Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Aleksandra Majda
|

Europa utknęła, Chiny odjechały, jednorożce uciekły. Polacy mają ważną rolę do odegrania

116
Podziel się:

Ponad 300 stron analiz słabości gospodarczej UE zawiera raport przygotowany przez byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Mario Draghiego. - Mam nadzieję, że polski premier i ministrowie nie tylko przeczytają ten dokument, lecz zainicjują dyskusję - mówi nam były minister środowiska Marcin Korolec.

Europa utknęła, Chiny odjechały, jednorożce uciekły. Polacy mają ważną rolę do odegrania
Mario Draghi opublikował raport dot. słabości gospodarczej UE (Getty Images, SIMON WOHLFAHRT)

Ponad 300 stron analiz słabości gospodarczej Unii, braku jej konkurencyjności wobec USA i Chin, a także wizji, jak mogłaby odzyskać siłę. Trzy filary, które mogą wzmocnić nas w kolejnych latach: dekarbonizacja, innowacje i rozwinięta obronność. Wreszcie: alarmistyczny ton "egzystencjalnego wyzwania", przed jakim stoi Europa. To ekstrakt z raportu "Przyszłość europejskiej konkurencyjności", który na początku września przedstawił Mario Draghi - były premier Włoch, były prezes EBC, "obrońca euro" z czasów kryzysu, nazywany czasem "Super Mario".

Europa utknęła, jednorożce uciekły

Osią raportu jest przepaść między USA, Chinami a UE. Europa jest coraz mniej konkurencyjna - powtarza Draghi.

"Europa utknęła w statycznej strukturze przemysłowej, z nielicznymi nowymi firmami, które powstają, by zburzyć istniejące branże czy opracować nowe silniki wzrostu. W rzeczywistości nie ma żadnej firmy w UE o kapitalizacji rynkowej przekraczającej 100 mld euro, która zostałaby założona od podstaw w ciągu ostatnich 50 lat, podczas gdy wszystkie sześć amerykańskich firm o wycenie przekraczającej 1 bln euro powstało w tym okresie".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Europa "ekologicznym sumieniem świata". Eksperci o roli Chin i USA

Draghi wypomina Europie niespójne, restrykcyjne i blokujące prawo. "W rezultacie wielu europejskich przedsiębiorców woli szukać finansowania u amerykańskich inwestorów kapitału podwyższonego ryzyka i rozwijać się na rynku amerykańskim. W latach 2008–2021 blisko 30 proc. "jednorożców" założonych w Europie – startupów, których wartość przekroczyła 1 mld dol. – przeniosło swoje siedziby za granicę, przy czym zdecydowana większość przeniosła się do USA" - wylicza.

Dystans zwiększa m.in. rozproszenie po Europie inwestycji w nieemisyjny przemysł, w badania czy w kompetencje w dziedzinie czystych technologii (ang.: cleantech).

- Pomimo wielu osiągnięć jednolitego rynku, uporczywa fragmentacja w sektorach takich jak technologie, finanse i obronność oznacza, że ​​UE nie jest w stanie konkurować z amerykańskimi i chińskimi gigantami - zauważa Charles Lichfield, ekspert z Centrum Geoekonomii Rady Atlantyckiej. - Stworzyło to błędne koło między technologią a finansami, w którym obiecujące start-upy opuszczają UE i przenoszą się do Kalifornii, szukając większych inwestycji i partnerstw z większymi firmami technologicznymi - dodaje.

- Europa, która nie może konkurować gospodarczo, nie może zmniejszyć ryzyka i jest niebezpiecznie narażona na szoki cenowe ze strony dostawców energii lub tych, na których będzie polegać w kwestii zielonej transformacji. Skupienie się na wzroście Europy powinno być postrzegane przez pryzmat tej geopolitycznej soczewki tak samo, jak czysto ekonomicznej lub politycznej - komentuje z kolei James Batchik z Centrum Europejskiego Rady Atlantyckiej.

Katastrofalna demografia. Zabraknie rąk do pracy

Marcin Korolec, prezes Instytutu Zielonej Gospodarki i były minister środowiska diagnozuje: - Jeżeli chcemy uratować gospodarkę europejską, a de facto europejski model społeczny, to musimy skupić się na dwóch obszarach - cyfrowym i cleantech. Ale są trudności. Jedna jest taka, że nasi konkurenci gospodarczy - Chiny i USA - subsydiują na potęgę swoje gospodarki właśnie w tych obszarach. Druga, niezwykle ważna: wzrost gospodarczy musi abstrahować od nowych rąk do pracy, bo ich po prostu będzie ubywać.

