– KPO nie ma żadnego znaczenia. Trzeba o niego walczyć, trzeba się go domagać, on się nam należy, ale to nic nie zmienia. To może zwiększyć nasze tempo wzrostu w najlepszym szacunku, który robimy w NBP, o 0,3 proc. – ocenił szef NBP prof. Adam Glapiński podczas zwyczajowej konferencji po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej.
Zalecił również słuchaczom, aby przeczytali dokładnie zapisy w kamieniach milowych. – Włos się jeży na głowie (po przeczytaniu kamieni milowych – przyp. red.), a mimo to jesteśmy gotowi to robić, a oni (Komisja Europejska – przyp. red.) nam tego nie dają ze względów politycznych – ocenił prezes Glapiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kamienie milowe w KPO
Przypomnijmy, że to strona polska była odpowiedzialna za przygotowanie kamieni milowych. Sam rzecznik rządu Piotr Müller latem ubiegłego roku tłumaczył, że znaczną ich część wpisała Polska.
– Wokół kamieni milowych jest czasami dziwna dyskusja, bo przecież te kamienie milowe są wpisane przez nas. To są wpisane większe konsultacje społeczne, lepsze przepisy, dotyczące prowadzenia procesu legislacyjnego, to są rzeczy, które my proponowaliśmy do kamieni milowych, a nie są narzucone z zewnątrz – mówił Piotr Müller w rozmowie z TVP Info w czerwcu 2022 r.
To, że projekt kamieni milowych powstał w rządzie, potwierdza – zdziwiona słowami prezesa Glapińskiego – Marzena Chmielewska, ekspertka Konfederacji Lewiatan ds. funduszy europejskich.
Był konsultowany przez kilka miesięcy z partnerami społecznymi i organizacjami pozarządowymi i dopiero wtedy wysłano go do Komisji Europejskiej. Negocjacje z KE trwały ponad rok, przede wszystkim ze względu na kontrowersje wokół jednego z sześciu obszarów KPO (poprawa jakości instytucji i warunków realizacji KPO), w którym KE zgłosiła konkretne oczekiwania dotyczące bezstronności i niezawisłości sędziów – komentuje w rozmowie z money.pl Marzena Chmielewska.
Ta mapa mówi wszystko. Polska ma nowy problem z KPO
– Jeśli chodzi o pozostałe obszary KPO i wpisane do nich inwestycje i reformy, to są to autorskie pomysły strony polskiej. Komisja faktycznie określiła priorytety dla planów odbudowy – takie same dla wszystkich państw członkowskich. Te priorytety to np. transformacja cyfrowa, energetyczna i klimatyczna, czy zwalczanie skutków COVID-19. Nie wskazywała jednak, na co konkretnie pieniądze wydać. Dlatego zresztą w naszym KPO są bardzo różne reformy i ogromne zróżnicowanie inwestycji – dodaje ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Tłumaczy, że to, czego Komisja Europejska na pewno chciała od strony polskiej, to doprecyzowanie, co będzie świadczyć o tym, że reformy i inwestycje są faktycznie zrealizowane, bo to jest podstawą do wypłaty pieniędzy.
– Takim kamieniem milowym może być konkretna ustawa opublikowana w Dzienniku ustaw albo lista przedsiębiorców, która dostała wsparcie w zakresie wdrażania pracy zdalnej. To jednak my zdecydowaliśmy np., że chcemy kupić laptopy dla uczniów czwartych klas, to była nasza decyzja, aby wpisać do KPO legislację w zakresie pracy zdalnej czy reformę zagospodarowanie przestrzennego – uzupełnia Chmielewska.
Wpływ pieniędzy z KPO na polskie społeczeństwo
Prezes NBP w czwartek usiłował przekonywać również, że pieniądze wypłacane w ramach Krajowego Planu Odbudowy będą "niedostrzegalne dla społeczeństwa".
– Tak się mówi, jakby to był jakiś deszcz pieniędzy. To są pieniądze na różne cele, niektóre z nich nie wydadzą się przeciętnemu człowiekowi pierwszoplanowe – ocenił Glapiński.
Wcześniej mówił, że pieniądze z KPO są traktowane na zasadzie marchewki i kija, aby Polska zachowywała się tak, jak chce Unia Europejska.
Nie. Polacy są dumnym, normalnym narodem i zachowujemy się tak, jak nasz interes nam podpowiada. KPO nic tutaj nie zmieni – wskazał szef NBP.
Czy rzeczywiście pieniądze z KPO są niedostrzegalne dla przeciętnego Polaka? – Pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy to konkretny wzrost PKB. Według prezesa NBP tylko "trochę pozytywny", ale według szacunków rządowych dzięki KPO realny dochód mógłby być wyższy o 2,3 proc. do 2024 r. i o 200 mld zł do 2026 r. Poza tym to w dużej części pieniądze na inwestycje, które mają określony zwrot i efekt mnożnikowy. W większości nie trafią bezpośrednio do kieszeni obywateli, ale mogą tworzyć podstawy długofalowego wzrostu i budowania dobrobytu, o którym prezes NBP też mówił – komentuje ekspertka Konfederacji Lewiatan.
– Bez części inwestycji KPO trudniej będzie dogonić te gospodarki, do których aspirujemy. Jesteśmy czwartym beneficjentem w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o wysokość środków – to są ogromne pieniądze i szanse rozwojowe dla społeczeństwa – podkreśla.
Nasza rozmówczyni zastrzega, że oczywiście każde pieniądze można wydać nieefektywnie i to także jest ryzyko w KPO. – Niektóre inwestycje nie wzbudzają entuzjazmu. Nawet jednak przy tym zastrzeżeniu, trudno mi się zgodzić z tak odważnym stwierdzeniem, żeby reformy lub inwestycje z KPO były narzucone przez Komisję Europejską albo były niedostrzegalne dla społeczeństwa – podsumowuje.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.