811 tys. telepajęczarzy jest tylko na Mazowszu. To tyle, ilu jest mieszkańców powiatów pruszkowskiego, piaseczyńskiego, otwockiego, płockiego, wołomińskiego i żyardowskiego razem wziętych. Telepajęczarze to osoby, które mają telewizory, ale ich oficjalnie nie zarejestrowały, więc nie płacą abonamentu radiowo-telewizyjnego.
Idźmy dalej. Na Śląsku jest 660 tys. telepajęczarzy. Mogliby opanować całe Katowice, Częstochowę i Tychy. Województwo opolskie pomieści 160 tys. telepajęczarzy. To całe Opole i Nysa. Telepajęczarze Podkarpacia to grupa 350 tys. osób. To mniej więcej Rzeszów, Mielec i Leżajsk razem wzięte.
Gdyby złapać wszystkich w Polsce, budżet mediów publicznych zasiliłaby kwota 4 mld zł. To pieniądze z samych kar. Bo każdy telepajęczarz musi wiedzieć, że gdy wpadnie, będzie musiał zapłacić 681 zł. Wciąż bowiem abonament radiowo-telewizyjny jest w Polsce obowiązkowy.
Mapa płacących abonament
Jak wynika z szacunków money.pl - najbardziej sumienni w płaceniu abonamentu są mieszkańcy Śląska. Abonament co miesiąc odprowadza (lub jest zwolnionych z płatności) około 61 proc. gospodarstw domowych. Reszta? Nie przelewa na poczet abonamentu nic. A powinna 22,7 zł co miesiąc.
Równie często płaci się w województwie wielkopolskim, opolskim i lubuskim. I tutaj blisko 60 proc. zobowiązanych albo wpłaca co miesiąc 22,7 zł na media publiczne, albo jest zwolnionych z tego obowiązku. Na drugim biegunie jest wschodnia Polska. W województwie podkarpackim, lubelskim i świętokrzyskim nie płaci lub nie jest zwolniona z płatności ponad 50 proc. gospodarstw domowych.
Łatwo zauważyć, że pod względem płatności Polska jest podzielona na pół. Różnice nie są znaczne, choć widoczne. Więcej osób płaci lub jest zwolnionych na zachodzie, mniej na wschodzie kraju.
W ciągu roku kontrolerom udaje się upolować 5,7 mln zł od telepajęczarzy. Jak wynika z szacunków money.pl, w 2018 roku udało się złapać ponad 8300 takich osób. Gdyby Poczta Polska utrzymała dotychczasowe tempo, to na wyłapanie wszystkich potrzebowałaby 787 lat.
Na 13 mln 572 tys. polskich gospodarstw domowych aż 96,4 proc. posiada odbiorniki telewizyjne. W myśl przepisów - zarejestrowanych i płacących powinno być więc przynajmniej 13 mln abonentów. To by oznaczało, że co roku na konta Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (a później telewizji publicznej i radia) powinno trafiać 3 mld zł. Powinno. Trafia jednak cztery razy mniej, bo tylko 777 mln zł.
Oficjalnie zarejestrowanych abonentów jest w sumie o połowę mniej niż wskazują statystyki. W Polsce telewizory stoją tylko w połowie gospodarstw domowych.
6,6 mln rodzin ma odbiornik, 6 mln teoretycznie nie ma. Mówiąc wprost: telepajęczarzy jest mniej więcej tyle, ilu jest abonentów. W grupie płacących jest blisko 300 tys. instytucji i firm oraz 3 mln zwolnionych - głównie emerytów.
Danych na temat tego, gdzie jest najwięcej niepłacących rodzin, nie ma. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz Poczta Polska mają jedynie statystyki dotyczące liczby tych, którzy zarejestrowali telewizor. I nie powinno to dziwić. Ci, którzy się nie zarejestrowali, nie mają przecież zamiaru się przyznać do telewizora. Postanowiliśmy to oszacować i wskazać miejsca, gdzie z płatnościami jest najgorzej.
Oficjalnych danych nie ma
Jak powstała mapa płatności abonamentu? Sprawdziliśmy, ile pieniędzy trafiło do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w 2018 roku w poszczególnych województwach. Na tej podstawie wyliczyliśmy, ile gospodarstw domowych opłaciło abonament (za telewizor i radio, w pełnej rocznej stawce).
Do szacunków doliczyliśmy również gospodarstwa emerytów i rencistów, którzy najczęściej są zwolnieni (ze względu na wiek) z opłat RTV. Średnio seniorzy stanowią 35 proc. wszystkich gospodarstw w kraju. Na tej podstawie byliśmy w stanie oszacować, ile gospodarstw domowych opłaca abonament lub jest z tego obowiązku zwolniona.
Na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego określiliśmy, jaka jest pozostała część - czyli niezarejestrowanych, a więc niepłacących. Warto pamiętać, że to tylko szacunki. W szacunkach uwzględniliśmy np. rozkładu firm i instytucji, które również płacą. Jest ich 300 tys., ale nie ma danych na temat ich rozkładu geograficznego.
Jak już pisaliśmy w money.pl, statystyki po raz kolejny dowodzą, że więcej problemów finansowych mają ci, którzy zarejestrowali telewizor i przestali płacić niż ci, którzy nigdy do żadnego odbiornika się nie przyznali.
Bo gdy masz zarejestrowany telewizor i przestałeś płacić, to w skrajnym przypadku przyjdzie do ciebie wezwanie do zapłaty blisko 1,5 tys. zł. Skąd ta kwota? To suma składek za 5 lat i do tego ustawowe odsetki. Samego abonamentu w tym czasie uzbiera się 1362 zł (22,7 zł co miesiąc przez cały okres).
Inaczej wygląda sytuacja tych, którzy do telewizorów w domu się nigdy nie przyznali. Zgodnie z przepisami, każdy z nas powinien zarejestrować radio lub telewizor w ciągu 14 dni od momentu zakupu. Pieczę nad rejestracją sprawuje Poczta Polska. Można to zrobić w placówce lub przez internet. Obowiązek płacenia abonamentu rozpoczyna się jednak dopiero od nowego miesiąca. Jeśli rejestracja nastąpi na przykład 10 lipca, to daninę trzeba płacić dopiero od sierpnia.
W zasadzie jedynym sposobem na uniknięcie kary jest… po prostu niewpuszczenie kontrolera do domu. Właściciel mieszkania powinien, ale nie ma obowiązku, wpuścić przedstawiciela poczty do domu (nawet gdy ten się wylegitymuje i przedstawi mu cel wizyty).
W takim przypadku pracownik Poczty Polskiej sporządzi specjalny protokół i może pojawić się pod drzwiami po raz kolejny w późniejszym terminie. De facto może to trwać w nieskończoność, bo za każdym razem może kończyć się podobnym skutkiem. Nie oznacza to jednak braku problemów - o telewizorze w domu poinformować kontrolera może też listonosz.