Aldi działa na amerykańskim rynku już od lat 70. Przez lata pozostawał w cieniu potęg w rodzaju Walmart, ale wykorzystał ten czas na rozwój i nagle okazało się, że jest już liczącym się graczem w handlu FMCG. Niemiecka sieć ma w Stanach Zjednoczonych już niemal 1,9 tys. sklepów i góra w ciągu roku, dwóch zostanie trzecim pod względem liczby placówek graczem na rynku – informuje "Rzeczpospolita".
Co zadecydowało o takiej popularności?
– Rozwijamy się w czasie, gdy inni sprzedawcy detaliczni mają kłopoty. Zapewniamy naszym klientom to, czego chcą, czyli więcej produktów ekologicznych, mięsa bez antybiotyków i innych zdrowych opcji w całym sklepie – powiedział Jason Hart, prezes Aldi US. – Wszystkie ceny są nawet o 50 proc. niższe niż w tradycyjnych sklepach spożywczych.
CNN w dużym raporcie zauważył, że koszyk 40 porównywalnych produktów w marcu 2019 r. w niemieckim dyskoncie kosztował 55,83 dol., podczas gdy w sklepie Walmart trzeba było za niego zapłacić 68,16 dol.
Tej popularności nie szkodzi nawet nietypowa dla amerykańskich sklepów polityka pobierania opłat za plastikowe torebki i konieczność włożenia monety do wypożyczanego wózka. Jak zauważa "Rz", Aldi tnie koszty wszędzie, gdzie to możliwe, a amerykańskie firmy nie wiedzą, jak z takim modelem sprzedaży konkurować.
Zachęcony sukcesem Aldiego, również Lidl postanowił zdobyć amerykańskie portfele. Zadebiutował w USA dopiero w 2017 r., ale już ma ok. 60 sklepów i bardzo szybko otwiera kolejne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl