Telepajęczarze to osoby, które mają telewizory, ale ich nie zarejestrowały i nie płacą abonamentu - a ten jest obowiązkowy.
Gdy telepajęczarz wpadnie, musi liczyć się z karą wynoszącą równowartość aż 30 abonamentów. W tej chwili to dokładnie 681 zł (połowa kwoty trafia na konto Poczty Polskiej, połowa do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, czyli na media publiczne).
Od 2003 roku telepajęczarze zapłacili blisko 39 mln zł kar. Wpadło w sumie ponad 60 tys. osób. Jak wynika z informacji money.pl, kontrolerzy nie zwalniają tempa. Jest wręcz przeciwnie, a rok 2019 może być rekordowy. Jak pisaliśmy na początku roku - od stycznia do marca kary dostało blisko 3,5 tys. osób. W tej chwili na liczniku jest już około 9,5 tys. złapanych telepajęczarzy.
Od kwietnia do sierpnia kary za niezarejestrowany odbiornik powędrowały do następnych 6 tys. osób.
Jak dowiaduje się money.pl, w sumie zainkasowane opłaty za używanie niezarejestrowanych odbiorników wynoszą około 6,5 mln zł. Tyle do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przekazuje Poczta Polska.
Od stycznia do sierpnia Polacy zapłacili 543 mln za abonament, 4,9 mln zł odsetek za spóźnioną wpłatę abonamentu oraz 6,5 mln zł kar za używanie niezarejestrowanego odbiornika. W sumie 554 mln zł.
Kontrole błyskawiczne
Jak wynika z szacunków money.pl, jeżeli kontrolerzy utrzymają takie tempo pracy przez kolejne miesiące, to w sumie kary pod koniec roku warte będą blisko 10 mln zł. Ukaranych będzie blisko 14 tys. osób. A do takiego wyniku w ciągu ostatnich 15 lat nie udało się dojść jeszcze ani razu. Dotychczas najbardziej kasowy był rok 2014, gdy blisko 10 tys. osób musiało wyciągnąć po 579 zł (abonament był niższy) - czyli w sumie 7,6 mln zł.
W całym ubiegłym roku kontrolerom udało się upolować 5,7 mln zł. W 2018 roku udało się złapać ponad 8300 takich osób. To pokazuje, że 2019 i tak jest już lepszy.
Na dobrą sprawę wpływy z tytułu kar zaczęły się w 2012 roku. Wcześniej - od 2005 do 2011 roku Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i Poczta Polska nie łapały nikogo. Media publiczne nie miały z tego tytułu żadnych zysków.
Jak wynika z analizy money.pl, pod względem kar województwa nie są sobie równe. Mieszkańcy niektórych regionów zdecydowanie częściej płacili. Są i takie miejsca, gdzie kontrolerzy złapali tylko garstkę osób.
Najwięcej kar dostali mieszkańcy województwa pomorskiego. Ukaranych tutaj według naszych szacunków było 1932 osób. W sumie zapłacili 1,3 mln zł kar. Drugim województwem z największą liczbą złapanych telepajęczarzy jest woj. śląskie. Kontrolerzy złapali 1738 osób. Kary wyniosły 1,1 mln zł. Co ciekawe, podium zamyka województwo zachodnio-pomorskie, a nie najbardziej ludne mazowieckie. Mieszkańcy Szczecina i okolic zostawili w karach blisko 800 tys. zł. Płacić musiało 1148 osób.
Na drugim biegunie jest województwo lubuskie. Tutaj kontrolerzy złapali ledwie 19 osób. Wpłaciły one 13 tys. zł. Oczywiście to tylko szacunki na podstawie liczby wpłat - kontrolerzy mogli złapać większą liczbę osób, ale część nie zapłaciła jeszcze kary, lub w ogóle nie zamierza jej płacić.
Lepiej płacić niż czekać na karę
Statystyki po raz kolejny dowodzą, że więcej problemów finansowych mają ci, którzy zarejestrowali telewizor i przestali płacić niż ci, którzy nigdy do żadnego odbiornika się nie przyznali.
Dlaczego? Bo gdy masz zarejestrowany telewizor i przestałeś płacić, to w skrajnym przypadku przyjdzie do ciebie wezwanie do zapłaty blisko 1,5 tys. zł. Skąd ta kwota? To suma składek za 5 lat i do tego ustawowe odsetki. Samego abonamentu w tym czasie uzbiera się 1362 zł (22,7 zł co miesiąc przez cały okres). Co ważne, takie pismo skierowane będzie tylko do tych, którzy zarejestrowali odbiornik i przestali płacić.
Dostając minimalną stawkę godzinową - 13 zł - na karę trzeba będzie pracować przez 102 godziny, czyli w sumie przez blisko dwa tygodnie. 1,5 tys. zł to też zdecydowanie więcej niż połowa pensji minimalnej (ta wynosi dziś 2250 zł brutto). Jeżeli zarejestrowałeś odbiornik i przestaniesz płacić, to nie uciekniesz od wezwania do zapłaty w żaden sposób.
Inaczej wygląda sytuacja tych, którzy telewizorów w domu nigdy nie zgłosili. Zgodnie z przepisami, każdy z nas powinien zarejestrować radio lub telewizor w ciągu 14 dni od momentu zakupu. Pieczę nad rejestracją sprawuje Poczta Polska. Można to zrobić w placówce lub przez internet. Obowiązek płacenia abonamentu rozpoczyna się jednak dopiero od nowego miesiąca. Jeśli rejestracja nastąpi na przykład 1 października, to daninę trzeba płacić dopiero od listopada.
Używający odbiorników radiowych i telewizyjnych, którzy nie zarejestrowali sprzętu, mogą spodziewać się kontroli. Jak wygląda? Do drzwi puka pracownik poczty. Jeżeli ustali, że w mieszkaniu jest taki "nielegalny” odbiornik, będzie mógł nałożyć karę w wysokości 30-krotności miesięcznej opłaty abonamentowej.
Wszyscy przyłapani muszą zapłacić 681 zł kary. A to przecież zdecydowanie mniej niż maksymalny wymiar kary za niezapłacony abonament.
W zasadzie jedynym sposobem na uniknięcie kary jest… po prostu niewpuszczenie kontrolera do domu. Właściciel mieszkania powinien, ale nie ma obowiązku, wpuścić przedstawiciela poczty do domu (nawet gdy ten się wylegitymuje i przedstawi mu cel wizyty).
W takim przypadku pracownik Poczty Polskiej sporządzi specjalny protokół i może pojawić się pod drzwiami po raz kolejny w późniejszym terminie. De facto może to trwać w nieskończoność, bo za każdym razem może kończyć się podobnym skutkiem. Nie oznacza to jednak braku problemów - o telewizorze w domu poinformować kontrolera może też listonosz.
Kontrolerzy nie mogą jednak działać podstępem, przedstawiając się na przykład jako listonosze czy handlowcy, oferujący telewizję kablową, by w ten sposób dostać się do mieszkania. Takie działanie jest nielegalne.