukają również możliwości ulokowania swojej ropy za granicą. Jak tłumaczy Grzegorz Kuczyński, dyrektor Programu Eurazja w Warsaw Institute, Rosja nie chce i specjalnie nie może sobie pozwolić na cięcia w wydobyciu. Oznacza to bowiem poważne koszty.

– Znaczna część rosyjskiej ropy wydobywana jest z głębokich pokładów syberyjskich szybów. To często przestarzała infrastruktura, a surowiec jest silnie zawodniony. Wydobycie musi być ciągłe. Wszelkie wstrzymanie prac oznacza ryzyko zanieczyszczenia surowca, a nawet zamarznięcia szybów wiertni - wyjaśnia Kuczyński. – Ponowne uruchomienie, jeśli w ogóle będzie możliwe, będzie łączyć się z poważnymi kosztami – dodaje.

A kilkumiesięczne wstrzymanie prac wydobywczych zwiększa ryzyko awarii urządzeń. – Rosja polega na technologiach zachodnich, a te obarczone są obecnie zakazem sprzedaży. To może oznaczać paraliż konkretnych złóż – mówi Przemysław Zaleski.

Dlatego też Putin nie wstrzyma produkcji. Już prędzej będzie wylewał wydobytą ropę, ryzykując katastrofę ekologiczną, niż narazi się na wyłączenie pól wydobywczych.

To już się rzekomo dzieje. Część ropy zwyczajnie trafiać ma do tajgi zamiast do rafinerii – mówi Maciej Miniszewski z PIE.

– Stąd też pewnym rozwiązaniem, choć niezwykle ograniczonym, jest skorzystanie z magazynów udostępnianych przez inne kraje – zaznacza Grzegorz Kuczyński.

Już w tej chwili Rosja korzystać ma z magazynów ropy w RPA, gdzie do portu Saldanha Bay surowiec został przetransportowany drogą morską w maju. Jak wynika z informacji platformy frachtowej FreightWaves, to niejedyna "skrytka", którą Putin mógłby wykorzystać do "upchnięcia" niechcianego surowca. Podobną rolę mogłyby spełniać na przykład magazyny portowe na Karaibach, jak choćby wielki wenezuelski port naftowy Maracaibo.

Nie byłby to pierwszy raz, kiedy Rosja wykorzystuje zamorską infrastrukturę dla zmagazynowania swojej ropy. Robiła to już w czasie poprzednich kryzysów na rynkach ropy w 2009 r. oraz w 2015 r. – przypomina analityk PIE Maciej Miniszewski.

Jednak podstawowym problemem jest skala i możliwości składowania ropy. – W stosunku do wielkości produkcji liczonej na 3,65 mld baryłek rocznie, więc około 470 mln ton surowca, magazyny to kropla w morzu. Aby zmagazynować całą nadprodukcję, trzeba by pokryć magazynami np. całą Dominikanę, a i to mogłoby się okazać za mało – tłumaczy money.pl Przemysław Zaleski.

Jego zdaniem Putin do magazynowania ropy mógłby wykorzystać jeszcze ropociągi, infrastrukturę przy polach wydobywczych oraz 65 własnych tankowców, tym jednak – jak podkreśla Zaleski – zupełnie zabiłby możliwości handlu.

Rosja pilnie szuka rynków zbytu

Najlepszą opcją dla Rosji byłaby sprzedaż surowca innym krajom. W tym kontekście wymienia się najczęściej Chiny oraz Indie.

Chiny już kupują rosyjską ropę za bezcen. Mówi się nawet o 45-procentowej przecenie. – Chiny chcą zwiększyć swoje rezerwy, ale nawet jeśli podwoiłyby import z Rosji, to maksymalnie przyjęłyby połowę tego, co szło do Europy. Poza tym większość surowca musiałaby być dostarczana drogą morską. Wysokie koszty frachtu, lockdowny i mniejsze zużycie, a co za tym idzie ograniczone możliwości magazynowe, a także dyskontowa cena powodują, że nie będzie to wielki interes dla Rosji – ocenia Miniszewski.

wykres dla: oil.fx

Poza tym Państwo Środka dba o dywersyfikację dostaw i pilnuje, aby specjalnie nie narazić się na sankcje wtórne. Coraz bardziej zwiększa dostawy z Arabii Saudyjskiej kosztem Moskwy.

Indie z kolei to trzeci największy importer ropy naftowej na świecie. Jest niemal w całości zależny od zewnętrznych dostawców – sprowadza do kraju aż 85 proc. tego surowca. Jak pisaliśmy w money.pl, korzystna umowa na dostawy z desperacko poszukującej rynku zbytu Rosji jest na rękę Indiom, które sukcesywnie zwiększają import rosyjskiej ropy, mimo że – jak podawał Bloomberg – w 2021 r. zakupiły zaledwie ok. 12 mln baryłek ropy z Rosji.

Tymczasem indyjski "The Economic Times" donosi, że państwowe rafinerie tylko od początku inwazji na Ukrainę kupiły 15 mln baryłek rosyjskiej ropy. Za dostawy płacą w dolarach.

Mimo szumnych zapowiedzi Kremla o przekierowaniu całego wolumenu odrzuconego przez UE surowca na kierunek wschodni, eksperci, z którymi rozmawiał money.pl, wprost mówią, że Rosja nie ma możliwości szybkiego "przełożenia wajchy".

Na przeszkodzie staje bowiem brak rozwiniętej infrastruktury rurociągowej ze złóż zaopatrujących Zachód, jak również możliwości konsumpcji tego surowca przez kraje Azji.

Chiny i południowo-wschodnia Azja to około 84 mln baryłek i raczej już więcej nie kupią – mówi Przemysław Zaleski. – Moim zdaniem będzie im ciężko zmagazynować tę ropę do Indii, Pakistanu, Wenezueli czy Chin. Te rynki mają też swoją pojemność – podkreśla.

Jednak kluczowym elementem jest czas.

Im późniejsze decyzje o sankcjach, tym Rosja ma więcej czasu na znalezienie rozwiązania impasu – zaznacza Miniszewski.

A Moskwa nie próżnuje. Jak pisaliśmy w money.pl, toczą się rozmowy z kolejnymi krajami, chętnymi na tańszą ropę z Rosji. Zainteresowani ropą i gazem Putina są Talibowie, tankowiec zamówiła ostatnio Sri Lanka, a wiele krajów, także sojuszniczych wobec Zachodu, Putin wciąż ma w portfelu.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl