Fani słowackich Tatr i tamtejszej basenowej mekki nie mogą się już doczekać otwarcia granic naszych południowych sąsiadów. Słowacy nie umieścili nas jednak na liście państw dla siebie bezpiecznych i ogłosili, że Polaków jeszcze nie wpuszczają.
Komunikat ten pojawił się tuż przed długim weekendem 10 czerwca. Nadzieja wśród turystów odżyła po medialnych doniesieniach.
"Granica Słowacji jednak jest otwarta. Przy wjeździe na 48 godzin obywatele Polski nie muszą posiadać aktualnego wyniku testu na obecność koronawirusa" - donosił w weekend "Żywiec info".
Zgodnie z tą informacją, jeśli Polacy przekroczą ten czas, muszą posiadać test na koronawirusa z negatywnym wynikiem. Brak takiego testu może skutkować mandatem w wysokości do 1600 euro, czyli ponad 7 tys. zł.
150 telefonów do 11
Jak sprawdziliśmy, najprawdopodobniej pierwszy tę informację podał "Tygodnik Podhalański", a potem również podchwyciły ją inne media, także ogólnopolskie. Postanowiliśmy zweryfikować, czy rzeczywiście na tych specjalnych warunkach wpuszczą nas na Słowację.
Jak się okazało, ambasada RP w Bratysławie wprost nie nadąża z udzielaniem odpowiedzi na ten temat. Trudno się tam dodzwonić, a jedynie nieformalnie udaje nam się uzyskać informacje, że to nieprawda.
- Odebrałam ze 150 telefonów do 11, już boli mnie gardło. To nieprawda, ale proszę dzwonić do sekretariatu, tam powinni pomóc. Ja nie mogę oficjalnie udzielać takich informacji - słyszę w wydziale konsularnym polskiej ambasady.
Podwyżki cen hamują. Inflacja poniżej 3 procent
Z sekretariatem próbowałem się skontaktować kilkadziesiąt razy, niestety bezskutecznie. Informacje dementuje również nieoficjalnie słowacki konsulat w Krakowie. Okazuje się, że te 48 godzin dotyczy Słowaków wjeżdżających do Polski. Jeśli wrócą do swojej ojczyzny w tym czasie, to nie będą musieli przechodzić kwarantanny i robić testów na Covid-19.
"Niebezpieczny kraj - Polska"
Informację potwierdza również słowacki MSZ. Niestety ze względu na polskie statystyki zachorowań Polska nie trafiła na słowacką listę "bezpiecznych krajów" z epidemiologicznego punktu widzenia. Są na niej m.in. Bułgaria, Dania, Węgry, Norwegia, Niemcy, Austria. W sumie 19 krajów europejskich, ale Polski próżno tam szukać.
Jak z kolei informuje polski MSZ, tylko nieliczni Polacy mogą przekraczać słowacką granicę. Do wyjątków należą: współmałżonek obywatela słowackiego lub też jego małoletnie dziecko, Polacy posiadający prawo stałego lub czasowego pobytu na Słowacji oraz osoby pracujące w strefie przygranicznej do 30 km.
Szlabany zostaną uniesione również dla zdających egzaminy na uczelniach i oczywiście kierowców zawodowych. Jednak zwykły Kowalski nawet z tranzytem przez ten kraj będzie miał problem.
8 godzin na przejazd
Jak się dowiedzieliśmy, nie pojedziemy przez Słowację np. do Chorwacji. Nawet w przypadku tranzytu z Polski przez Słowację do innego kraju UE, w którym ten konkretny Polak mieszka na stałe, konieczna jest zgoda MSW w Bratysławie.
Z kolei wracający do Polski mogą przejechać tranzytem przez terytorium Republiki Słowackiej bez uzyskiwania wcześniejszej zgody. Czas takiego przejazdu jest jednak ograniczony do 8 godzin.
Słowackie władze zapowiadają, że przepisy te mogą ulec zmianie wraz z napływem świeżych danych o liczbie zachorowań w naszym kraju. Trudno powiedzieć jednak, kiedy do tego dojdzie.
Biuro turystyczne z Krakowa specjalizujące się w rezerwacjach noclegów wycieczek i wczasów po słowackiej stronie patrzy w przyszłość optymistycznie.
Zalecana ostrożność
- Od 1 lipca wjedziemy już normalnie. Mamy od tego terminu już mnóstwo rezerwacji w Wysokich Tatrach i w popularnym parku wodnym - przekonuje miły głos w słuchawce. A co się stanie, kiedy 1 lipca Słowacy jednak szlabanów nie podniosą?
- Wtedy będziemy anulować i oddawać pieniądze, ale "z automatu", nie w terminie przewidzianych obecnie 180 dni. W miarę możliwości będziemy też proponować zmiany terminów - zapewnia konsultantka. Czy to jednak rzeczywiście dobry pomysł, by tak grać va banque?
- W Izbie nie zastanawiamy się nad każdym państwem z osobna. Czekamy na pewne informacje. W tej chwili odradzałabym zakup wakacji w Słowacji, skoro na dziś nas tam nie wpuszczają - mówi Barbara Zabieglik z Dolnośląskiej Izby Turystycznej.
Nasza rozmówczyni nie wyklucza jednak, że organizator wycieczki bezpośrednio współpracujący ze słowackim operatorem może zagwarantować specjalne warunki zwrotu zaliczek.
- Z całą pewnością nie może tego jednak zagwarantować agent sprzedający cudze imprezy. Rozumiem, że wszyscy chcą wierzyć, że wszystko się szybko wyprostuje i będziemy podróżować jak dawniej, warto jednak ostrożnie podchodzić do tego, co przed nami - dodaje Zabieglik.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie