Dokładnie 1050 dni temu zapytaliśmy tzw. podkomisję smoleńską, jak wydaje pieniądze. Ile kosztowało wysadzenie modelu Tupolewa? Ile kosztują ekspertyzy i kto je przygotowuje?
Według kolejnych przewodniczących podkomisji, to tajemnica. Odpowiadać nie chciał pierwszy przewodniczący dr Wacław Berczyński i obecny - Antoni Macierewicz.
Antoni Macierewicz nie tylko nie odpowiada. Do tej pory nie zrealizował też dwóch sądowych wyroków, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Obie sprawy przegrane przez podkomisję. W obu sąd wskazał, że jej finanse są jawne. Od połowy 2018 roku sekretariat zespołu Macierewicza konsekwentnie ignorował kolejne wiadomości.
Jak się okazuje, podkomisja ożyła. Na pytania o wydatki odpowiadać wciąż nie chce, ale… planuje zwrócić zasądzone koszty procesowe. To dokładnie 100 zł. Taki przelew trafi na konto autora niniejszego materiału. Mówiąc nieco z przymrużeniem oka: dostanę z budżetu Antoniego Macierewicza "stówkę". Po blisko 19 miesiącach od wyroku, podkomisja i Antoni Macierewicz postanowili zrealizować jego część. O kolejnej - najistotniejszej - się już nie wypowiadają.
Wraz z prośbą o podanie adresu oraz numeru rachunku bankowego redakcja money.pl usłyszała za to noworoczne życzenia. "Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku!" - życzą przedstawiciele podkomisji smoleńskiej.
O co chodzi?
W lutym 2017 roku wnioskowaliśmy do podkomisji o dwie rzeczy - skany podpisanych od początku roku przez podkomisję umów cywilnoprawnych oraz pełen rejestr umów podpisanych od dnia rozpoczęcia działalności.
Zakładamy, że są to m.in. umowy o ekspertyzy, ale również inne dotyczące bieżącej działalność.
Przez umowy cywilnoprawne Kancelaria Prezydenta np. zatrudnia ludzi do prowadzenia mediów społecznościowych. W ten sposób rozlicza też organizację imprez z udziałem prezydenta. Sejm z kolei w ten sposób zleca zewnętrznym ekspertom przygotowanie opinii prawnych. Zarówno Kancelaria Prezydenta, jak i Kancelaria Sejmu od pytań o tak wydane pieniądze nie uciekają. Ucieka za to podkomisja smoleńska.
Po co nam ta wiedza? Zespół w pierwszym roku wydał 1,4 mln zł. Zarzeka się, że większość poszła na wynagrodzenia i ekspertyzy. Budżet na ubiegły rok był zbliżony.
Powiedzieliśmy więc "sprawdzam". Nie wiemy przecież, jak publicznymi pieniędzmi dysponuje zespół Antoniego Macierewicza. Którzy eksperci otrzymują zlecenia od komisji? Ile dostają za ekspertyzy? O finansach zespołu nie wiadomo praktycznie nic. A działa już ponad trzy lata.
Dwa wyroki
Pod koniec września 2017 roku wygraliśmy z zespołem Antoniego Macierewicza w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Zobowiązał podkomisję do odpowiedzi na prosty wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Każdy obywatel może taki złożyć. I dokładnie taką ścieżkę wybraliśmy. W połowie lipca 2018 roku podkomisja przegrała również sprawę w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Wyrok z 2017 stał się prawomocny.
Wojewódzki Sąd Administracyjny już w 2017 roku zobowiązał komisję do odpowiedzi na wniosek. Formalnie tylko tyle. Nie przesądzał, co musi być w odpowiedzi. Wciąż mogła być to odmowa udzielenia informacji. Jednak sąd w uzasadnieniu nie zostawił żadnych wątpliwości co do swojego toku rozumowania i tego, jak funkcjonuje w Polsce prawo. Podkomisja powinna była nie tylko odpowiedzieć na wniosek, ale po prostu ujawnić podpisane umowy.
Zdaniem WSA zespół smoleński nie może się uchylać od obowiązku odpowiadania na wnioski o informację publiczną. Dlaczego? Bo wydaje pieniądze podatników, więc musi się z nich rozliczać jawnie. Z kolei rejestr umów jest właśnie informacją publiczną. Wniosek? Należy się wszystkim obywatelom do niego dostęp.
Sąd podkreślił, że to niezbędny element kontroli wydatków państwowych. Jasno poinformował też, że tylko w ten sposób można sprawdzać, czy pieniądze nie są transferowane ze sfery budżetowej do prywatnych osób.
Wyrok WSA był jednak nieprawomocny, więc podkomisji przysługiwał wniosek o kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego. I właśnie taką ścieżkę wybrał zespół Antoniego Macierewicza. Przegrał. Od wyroku nie przysługuje odwołanie.
Zgodnie z polskim prawem "kto wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".