Europa dramatycznie się kurczy. Według prognoz cytowanych w raporcie, do 2040 r. siła robocza w UE zmniejszy się o ok. 2 mln pracowników rocznie: "(...) stosunek osób pracujących do emerytów spadnie z około 3:1 do 2:1. Na tej trajektorii wzrost w Europie się zatrzyma. Gdyby UE utrzymała średni wskaźnik wzrostu wydajności pracy od 2015 r. na poziomie 0,7 proc., wystarczyłoby to tylko na utrzymanie stałego PKB do 2050 r." - czytamy. Potrzeby natomiast rosną.

Dekarbonizacja - szansa, ale pod warunkami

Wśród recept, Draghi proponuje m.in. reformę rynku energii i połączenie dekarbonizacji z konkurencyjnością. Zastrzega jednak: "Jeśli ambitne cele klimatyczne Europy zostaną dopasowane do spójnego planu ich osiągnięcia, dekarbonizacja będzie szansą. Ale jeśli nie skoordynujemy naszych polityk, istnieje ryzyko, że dekarbonizacja może być sprzeczna z konkurencyjnością i wzrostem".

Część komentatorów zauważa, że unijne regulacje klimatyczne są przez Włocha interpretowane, jako bariera dla konkurencyjności. - Mam wiele sympatii do tego dokumentu i myślę, że celnie abstrahuje od takich czy innych celów polityki klimatycznej. Dzisiaj to nie jest zasadnicza kwestia dla politycznych decydentów - podkreśla Marcin Korolec.

Raport wskazuje: słuchajcie, straciliśmy konkurencyjność gospodarki. Nie mamy kompetencji technologicznych w obszarze cleantech i gospodarki cyfrowej. A na tych dwóch obszarach rozgrywa się dzisiaj i rozgrywać się będzie konkurencyjność poszczególnych aktorów. Jeżeli nie zainwestujemy, to być może zrealizujemy nasze cele klimatyczne, ale pogrążymy się w jakimś dramatycznym kryzysie - dodaje Korolec.

Z uwagami Włocha o rynku energii trudno dyskutować. UE nie podniosła się po kryzysie energetycznym. Przypomnijmy: po agresji Rosji na Ukrainę i sankcjach na Moskwę znacznie podrożał gaz ziemny, kształtujący ceny energii elektrycznej na większości rynków. "Mimo że ceny energii znacznie spadły w stosunku do swoich szczytowych poziomów, firmy z UE nadal muszą płacić 2-3 razy więcej za energię elektryczną niż w USA. Ceny gazu ziemnego są 4-5 razy wyższe" - czytamy w raporcie.

Europa głównie importuje paliwa kopalne, brakuje jej własnych zasobów. Draghi krytycznie ocenia też wspólny rynek energii. Według niego obecne rozwiązania sprawiają, że użytkownicy końcowi - zarówno przemysł, jak i gospodarstwa domowe - nie czują w rachunkach korzyści z czystej energii. I to się musi zmienić.

Więcej o wysokich cenach energii i ich pochodzeniu piszemy TUTAJ.

Branże, które umożliwiają dekarbonizację, takie jak czyste technologie czy pojazdy elektryczne, będą potrzebować większego wsparcia - tłumaczy były szef EBC. Za niewystarczające uważa finansowanie przemysłów energochłonnych jak np. chemiczny czy metalowy. To w nich dostrzega szanse na dogonienie gigantów.

Raport Draghiego. Potrzeba 800 mld euro rocznie

Dokument powstał na zlecenie KE i miał się ukazać przed wyborami do PE. Ostatecznie ujawniono go z kilkumiesięcznym poślizgiem. - Raport jest przedstawiany w bardzo dobrym czasie - komentuje Marcin Korolec. - Nie wchodzi już w grę polityczną wokół wyborów do PE i wyboru kolejnego przewodniczącego, bo ta decyzja jest za nami. Ale pojawia się jeszcze przed formalnym zatwierdzeniem poszczególnych komisarzy i podsuwa zestaw pytań, które można stawiać kandydatom w ramach przesłuchań. Jesteś za czy przeciw? Uważasz tę diagnozę za słuszną? - zastanawia się były szef resortu środowiska.

