Joanna Pandera, prezes Forum Energii w rozmowie z serwisem 300gospdoarka.pl przyznaje, że sytuacja jest obecnie trudna.
To będzie ciężka zima
- Jesteśmy świadkami wielkiego sporu wewnątrz rządu oraz w spółkach. Strukturalne problemy, o których wiemy od lat, np. brak transparentności w zawieraniu kontraktów i dystrybucji paliw, brak wsparcia dla najuboższych, spalanie węgla w gospodarstwach domowych – uderza w społeczeństwo z dużą siłą. Rząd, zamiast zacząć je rozwiązywać, jeszcze dolewa oliwy do ognia, tworząc gigantyczne, największe w historii systemy wsparcia, które nie stworzą realnej zmiany — przekonuje w rozmowie z serwisem Joanna Pandera.
Ekspertka zwraca uwagę, chociażby o braku szczegółowych informacji dotyczących zakontraktowania Baltic Pipe. Podkreśla także, że nie tylko problemem jest brak surowców, ale także ich cena.
- To jest największy kryzys energetyczny w naszej historii, który potrwa co najmniej 3 lata — mówi Pandera dla 300gospodarki.pl Podkreśla, że nie tylko indywidualni odbiorcy będą mieli problem. Przemysł, według niej, może znaleźć się w jeszcze większych taraptach.
Według niej czas teraz na oszczędzanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kryzys w przemyśle już widać
Przez ceny gazu, które poszybowały w górę, należąca do PKN Orlen włocławska spółka Anwil podjęła we wtorek decyzję o tymczasowym wstrzymaniu produkcji nawozów azotowych. Należące do Grupy Azoty Zakłady Azotowe Puławy ograniczyły produkcję amoniaku, a wcześniej całkowicie wstrzymały produkcję melaminy.
We wtorek cena gazu na unijnym rynku osiągnęła rekordowy poziom - 291 euro za magawatogodzinę. Cena gazu jest obecnie 15 razy wyższa niż normalnie o tej porze roku
Podwyżki cen gazu podsycają obawy, że Rosja odetnie dostawy do gazociągu Nord Stream 1. Rosyjski koncern gazowy Gazprom zapowiedział, że dostawy gazu do NS1 zostaną wstrzymane na trzy dni od 31 sierpnia, aby umożliwić prace konserwacyjne. Istnieje obawa, że dostawy do gazociągu zostaną odcięte na dłużej, co zagroziłoby bezpieczeństwu dostaw gazu w Europie.
Gazprom od wielu tygodni eksploatuje gazociąg na poziomie zaledwie około jednej piątej maksymalnej przepustowości. Przywódcy europejscy twierdzą, że ograniczenie dostaw gazu jest motywowane politycznie i jest reakcją na sankcje UE i innych krajów europejskich wobec Rosji.