Od ogłoszenia inicjatywy ustawodawczej w sprawie skrócenia tygodnia pracy w Polsce z 40 do 35 godzin minęły już niemal dwa miesiące. Politycy Lewicy we wrześniu przekonywali, że zmiana jest konieczna, gdyż po pierwsze Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych narodów na świecie, a po drugie obecny, 8-godzinny system pracy ustanowiono ponad 100 lat temu i nie przystaje on do dzisiejszych realiów.
Projekt utknął w "zamrażarce"
Propozycja Lewicy jednak nadal nie otrzymała nawet numeru druku sejmowego. To formalny pierwszy krok do tego, by posłowie rozpoczęli pracę nad projektem ustawy. W rozmowie z money.pl Adrian Zandberg, jeden z autorów inicjatywy, przyznaje, że choć zmiany w zakresie godzin pracy są konieczne, to nie ma woli obozu rządzącego, by podjąć debatę w tym kierunku.
Widzę raczej próbę przemilczenia tematu. Dla Prawa i Sprawiedliwości to oczywiście bardzo niewygodne, że proponujemy propracownicze, prospołeczne zmiany. Woleliby pewnie mieć w opozycji samych neoliberałów i rzeczników wielkich korporacji. Ale tak nie będzie – zapewnia nas poseł partii Razem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na dowód swojej tezy przywołuje słowa wiceministra finansów Artura Sobonia. W połowie października polityk w rozmowie z Polskim Radiem podkreślił, że na ten moment nie ma tematu skrócenia tygodnia pracy.
– To jest przykład idealnego oderwania od rzeczywistości. Polska gospodarka potrzebuje dzisiaj podniesienia produktywności, poniesienia innowacyjności, podniesienia wydajności. Potrzebujemy nadrabiać ten czas, który nam ukradziono po drugiej wojnie światowej, tak abyśmy byli społeczeństwem coraz bogatszym, społeczeństwem coraz silniejszym – także gospodarczo, także demograficznie, militarnie, kulturowo, tożsamościowo – tłumaczył wiceszef MF na antenie rozgłośni, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Adrian Zandberg przyznaje też, że choć zgodnie z dobrym obyczajem każdy projekt ustawy powinien być poddany pod głosowanie, to nie spodziewa się, by marszałek Sejmu wyjęła z sejmowej "zamrażarki" ten dotyczący skrócenia godzin pracy. – My w sprawie skrócenia czasu pracy będziemy konsekwentni. Jeśli Razem nie uda się wprowadzić zmian w tym parlamencie, to będziemy o to zabiegać w kolejnym – zapowiada poseł w rozmowie z money.pl.
Zapytaliśmy Centrum Informacyjne Sejmu o to, kiedy i czy w ogóle zostaną podjęte prace nad projektem ustawy. CIS w odpowiedzi podkreśla, że można to zrobić po realizacji czynności regulaminowych związanych ze składaniem dokumentu na ręce Marszałka Sejmu.
Ponadto w przypadku poselskich projektów ustaw, w stosunku do których nie przeprowadzono konsultacji, są one kierowane do konsultacji przed skierowaniem do pierwszego czytania, co może wydłużać czas oczekiwania na nadanie numeru druku – tłumaczy CIS w odpowiedzi na pytania money.pl.
Kilka pomysłów skrócenia godzin pracy
Poseł Razem zapewnia, że on i jego koleżanki oraz koledzy z partii pracują nad znalezieniem poparcia dla swojego pomysłu ponad politycznymi podziałami. Wylicza, że mają w tej sprawie poparcie związków zawodowych, w tym OPZZ, Konfederacji Pracy oraz pozostałych ugrupowań tworzących Nową Lewicę. Pozytywne sygnały wysyłają też posłowie związani z "Solidarnością".
Kropla drąży skałę. Uwierzyłby pan kilka lat temu, że członkowie PO zaczną się w tej sprawie łamać? A jednak nawet i tam dziś nieśmiało przebąkują, że jednak Razem miało w tej sprawie rację – stwierdza Adrian Zandberg.
Nawiązuje w ten sposób do deklaracji Donalda Tuska, który w lipcu zapowiedział, że po wygranych wyborach przez Koalicję Obywatelską jego formacja wprowadzi pilotaż skróconego tygodnia pracy. To jednak spora różnica w porównaniu z pomysłem Lewicy, gdyż propozycja KO ma objąć tylko część branż, a nie wszystkich pracujących, jak chciałoby tego Razem.
W rozmowie z money.pl Izabela Leszczyna z Platformy Obywatelskiej przyznaje, że jej partia prowadzi obecnie konsultacje dotyczące wpływu skróconego tygodnia pracy na wydajność pracowników. Mają one na celu wyłonienie tych branż, w których wprowadzenie takiego rozwiązania byłoby możliwe. – W związku z tym trudno nam popierać inny projekt dotyczący podobnej materii, skoro mamy swój pomysł. Tym bardziej że każde takie rozwiązanie wymaga konsultacji z pracodawcami i związkami zawodowymi, ale nie wykluczamy naszego poparcia – mówi nam posłanka.
Przy tego typu rozwiązaniach zaznaczamy jedno: wydajność pracy nie może spaść. Inaczej za skrócenie czasu pracy zapłacą pracodawcy, którzy będą musieli zrekompensować to sobie w cenach towarów i usług. Utrzymanie wydajności to podstawowy warunek do tego, żeby można wprowadzać projekty skracające czas pracy – zastrzega Izabela Leszczyna.
Inne formacje opozycyjne nie kwapią się do poparcia tej inicjatywy
Jak zatem na poparcie tego projektu zapatrują się inne partie? Adrian Zandberg przypomina, że kilka lat temu jego formacja i Polskie Stronnictwo Ludowe porozumiały się w kwestii skrócenia godzin pracy dla rodziców małych dzieci, co zresztą było pomysłem ludowców. Tym razem jednak niekoniecznie PSL poparłoby pomysł partii Razem.
– Osobiście nie jestem przekonany do tego typu rozwiązania, szczególnie w momencie, w jakim znajduje się dzisiaj nasza gospodarka i rynek pracy. Uważam, że raczej powinniśmy zaczekać z wprowadzaniem tego typu rozwiązań. Oczywiście potrzeba wspierać i rozwijać rynek pracy, ale niekoniecznie eksperymentami – mówi money.pl Krzysztof Paszyk z Koalicji Polskiej.
Zaznacza przy tym, że jeżeli jest wola ze strony prywatnych podmiotów, by przeprowadzić pilotaże lub badania w zakresie skrócenia godzin pracy, to oczywiście "nikt im tego nie zabroni". Nie jest jednak entuzjastą "urządzania całego kraju tego typu przepisami", choć zastrzega, że mówi w swoim imieniu, a nie całej formacji.
Politycy Polski 2050 również uważają, że obecny czas nie sprzyja wprowadzaniu tego typu rozwiązań. – Jesteśmy dużymi zwolennikami pracy zdalnej, udogodnień dla młodych rodziców – jest cały szereg rozwiązań, nad którymi warto się pochylić. Natomiast musimy mieć świadomość, że skrócenie czasu pracy wpłynie na wydajność tylko w wybranych grupach zawodowych. Wprowadzenie takich zmian w tym momencie mogłoby raczej doprowadzić do dalszego rozwarstwienia w społeczeństwie – mówi money.pl Paulina Hennig-Kloska.
Jesteśmy w takim momencie, że ludzie zastanawiają się, jak za ten sam czas pracy zarobić więcej, żeby dogonić inflację, a nie jak pracować mniej. Musimy doprowadzić do tego, żeby ludzie, pracując osiem godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu, mogli zarabiać godne pieniądze, które im pozwolą na pokrycie podstawowych rachunków. A obecnie coraz większa grupa pracujących bierze drugi etat, by przeżyć – stwierdza posłanka Polski 2050.
Pierwsze oddolne inicjatywy już trwają
Świat jednak powoli już przygotowuje się do rewolucji na rynku pracy. W 2019 r. media obiegła informacja o pilotażowym programie czterodniowego tygodnia pracy w japońskiej filii Microsoftu, która przyczyniła się do zwiększenia wydajności o 40 proc. i zmniejszenia kosztów pracy ponoszonych przez koncern.
Pierwsze podejścia do skrócenia czasu pracy widać też na polskim rynku. W money.pl opisywaliśmy programy wdrażane przez firmy: Nobze, Monday Group, Kava360 oraz A4BEE.
Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.