2025 r. to czas na sformowanie nowego składu KE, której szefową pozostanie Ursula von der Leyen. Kandydaci na komisarzy otrzymali już "mission letters", dokumenty określające zakres obowiązków. W nich zaś "zadanie domowe": szczegółowo zapoznać się z raportem Draghiego. Na liście są też: sprawozdanie byłego prezydenta Finlandii Sauliego Niinistö o ulepszaniu europejskiej gotowości cywilnej i wojskowej oraz raport o przyszłości jednolitego rynku, autorstwa kolejnego byłego premiera Włoch Enrica Letty.

Szefowa KE deklaruje, że sugestie z raportu wykorzysta przy opracowywaniu planu na rzecz "zrównoważonego dobrobytu i konkurencyjności Europy". W ciągu swoich pierwszych 100 dni nowa KE ma przedstawić też Umowę ws. czystego przemysłu. Mamy już Zielony Ład, który zakłada neutralność klimatyczną Europy do 2050 r. Mamy akt ws. przemysłu neutralnego emisyjnie. Pytanie, czy to wszystko finansować jest w zasadzie retoryczne. Ważniejsze jest pytanie: jak?

A mówimy o niebagatelnej sumie. Draghi prognozuje, że powrót do konkurencyjności powinien kosztować UE 800 mld euro rocznie (ok. 5 proc. PKB UE z 2023 r.). Dla porównania: inwestycje powojennego Planu Marshalla stanowiły około 1-2 proc. PKB rocznie.

Polski komisarz trzyma budżet. Rusza polska prezydencja

Ważną rolę w nowym rozdaniu odegrają polscy politycy. Kluczową tekę komisarza ds. budżetu zaproponowano związanemu od lat z Donaldem Tuskiem Piotrowi Serafinowi. I to on zderzy się z modelem finansowania, który proponuje Draghi, mimo że nie jest on tożsamy z dotychczasowymi propozycjami Von der Leyen.

Przewodnicząca KE mówiła o finansowaniu inwestycji z budżetu, z nowego Europejskiego Funduszu Konkurencyjności. Draghi chce płacić zaciągając dług - używając takiego mechanizmu, jaki UE dopuściła w czasie pandemii COVID-19, by podtrzymać ożywienie gospodarcze. Długów nie lubią Niemcy czy Holendrzy - sami umiarkowanie zadłużeni, więc niemal pewne jest, że oprotestują ten pomysł. Ale jak zauważa Marcin Korolec, tak szerokie poparcie Von der Leyen dla raportu Włocha, może wskazywać, że i ona się skłania ku zmianom.

- Z punktu widzenia interesów społecznych Europy, ale zwłaszcza państw takich jak Polska, bardzo potrzebujemy takiego funduszu - mówi Korolec. - Ale nie powinniśmy tego finansować z budżetu, gdyż ma szereg zadań i określoną wysokość. Wprowadzenie nowych tematów oznaczałoby konkurencję pomiędzy dotychczasowymi - jak polityka rolna, czy polityka regionalna - a tym nowym instrumentem - ocenia ekspert Instytutu Zielonej Gospodarki.

Zauważa też, że włoski polityk "nie zadaje sobie pytania, w jaki sposób pieniądze powinny być wydane". - A to jest, wydaje mi się, niezwykle istotne. Interwencja, pomoc czy subsydia powinny być skierowane na produkty, które będą adresowane do europejskiej klasy średniej. Jeżeli chcemy szybkiej zmiany, to nie mamy luksusu, żeby czekać, aż ona się sama wydarzy w takim modelu jak przez ostatnie 40 lat, od najbogatszych, do najmniej zamożnych. Musimy się skupić na rozwiązaniach inkluzywnych i przyjaznych dla tak zwanych zwykłych ludzi, bo bez tego zmiany się po prostu nie wydarzą - mówi.

Początek 2025 r., to także moment objęcia przez Polskę prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Wciąż nie znamy szczegółów narracji czy celów, na które postawi Polska, ale nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że raport Draghiego powinien znaleźć się w agendzie.

- To jeden z najważniejszych tematów dla UE na najbliższe tygodnie miesiące i lata - podkreśla Korolec. - Mam nadzieję, że polski premier i ministrowie nie tylko przeczytają ten dokument, lecz będą się zastanawiali, w jaki sposób wprowadzić w życie rekomendacje i że będą proponować w ramach prezydencji dyskusję nad raportem. Są w nim tezy będące w linii interesów państw, takich jak Polska. Podjęcie tego tematu w ramach polskiej prezydencji jest niezwykle ważne, żeby nie pozwolić przejść nad tym raportem do porządku dziennego - podsumowuje.

