- Scholz wsiądzie na pokład samolotu do Chin "z kawałkiem hamburskiego portu dla czerwonych dyktatorów w bagażu" - zauważa "Bild, nawiązując do planowanej na początek listopada wizyty kanclerza Niemiec w Chinach.
Chiny zwiększają strefę wpływów
- Dla Hamburga port to brama do świata. Dla Chin już wkrótce: wrota do naszej krytycznej infrastruktury! Dzięki Scholzowi. Bo odmówił uruchomienia hamulca awaryjnego przeciwko chińskiej umowie - komentuje "Bild".
Dziennik przypomina, że niemiecki kanclerz zignorował w tej sprawie opór współrządzących z SPD partii Zielonych i FDP, sześciu ministerstw federalnych (spraw wewnętrznych, zagranicznych, gospodarki, obrony, transportu, finansów) i ostrzeżenia służb wywiadowczych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert ekonomiczny Clemens Fuest (Instytut Ifo) stwierdził w rozmowie z gazetą, że "radzenie sobie z inwestycjami zagranicznymi wymaga dobrze przemyślanej ogólnej strategii geoekonomicznej, której Niemcy jak na razie nie posiadają. W przypadku portu w Hamburgu pojawia się pytanie, czy i jak państwo może zapewnić, że ta ważna infrastruktura będzie spełniać swoje zadania, w razie potrzeby, niezależnie od woli właścicieli. Dopóki to jest niejasne, inwestycja Cosco powinna zostać wstrzymana".
Z kolei ekspert partii CDU ds. ekonomii i Chin Klaus-Peter Willsch powiedział "Bildowi": Nie możemy powtarzać błędów z czasów Schroedera i Merkel. Chiny nie mogą mieć dostępu do naszej infrastruktury krytycznej. Co jeśli Chiny dokonają eskalacji w kierunku Tajwanu i zostaną nałożone sankcje handlowe? Jak wtedy zachowałby się hamburski port Cosco?
Wprawdzie chińskie Cosco (globalna logistyka, spedycja, porty) "musi uzyskać nowe pozwolenie od rządu federalnego za każdym razem, gdy zwiększa swoje udziały w Hamburgu. Ale nawet zagarnięcie przez Rosjan naszych magazynów gazu i rafinerii zaczęło się od udziałów mniejszościowych" - przypomina "Bild".