Pismo z decyzją dyrekcji Specjalistycznego Miejskiego Szpitala w Toruniu pojawiło się na platformie X. Czytamy w nim, że "w związku z prawem pacjenta do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej realizacja tego prawa jest możliwa po zgłoszeniu do pielęgniarki oddziałowej". Za dodatkową opiekę trzeba zapłacić 80 zł za godzinę.
Kontrowersje budzi zakres czynności, które wchodzą w skład usługi. Na liście są: pomoc w zaspokajaniu potrzeb fizjologicznych, toaleta ciała, toaleta przeciwodleżynowa, karmienie i pojenie, monitorowanie czynności życiowych i obserwacja pacjenta, mobilizowanie do podejmowania aktywności fizycznej i psychicznej zgodnej ze stanem pacjenta, czuwanie nad bezpieczeństwem, zapewnienie optymalnych warunków komfortu psychicznego i fizycznego w czasie pobytu w szpitalu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakub Kosikowski, lekarz z Lublina, zwraca uwagę, że "zakres czynności to to, co powinno być w ramach NFZ".
Tak sobie myślę, czy my tym samym właśnie nie odpalamy NFZ dwóch prędkości - zastanawia się.
Nie brakuje głosów oburzonych internautów:
"Dobra, fajnie. To kiedy obniżymy składkę zdrowotną?" - pyta pan Bartek. "A jak ktoś nie płaci, to tych czynności nikt nie wykona?" - zastanawia się pani Agnieszka.
"Nie zapłacisz 80 zł na godzinę, nie będziemy monitorować twoich czynności życiowych. Przecież to jest skandal!" - pisze dziennikarz Marek Poniedziałek.
"Ciekawe czy usługodawczynie wystawiają paragon i oczywiście odprowadzają podatki?" - pyta publicysta Stanisław M. Stanuch
Szpital: pacjent ma prawo do dodatkowej opieki
Eryk Milarski, rzecznik toruńskiego szpitala, powołuje się na ustawę o prawach pacjenta.
- Zgodnie z przepisami pacjent ma prawo do dodatkowej opieki pielęgniarskiej, która wykracza poza opiekę zdrowotną - wyjaśnia w rozmowie z money.pl. - Jeśli rodzina pacjenta uważa, że taka dodatkowa pomoc jest potrzebna, może z niej skorzystać i my mamy obowiązek o tym informować. Ważne jest to, że usługa nie jest świadczona przez pielęgniarki, które są na dyżurach w szpitalu. Zgłaszają się do niej pielęgniarki, które np. w danym dniu mają wolne - dodaje.
Dorota Ronek, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych, zwraca uwagę na paradoks w przepisach.
- Z jednej strony ustawa o prawach pacjenta daje prawo do dodatkowej opieki pielęgniarki, za którą trzeba zapłacić, z drugiej - publiczny szpital nie może prowadzić działalności komercyjnej - mówi w rozmowie z money.pl. - Mamy w Polsce do czynienia z nierównym traktowaniem podmiotów publicznych i prywatnych. Oba są finansowe z publicznych pieniędzy, ale tylko prywatne mogą prowadzić działalność komercyjną.
Dodaje, że szpital ma obowiązek świadczyć opiekę adekwatną, odpowiednią do stanu pacjenta. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że każdy pacjent to indywidualny przypadek, trudno tu o sformułowanie ogólnych zasad.
- Korzystanie z dodatkowych usług w szpitalach publicznych to jednak rzadkość - przyznaje Ronek. - Pacjenci wychodzą z założenia, że w ramach opłacanej składki zdrowotnej powinni otrzymać wszystkie należne świadczenia - zaznacza.
O komentarz poprosiliśmy także Ministerstwo Zdrowia. Czekamy na odpowiedź. Rzecznik Praw Pacjenta zapowiada, że "niezwłoczne" wyjaśnienie sprawy.
Pielęgniarki: jesteśmy oszukiwane od lat
Pielęgniarki i położne apelują do premiera, aby koalicja rządowa na poważnie zajęła się zgłoszonym przez nie projektem ustawy o wynagrodzeniach pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
"Kolejne rządy nie zwracały uwagi na nasze apele i monity. Doprowadziło to do dramatycznej sytuacji w ochronie zdrowia związanej z brakiem pielęgniarek i położnych i zjawiskiem tzw. dziury pokoleniowej" - przekonują pielęgniarki i położne, podkreślając, że są "oszukiwane od lat" - alarmują w liście do premiera Donalda Tuska pielęgniarki i położne z Komitetu inicjatywy ustawodawczej. Dodają, że są "oszukiwane od lat".
Katarzyna Kalus, dziennikarka money.pl