Autorką jest Aleksandra Majda, vice president ESG Impact Network

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Aleksandra Majda
KOMENTARZE
(116)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
scooby d.
3 miesiące temu
Ależ odkrycie. Niszczą gospodarkę serią absurdalnych przepisów to jest tego efekt. A pieniędzy na inwestycje nie ma bo idą na zasiłki dla inżynierów.
H M.
3 miesiące temu
Europa zatrzymala msie w 2004 roku. I dalej brnie w nowoczesny bolszewizm.
Janek
3 miesiące temu
UE była spoko, tak do 2015r. Potem doszedł Tusk do władzy i nawet tam lewackie pomysły peszyły. Kto go do kraju wpuścił po emigracji do Brukseli.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
ocię kręcę
3 miesiące temu
Polityka klimatyczna jest jak klimatyzacja w samochodzie można w nią inwestować jak samochód jest sprawny na chodzie i ma się wolne środki. Natomiast po co inwestować w klimatyzację w samochodzie jak silnik się zepsuł i nie ma pieniędzy na jego naprawę??? Co jest ważniejsze samochód na chodzie czy wrak z klimatyzacją do zezłomowania? Jest bardzo prosty tani sposób na politykę klimatyczną - sadzić lasy a nie wycinać - zwłaszcza że Europejczyków będzie mniej niż więcej w nadchodzących dekadach. My świata nie zasmrodzimy ani za innych nie odsmrodzimy.
odkrycie amer...
3 miesiące temu
"Europa utknęła w statycznej strukturze przemysłowej, z nielicznymi nowymi firmami, które powstają, by zburzyć istniejące branże czy opracować nowe silniki wzrostu." - ale przecież o to cały czas chodziło aby konserwować status quo aby bogaci nie poczuli się zagrożeni. Konkurencja wymaga zmiany a to czego boją się obecne elity najbardziej to właśnie to że przestaną być elitami na skute zmiany.
Eternit
3 miesiące temu
Lewacka polityka eurokomisarzy doprowadza Europę do upadku.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (116)
dbdbdb
2 miesiące temu
Napewno dekarbonizacja w tym pomoże xD USA i Chiny inwestuja w wegiel :) a my odchodzimy i jesteśmy mało konkurencyjni..
ekonomista-am...
2 miesiące temu
Jeśli ktoś nie przestrzega tych samych zasad to trudno mówić o uczciwej konkurencji.
Emeryt
2 miesiące temu
Czyli czas na nową STRATEGIĘ LIZBOŃSKĄ. O poprzedniej już nawet nikt nie wspomni, bo to plama i kompromitacja urzędasów eurokołchozu. A tak naprawdę to radykalnie trzeba zmienić całą tą europejską politykę, odbiurokratyzować i zlikwidować całe te regulacje najdrobniejszych szczegółów życia, przywrócić zdrowy rozsądek, zlikwidować zasiłki dla nierobów/darmozjadów/leni/nieudaczników, albo .... najdalej za 10 lat padnie hasło: Sztandar wyprowadzić. Ostatni nawet nie musi światła gasić - bez zasilania samo zgaśnie.
doktorek
2 miesiące temu
Dosyć gadania, nie już czasu na bezproduktywne debaty. Wszyscy wiemy, że gospodarka UE jest na dnie i firmy technologiczne uciekają do USA, gdzie wprowadzono datacje i preferencje podatkowe. Albo radykalna zmiana nastąpi w ciągu max 12 miesięcy, albo będzie po UE.
NIKO
3 miesiące temu
I to jest właśnie ta światła Europa która się sprzedaje Chiną wyprowadzając do Chin najnowsze technologie bo w Chinach jest tania siła robocza a Chiny to wykorzystały i zbudowały u siebie potęgę ekonomiczną widać jak na dłoni co się dzieje w chinach jak się zbroją nowoczesną bronią i w końcu nastanie tak co zrobił Hitler a Chiny wtedy zawładną całym światem ale nie zrobia tego od małych państewek tylko zaczną od Rosji a później przejdą przez całą Europę i na kolację zostawią sobie USA
...
Następna strona