Na braki w ustawie zwraca uwagę "Gazeta Wyborcza".
– Do tej pory premier i minister pracy zapewniali, że osoby niepełnosprawne zasługują na pomoc i oni im tę pomoc dają. Teraz się okazuje, że ustawa jest tak sprytnie napisana, że w końcu wszyscy przestaną spełniać kryteria i stracą pieniądze: jedni już po pól roku, inni po roku lub dwóch – mówi "GW" dr Łukasz Wacławik, specjalista od ubezpieczeń społecznych.
Jak to możliwe? Winna jest waloryzacja i rosnące pensje Polaków. To właśnie z tego powodu coraz więcej niepełnosprawnych po prostu nie będzie spełniało kryterium dochodowego. To pozostanie bowiem niezwaloryzowane.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Przypomnijmy, że według ustawy pieniądze będą należały się wszystkim, którzy miesięcznie zarabiają mniej niż 1100 zł. Oni otrzymają wsparcie w pełnej wysokości, a więc 500 zł.
Ci, którzy zarabiają więcej, otrzymają wyrównanie do 1600 zł netto. Jeśli więc ktoś pobiera rentę w wysokości 1300 zł, to zamiast 500 zł otrzyma od państwa 300 zł. I tak dalej.
Ale w marcu czeka nas kolejna waloryzacja rent i emerytur. To oznacza, że dochody Polaków wzrosną, a wysokość dodatku automatycznie zmaleje. Progi pozostaną przecież bez zmian. Ta sama osoba otrzyma więc już nie 300 zł dodatku, ale na przykład 250. A za rok-dwa może je nawet całkiem stracić.
W podobny sposób może działać wzrost płacy minimalnej. Ta bowiem z 2250 zł ma urosnąć do 2450, a być może nawet do 2500 zł. Dla większych rodzin może to skutkować utratą świadczenia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl